Choć Garbine Muguruza nigdy nie przebrnęła etapu ćwierćfinału w turnieju wielkoszlemowym rozgrywanym na nawierzchni twardej, podczas Australian Open uchodziła za jedną z faworytek do tytułu. Nic dziwnego – Hiszpanka zajmuje trzecie miejsce w światowym rankingu, w zeszłym roku w wielkim stylu wygrała Wimbledon, a ponadto ma na koncie także triumf w Roland Garros 2016. Do kolekcji z wielką chęcią dorzuciłaby puchar Australian Open, ale na jej drodze stanęła pewna drobna Tajwanka.
Su-Wei Hsieh zajmuje w światowym rankingu dość odległą, bo 88. pozycję. Jej najlepszym rezultatem wielkoszlemowym jest czwarta runda Australian Open sprzed dziesięciu lat. 32-latka specjalizuje się w grze podwójnej – wygrała Wimbledon 2013 i French Open 2014, a cztery lata temu była także przez krótki czas liderką rankingu deblistek. Mało kto się spodziewał, że w drugiej rundzie tegorocznego Australian Open odniesie najprawdopodobniej największe singlowe zwycięstwo w karierze.
Muguruza od samego początku meczu nie mogła znaleźć sposobu na starszą rywalkę. W pewnym momencie przegrywała już 2:5, ale włączyła szósty bieg i zdołała doprowadzić do tie-breaka. Przegrała w nim pierwsze cztery punkty i tej straty nie potrafiła już odrobić. Hsieh niespodziewanie wygrała pierwszego seta 7:6(1) i wyszła na prowadzenie w meczu.
Ci, którzy liczyli na sportową złość faworytki i jej dominację w drugiej partii, musieli się zawieść. Owszem, Muguruzie zależało, ale ilość popełnionych przez nią niewymuszonych błędów w ważnych momentach była wręcz zatrważająca. Hsieh ponownie wyszła na prowadzenie 5:2 i choć przegrała jeszcze swój serwis to niebawem udało jej się zakończyć mecz. Sensacja stała się faktem – Garbine Muguruza została wyeliminowana w drugiej rundzie Australian Open.
Hsieh awansowała do trzeciej rundy w Melbourne. Jej kolejną rywalką będzie rozstawiona z numerem 26 Agnieszka Radwańska, która w trzech setach pokonała Ukrainkę Łesię Curenko.