Minęła zaledwie dziesiąta minuta spotkania w Londynie, a goście grali już w osłabieniu, po tym jak Vrsaljko zdążył zobaczyć dwie żółte kartki (obie słuszne). Chwilę później na trybuny został także odesłany Diego Simeone, który nie mógł się pogodzić z karą dla obrońcy i obraził sędziego. Co się działo potem? Arsenal niemal całkowicie zdominował Atletico w pierwszej połowie, choć Hiszpanie także mieli swoje szanse, ale je zmarnował Griezmann, który strzelał wprost w Ospinę.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Arsenal powoli budował ataki pozycyjne, a Atletico broniło się na własnej połowie całym zespołem. Pokonać Oblaka udało się dopiero w 61. minucie, kiedy Lacazette sprytnie strzelił głową. Wydawało się, że to gospodarze są blisko zdobycia kolejnej bramki, ale to zespół Simeone wyprowadził zabójczy kontratak w 83. minucie zakończony strzałem Griezmanna. Bohaterem meczu był Oblak, słoweński bramkarz kilka razy popisywał się fenomenalnymi interwencjami. I to głównie jemu Atletico może zawdzięczać korzystny wynik.
Marsylia bliżej finału
Już w 15. minucie spotkania Payet popisał się kapitalną wrzutką z rzutu wolnego, a Thauvin celnym strzałem głową pokonał bramkarza Salzburga. Gospodarze podwyższyli na 2:0 w 63. minucie, kiedy Payet zagrał w pole karne, a N'Jie tylko dopełnił formalności pokonując bramkarza z bliskiej odległości.
Marsylia jedną nogą w finale? Niekoniecznie. Przecież w 1/4 finału zespół z Salzburga przegrał pierwszy mecz na wyjeździe z Lazio aż 2:4, ale w rewanżu wygrał 4:1, a trzy bramki zdobyli w zaledwie sześć minut.
Rewanże odbędą się za tydzień.