Wciąż nie ma kontaktu z Denisem Urubko, który w sobotę bez poinformowania kierownictwa rozpoczął samodzielny atak szczytowy na K2.
Pogoda w Karakorum cały czas się pogarsza. Powyżej 7000 m zaczyna coraz mocniej wiać, nawet do 80 km/h. Wspinanie w takich warunkach jest niemożliwe. Nie wiadomo, gdzie dokładnie znajduje się Urubko. Podczas spotkania w obozie pierwszym z Maciejem Bedrejczukiem i Marcinem Kaczkanem, himalaista odmówił rozmowy radiowej z Wielickim.
- Z Denisem jesteśmy przyjaciółmi. Nie sądziłem jednak, że może tak postąpić. Chciałem z nim porozmawiać, ale odmówił. I to w takim aspekcie osobistym mnie zabolało - powiedział Wielicki w rozmowie z dziennikarzem TVP Info.
W poniedziałek atak szczytowy?
Do bazy u podnóży K2 dojechała również ekipa TVN 24, dla której Wielicki ocenił szansę powiedzenia pierwszego w historii ataku szczytowego w wykonaniu Urubki. - On jest dobrze zaaklimatyzowany i bardzo sprawny. Jest świetny. Daję mu szanse na wejście, bo to naprawdę mocny zawodnik. Prognoza jest taka pół na pół. Gorsza będzie podczas zejścia, czyli w poniedziałek, kiedy prawdopodobnie zaatakuje szczyt.
- Przy ataku ma być jeszcze jest względnie dobrze, ale już po południu warunki się pogorszą. Bardzo martwię się o jego zejście. Jak przyjdzie zachmurzenie, a ma być opad śniegu i silny wiatr, to wracając można się zgubić. Boję się o niego - powiedział dla TVN 24 Wielicki.