Początek meczu o brązowy medal KMŚ to dla Skry nieskuteczność na skrzydłach i błędy ataku, które poskutkowały czteropunktową przewagą dla Sady (13:9). Choć statystycznie przyjęcie bełchatowian oscylowało w granicach 50 procent, to poszczególne akcje pełne były niedokładności i w konsekwencji sytuacyjnego rozegrania Grzegorza Łomacza. Choć starał się zyskać kilka punktów grając przez środek, to Lisinac i Kłos nie zawsze kończyli ataki, a przewaga brazylijskiej drużyny była już praktycznie nie do odrobienia (20:13). Set zakończył się wynikiem 25:19 dla Sady.
Bliźniaczo układała się kolejna partia. Filipe był osią stabilności Sady w ataku, Leal dołożył punktową zagrywkę, a Isac zaskakiwał bełchatowian na środku. Przy grającym na 20 procentach skuteczności w ataku Mariuszu Wlazłym i 25 procentach Bednorzu próżno było szukać efektywnego rozwiązania ofensywnego, którym polski zespół mógłby wrócić do gry. Sam Lisinac (4/4) to było za mało. Skra przegrała 18:25.
Trudno było szukać pozytywów w grze Skry również w trzecim secie. Od stanu 9:17 bełchatowianie próbowali się ratować weryfikacją błędów rywali, jednak sami jakościowo nie byli w stanie zaproponować żadnego skutecznego planu na wyjście z kryzysu. W końcówce dobre wrażenie starał się po sobie pozostawić Bartosz Bednorz, ale za krótko ona trwała, by mu się to udało. Skra przegrała 13:25, Sada wygrała brąz KMŚ.
PGE Skra Bełchatów – Sada Cruzeiro 0:3 (19:25, 18:25, 13:25)