Kamil Stoch: Z tych igrzysk jest jeden wniosek. Walcz, nigdy się nie poddawaj

- Nie byłem zadowolony po skoku, bo nie był czysto trafiony, delikatnie mówiąc. Ale każdy z nas dał z siebie maksimum. Walczyliśmy do ostatniej sekundy lotu - mówi Kamil Stoch, złoty i brązowy medalista igrzysk w Pjongczangu

Sport.pl To już pana czwarty medal olimpijski, ale pierwszy z drużyną.

Kamil Stoch: Jest wyjątkowy, dziękuję wszystkim. I skaczącym chłopakom, i nieskaczącemu, Piotrkowi. Za całą jego postawę podczas igrzysk, za to jak nas wspierał, że był dobrym duchem zespołu. Nawiązaliśmy walkę z Norwegami w pierwszej serii, potem nie, ale cóż, taki jest sport. Walczyliśmy do ostatniej sekundy lotu.

Nie był pan zadowolony po lądowaniu.

Tak, bo wiedziałem, że ten skok nie był czysto trafiony, żeby to ująć delikatnie. Natomiast skok był świetny technicznie i włożyłem w niego mnóstwo energii, dlatego byłem w stanie ulecieć tyle metrów. Każdy z nas dał z siebie maksimum. Tyle lat polskie skoki musiały czekać na ten medal.

Myślisz, że Stefan Horngacher zostanie?

Myślę, że nie podejmie decyzji, że pójdzie gdzieś indziej. Ja bym bardzo chciał żeby został. Zresztą, nie rozmawiajmy teraz o tym.

Z czym się panu będą kojarzyły te igrzyska?

Z jednym wnioskiem: walcz do samego końca. Nigdy się nie poddawaj. Trochę jak w mistrzostwach świata w Lahti. Pierwszy konkurs się nie udał, a potem było coraz lepiej.

Paweł WilkowiczPaweł Wilkowicz Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.