Skoki narciarskie. Rumuńscy skoczkowie bici do krwi przez trenera. Szokujące wyznania

Jak donoszą rumuńskie media, skoczkowie z tego kraju opowiedzieli szokującą historię. Zawodnicy mówią o biciu przez trenera, a na potwierdzenie tej tezy publikowane są drastyczne zdjęcia.

Iulian Pitea był jednym z lepiej zapowiadających się juniorów z rocznika 1997. Skoczek wystąpił nawet w kwalifikacjach do konkursów olimpijskich w Soczi, ale jego kariera nie potoczyła się tak, jak powinna. 

Okazuje się jednak, że zarówno Piea, jak i Eduard Torok mieli wziąć udział w 66. TCS. Młodzi skoczkowie pojawili się nawet w Ga-Pa, ale wtedy doszło do dziwnych zdarzeń, bo związek nie pozwolił im na start. Skoczkowie próbowali wystartować na własną rękę, ale przepisy FIS-u nie pozwalają na takie rozwiązanie, bo związek po prostu musi zgłosić sportowca.

Najpierw upokorzenie, potem cała prawda

Zawodnicy przyznają, że czuli się upokorzeni tym, że zamiast startu w PŚ spędzili kilkanaście godzin na pace samochodu. Rumuni postanowili więc przerwać milczenie i opowiedzieli o szokujących wydarzeniach z kadry.

Największa sportowa gazeta w Rumunii opublikowała artykuł uwierzytelniony zdjęciem zakrwawionego Pitei z 2015 roku. Pitea został wówczas pobity przez Floriana Spulbera, który miał się wściec na zawodnika za zjedzenie zbyt dużej ilości jedzenia. Spulber bił po głowie młodego skoczka, aż do sali wbiegł kolega z kadry Torok i przerwał całe zajście. Torok zrobił wówczas zdjęcie, które teraz obiegło cały świat. 

- Chcieliśmy ich pozwać już wtedy, ale zaczęły się naciski. Nie chciałem żyć w sporze, chciałem tylko robić to co kocham. Trener zmuszał mnie, żebym zrzucił więcej wagi. Zacząłem mieć olbrzymie problemy, zostałem bulimikiem. Wymiotowałem wszystkim, co tylko zjadłem, nawet siedem razy dziennie - szokuje Pitea. 

Rumuński związek nie odniósł się na razie do zarzutów. Trener również nie reaguje na próby kontaktu. 

Copyright © Agora SA