W słowniku synonimów brakuje już słów, którymi można by opisać to, jak w Europie radzą sobie polskie kluby. Kompromitacja, blamaż, wtopa, hańba, wstyd i upokorzenie stosowane były niemal wymiennie po większości meczów polskich drużyn.
Odpadnięcia Legii Warszawa z luksemburskim Dundelange, nie można nawet nazwać sensacją, bo przecież "sensacja" to zdarzenie wywołane jakąś niespodziewaną sytuacją, a półamatorski klub był znacznie lepszy przez większą część dwumeczu.
Niestety polska piłka niebezpiecznie pikuje w dół, a dno zbliża się coraz bardziej. Jeszcze dwa lata temu zastanawialiśmy się, kiedy dwa polskie kluby będą walczyły o Ligę Mistrzów, a tymczasem trzeba walczyć o zachowanie raptem czterech drużyn w europejskich pucharach.
W szerszej perspektywie może być o to niezwykle trudno. Polska pobiła swój niechlubny rekord i 16 sierpnia nie ma już żadnej drużyny w eliminacjach europejskich pucharów. Do tej pory "antyrekord" również dzierżyła Legia Warszawa, która przed rokiem odpadła z Sheriffem Tyraspol, ale miało to miejsce "dopiero" 24 sierpnia.
Wśród 31 najlepszych lig w Europie, wszystkie mają jeszcze przedstawiciela w europejskich pucharach. Wszystkie poza 19. w klasyfikacji Polską.
W Lidze Mistrzów i w Lidze Europy przedstawicieli nadal ma 37 członków UEFA, a z pucharami pożegnało się 18 krajów. Żeby pokazać skalę naszej porażki, warto zauważyć, że nasz kraj ma zdecydowanie więcej ludności, niż pozostałe 17 państw razem wziętych.
Czarnym kolorem - panstwa, które już odpadły / ccwOyJ_n6%2G3\C*xp.fQ$RI$k|.jIk]RtP
To tylko pokazuje, że proporcjonalnie mamy jedną z najgorszych i najbardziej przepłaconych lig w Europie. W półmatorskim Dundelange piłkarze zarabiają średnio 3-4 tysiące euro na miesiąc, a najlepsi mogą liczyć na około 5-6 tysięcy. Z kolei w Legii Warszawa średnie zarobki według raportów finansowych, to około 25 tysięcy euro na miesiąc. Najlepiej zarabiający mogą liczyć nawet na 60 tysięcy euro miesięcznie. I tutaj warto sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to wszystko ma sens.
A może w jakimś indealnym swiecie kluby polskiej ligi powinny pójść po rozum do głowy, wspólnie podjąć decyzję o limicie wydatków na pensję, przyjąć jakąś górną granicę, której nie można by przekraczać. Coś na kształt popularnego "salary cap" w Stanach Zjednoczonych, bo jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać.
Tymczasem większość polskich klubów oferuje nam bylejakość i totalny brak wizji i planu rozwoju.
>> Ricardo Sa Pinto kompromituje się na konferencji pomeczowej. "Gratulacje dla sędziego"
Nasze kluby są za to absolutnymi mistrzami w marnotrawieniu pieniędzy, często tych państwowych, płynących z urzędów miast. Przykładowo w Koronie Kielce Fabian Burdenski przez ostatnie pół roku pobierał wynagrodzenie, mimo że ani razu nie stawił się w klubie. Również w Koronie Kielce ściągnięto 31-letniego Cwijanovicia, by po niedługim okresie stwierdzić, że nie powinno się go wystawiać, bo jest już za stary. To tylko przykłady z ostatnich dni, a przecież można je mnożyć w nieskończoność.
>> Liga Europy. Legia może skupić się na lidze. Memy po meczach Legii, Lecha i Jagiellonii
Wszyscy wkoło twierdzą, że Polsce brakuje szkolenia młodzieży, brakuje systemu, w którym można by wychować kolejne pokolenie. Ale nam przede wszystkim brakuje odpowiedniej mentalności. To przecież piłkarze Legii po pierwszych meczach z Trnavą i Dudelange buńczucznie zapowiadali, że rewanż na pewno wygrają. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Może więc warto dopuścić do siebie myśli, że jesteśmy słabi i wreszcie zacząć pracować, a nie zarzekać sie, że jest dobrze i bedzie tylko lepiej. Zmienić się musi system, ale to nic nie da, jeśli nie będzie odpowiednich wykonawców.
Może więc warto wziąć przykład z Jagiellonii Białystok, która co prawda odpadła z Gentem, ale jak na swoje możliwości zaprezentowała się bardzo przyzwoicie i na pewno nie dała podstaw do wielkiego narzekania. Dzisiaj właściwie stanowi jedyną jasną łajbę na czarnym morzu piłarskiego wstydu.
W tym klubie ciągłość szkolenia jest jednak zachowana od wielu lat, a Jaga potrafi szkolić i... zarabiać, a w naszych klubach zarabianie często jest czymś nieosiągalnym. Choć wpadki też się oczywiście zdarzają, to warto zobaczyć gdzie ten klub był w 2007 roku (druga klasa rozgrywkowa), a gdzie jest 11 lat później (coroczna walka o mistrzostwo i puchary).
>> Dudelange - Legia. Jose Kante: Należały nam się dwa karne
Jedno jest pewne, w polskiej piłce muszą nastąpić olbrzymie zmiany, takie jak miały miejsce w Niemczech klęsce na Euro w 2000 roku. Jeśli tę szansę przegapimy, to takie sezony jak ten będą powtarzały się co roku.