Jakub Kosecki szczerze o transferze do Turcji: "Zrobiłem to dla pieniędzy"

Jakub Kosecki skomentował swój transfer do zespołu z drugiej ligi tureckiej. Były piłkarz Śląska Wrocław przyznał, że zrobił to ze względu na finanse i rodzinę

Jakub Kosecki podczas letniego okna transferowego postanowił zmienić barwy klubowe i przeszedł ze Śląska Wrocław do klubu z drugiej ligi tureckiej Adana Demirspor. Były zawodnik m.in. Legii Warszawa bardzo wychwala to co zastał w zespole, czego często nie ma w polskich klubach. Ośrodek treningowy Demirsporu składa się m.in. z pięciu boisk treningowych.

>>> Liga Mistrzów zostaje w TVP. Telewizja publiczna potwierdza zakup sublicencji

Jak sam zawodnik przyznaje głównym argumentem, dla którego przyjął ofertę tureckiego klubu były finanse. W ten sposób chciał zapewnić lepszy byt żonie i przede wszystkim dziecku.

>>> La Liga. Lionel Messi, Sergio Ramos i pozostali kapitanowie hiszpańskich drużyn protestują. Nie będzie meczów w USA?

W rozmowie z WP Sportowe Fakty powiedział: - Od razu powiedziałem menadżerowi, jakie są moje wymagania finansowe. Nie było negocjacji, jak na targu. Prezesi mieli świadomość, że oczekuję dużo, ale się zgodzili. Nie chcę mówić o kwotach, ale pieniądze są naprawdę konkretne. A ja nie będę ściemniał: nie jestem już młodym zawodnikiem, myślę o przyszłości swojego dziecka i rodziny, dlatego dużą rolę przy tym transferze odegrały finanse. W Polsce bym tyle nie zarobił, co w Turcji. To był główny argument, żeby mnie tu ściągnąć. A perspektywa rozwoju drużyny dodatkowo mnie przekonała.

Jakub Kosecki rozegrał już dwa spotkania w Adana Demirsporze. Wszystkie w pełnym wymiarze czasowym. W poprzedniej kolejce został ukarany żółtą kartką.

>>> Premier League. Bartosz Kapustka odejdzie z Leicester? "Byłbym zaskoczony, gdyby został w klubie"

Adana Demirspor występuje w tureckiej 1.Lig (drugi poziom rozgrywkowy). Po dwóch kolejach zespół jest na 10. miejscu z trzema punktami.

>>> Bundesliga. Bayern Monachium szuka następców Francka Ribery'ego i Arjena Robbena

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.