Real w finale Ligi Mistrzów. Babol Ulreicha i sędziowskie kontrowersje

Real Madryt awansował do finału Ligi Mistrzów i stoi przed szansą na trzeci z rzędu triumf w tych rozgrywkach. We wtorek przed własną publicznością Królewscy zremisowali z Bayernem 2:2, a w dwumeczu pokonali Bawarczyków 4:3.

Bayern przyjechał we wtorek do Madrytu nie tylko walczyć o awans do finału Ligi Mistrzów, ale i przegnać demony ostatnich lat. Nieprzerwanie od sezonu 2013/2014 Bawarczycy odpadali w najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach w starciach z hiszpańskimi drużynami - dwukrotnie z Realem i po jednym razie z Barceloną i Atletico Madryt. Czarna passa zaczęła się od Królewskich i teraz miała szansę się na nich zakończyć.

Mimo że Real wywiózł tydzień temu z Monachium jednobramkową zaliczkę po wygranej 2:1 i historycznie mógł pochwalić się świetnym bilansem starć z Bayernem u siebie (dziewięć zwycięstw, remis i tylko dwie porażki), nikt w roli zdecydowanego faworyta go nie stawiał. Zwłaszcza jeśli wzięło się pod uwagę, że sezon wcześniej dokładnie po takim samym wyniku w pierwszym starciu obu ekip w ćwierćfinale LM Bayern straty w rewanżu na Estadio Santiago Bernabeu odrobił i doprowadził do dogrywki. Niedawny mecz Królewskich z Juventusem, w którym Real roztrwonił u siebie trzybramkową przewagę z pierwszego spotkania, również nakazywał opanowanie w ferowaniu wyroków. We wtorkowy wieczór nie można było wykluczyć żadnego scenariusza.

Błyskawiczne otwarcie

Od pierwszego gwizdka goście wysoko zaatakowali madrytczyków, tworząc duże zagrożenie na skrzydłach. Efekt przyszedł już w 3. minucie. Wstrzeloną w pole karne piłkę źle wybił Sergio Ramos, a z okazji skorzystał Joshua Kimmich, który płaskim strzałem pokonał Keylora Navasa. Kiedy wydawało się, że Bayern pójdzie za ciosem tak, jak zrobił to w ćwierćfinale Juventus, przyszła szybka odpowiedź Realu. Miękko piłkę podciął Marcelo, a na dalszym słupku pewnym uderzeniem głową akcję zamknął skutecznie Karim Benzema.

Kolejny kwadrans należał do Bayernu. Mistrzowie Niemiec przeważali, ale w ich atakach brakowało dobrego ostatniego podania. W 29. minucie do głosu doszedł w końcu Real. Naciskani wysoko gospodarze świetnie wyszli spod pressingu, Marco Asensio odegrał na środek do Cristiano Ronaldo, a Portugalczyk, widząc podłączającego się Marcelo, przytomnie zagrał do wpadającego w pole karne Brazylijczyka. W ostatniej chwili lewego obrońcę Królewskich powstrzymał Sven Ulreich. Trzy minuty później mogło natomiast być 2:1 dla Bayernu, a bliski trafienia do siatki był James Rodriguez. Po strzale Lewandowskiego Kolumbijczyk miał szansę na dobitkę, ale przeniósł futbolówkę nad poprzeczką, znajdując się dwa metry od bramki!

Sędzia wkracza do gry

Tuż przed przerwą niestety centralną postacią w meczu stał się prowadzący zawody Cuneyt Cakir. Po dośrodkowaniu Kimmicha w polu karnym ręką zagrał Marcelo, ale arbiter nie podyktował ewidentnego rzutu karnego. Protesty wściekłych zawodników Bayernu na nic się zdały i chwilę później pan Cakir zaprosił oba zespoły do szatni.

Marcelo zagrywa ręką we własnym polu karnym w meczu Realu z Bayernem w 1/2 finału LMMarcelo zagrywa ręką we własnym polu karnym w meczu Realu z Bayernem w 1/2 finału LM twitter

Babol Ulreicha

Zaraz po wznowieniu gry sytuację gości skomplikował katastrofalnym błędem Sven Ulreich. Do niemieckiego bramkarza podał lekko Tolisso i gdy wydawało się, że nic złego się w tej sytuacji Bawarczykom przytrafić nie może, Ulreich minął się z piłką, którą do pustej bramki skierował bez problemu Karim Benzema.

Real miał potem świetną szansę na podwyższenie prowadzenia, ale w dogodnej sytuacji obok słupka futbolówkę posłał Ronaldo. Inicjatywa wciąż należała jednak do gości. W 63. minucie Estadio Santiago Bernabeu uciszył ten, który jeszcze w zeszłym sezonie bronił barw ekipy ze stolicy Hiszpanii. James Rodriguez płaskim strzałem z ostrego kąta doprowadził do remisu, a nadzieje Bayernu na awans znowu odżyły.

Walka do końca

Królewscy co jakiś czas ruszali z kontratakiem, ale ostatnie dwa kwadranse spędzali przede wszystkim na swojej połowie, broniąc się przed atakami gości. Wprowadzenie na boisko Garetha Bale'a, Casemiro i Nacho tylko potwierdziło, że Zinedine Zidane chce bronić wyniku, licząc przy okazji na sposobność do skontrowania rywala.

Jego podopieczni z zadania się wywiązali, choć o awans drżeli do samego końca. Bayern piąty sezon z rzędu odpada w Lidze Mistrzów w starciu z drużyną z Hiszpanii, natomiast Real stoi przed historyczną szansą na trzeci z rzędu triumf w tych rozgrywkach. W finale zmierzy się ze zwycięzcą pary Liverpool - Roma (w pierwszym meczu Anglicy wygrali u siebie 5:2).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.