Polska - Węgry 70:60. Trudny, ale zwycięski początek gry o MŚ

Polska pokonała Węgry 70:60 w pierwszym meczu eliminacji mistrzostw świata. W niedzielę zadanie trudniejsze. Zagra w Kłajpedzie z Litwą.

Wydawało się, że te eliminacje są stworzone dla Polaków. W związku z reformą rozgrywek spotkania kwalifikacyjne rozgrywane są w trakcie sezonu, a także przez konflikt pomiędzy światową federacją FIBA z władzami Euroligi, czyli najpotężniejszych rozgrywek klubowych w Europie, najlepsi koszykarze Europy w swoich kadrach nie grają. Polacy stracili w związku z tą zawieruchą tylko Adama Waczyńskiego, któremu na kadrę przyjechać na kadrę zabroniła Unicaja Malaga.

Zgranie, kontynuacja pracy z selekcjonerem, dobra atmosfera miały być wielkimi atutami biało-czerwonych. Dodatkowo, Mateusz Ponitka jest w dobrej formie i wyrasta na lidera silnego Iberostaru Teneryfa. W Hiszpanii coraz lepiej gra Tomasz Gielo, Przemysław Karnowski też wchodzi na wyższy poziom, a Damian Kulig w Turcji też nie zawodzi.

Ale w pierwszej połowie z Węgrami, na papierze drużyną o klasę gorszą, żadnego z atutów Polaków nie było widać. Wolniejsi w obronie, przewidywalni w ataku. Do tego strata za stratą. Węgrzy, którzy nie specjalnie czynili jakieś cuda nad koszem, nagle zaczęli na parkiecie rozdawać karty. Od stanu 14:8 dla Polski rzucili 14 punktów z rzędu. Trener Mike Taylor zmieniał skład, ale do przerwy wielkiej poprawy w grze biało-czerwonych nie było. W drugiej kwarcie uciułali ledwie osiem punktów i przed drugą połową meczu tracili do Węgrów siedem punktów (22:29).

W trzeciej kwarcie Polacy wzięli się do odrabiania strat, choć szło im to mozolnie. Ostatecznie doszli Węgrów na punkt (39:40), a dobry fragment w końcówce tej części meczu miał Gielo, który najpierw trafił z półdystansu, a potem przepięknie pofrunął nad obręcz i załadował piłkę z góry.

Polakom zaczęło grać się łatwiej w czwartej kwarcie, bo do dość dobrej obrony dołożyli rzuty z dystansu i dobrze wymuszali faule rywali. Michał Sokołowski trafił dwie trójki i dołożył dwa punkty z linii rzutów wolnych, a potem jeszcze dobrze atakował obręcz. Z każdą akcją coraz lepiej wyglądała współpraca rozgrywającego Kamila Łączyńskiego ze środkowym Karnowskim, a swoje dołożył też Ponitka i na niespełna dwie minuty przed końcem meczu Polska prowadziła dziewięcioma punktami (67:58). Przewagi już nie roztrwoniła. Ostatecznie biało-czerwoni zwyciężyli 70:60.

17 punktów rzucił Ponitka, który miał też siedem zbiórek, przechwyt, ale też pięć strat. Sokołowski dołożył 14 punktów, wszystkie zdobył w drugiej połowie. Łączyński, który do kadry dołączył po trzyletniej przerwie i niemal w ostatniej chwili, zaczął spotkanie od głupich strat, ale w końcówce rozdawał świetne podania i przy jego nazwisku zapisano sześć asyst.

Najwięcej punktów dla Węgrów rzucił Zoltan Perl - 18, a 15 miał David Vojvoda.

Polska - Węgry 70:60 (14:16, 8:17, 17:11, 31:20). Polska: Ponitka 17, Kulig 7, Cel 6, Koszarek 5, Zamojski 5 oraz Sokołowski 14, Gielo 7, Karnowski 5, Gruszecki 2, Łączyński 2.

Copyright © Agora SA