Ekstraklasa. Złe dobrego początki, czyli Korona Kielce gra na nosie ekspertom

Korona Kielce ostatni mecz przegrała 15 września, w trzech ostatnich spotkaniach ligowych nie straciła gola. Zespół Gino Lettieriego zaskakuje ekspertów, którzy przed sezonem skazywali go na niepowodzenie. W sobotę piąty zespół ekstraklasy podejmie lidera - Legię Warszawa. Początek o godz. 20.30, relacja na żywo na Sport.pl.

Przez pewien czas wydawało się, że w Kielcach wszystko robią źle. Klub rozstał się z Maciejem Bartoszkiem, trenerem, który w poprzednim sezonie po raz pierwszy wprowadził Koronę do grupy mistrzowskiej ekstraklasy. Chociaż kielczanie ligę skończyli na piątym miejscu, to Bartoszek posady nie utrzymał. Jego miejsce zajął Lettieri - trener, który w poprzednich rozgrywkach nie uchronił FSV Frankfurt od spadku z trzeciej do czwartej ligi niemieckiej. Trener, który od sezonu 2015/16 wygrał raptem dwa mecze.

Przed rozpoczęciem obecnych rozgrywek Korona skazywana była na niepowodzenie. Dziennikarze, eksperci i kibice nie wierzyli w Lettieriego, wyśmiewali jego dotychczasowe osiągnięcia. Początek 51-latka w Kielcach zdawał się potwierdzać obawy o przyszłość drużyny.

Awantura o klapki

Nowy trener nie wzbudzał zaufania piłkarzy, którzy nie rozumieli rozstania z Bartoszkiem. Zawodnicy z dystansem podchodzili do warsztatu Włocha, nie podobał im się też jego lekceważący stosunek do nich. Napięcie rosło, do wybuchu brakowało niewiele.

Nastąpiło to szybciej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Miguel Palanca - jeden z liderów Korony z poprzedniego sezonu - na obiedzie pojawił się w klapkach. To rozsierdziło Lettieriego, który wcześniej dwukrotnie upominał zawodnika. Włoch wyrzucił Hiszpana z posiłku, kilka dni później Palanki w klubie już nie było. Nie pomogła interwencja rady drużyny, nie pomogła też kłótnia, do której doszło jeszcze na stołówce.

Piłkarze Korony narzekali, na skargi chodzili nawet do prezesa. – Był moment, kiedy rada drużyny odwiedzała mnie regularnie. Niektórzy chcieli odejść, inni mówili o zwolnieniu trenera. Ale mnie to cieszyło. Wiedziałem, że idziemy w dobrym kierunku, bo zaczął się proces, którego oczekiwaliśmy. Zmianie musiało ulec podejście i dyscyplina niektórych zawodników. I udało się. Choć było boleśnie, dostawaliśmy po uszach. Proszę mi jednak wierzyć, że nie miałem chwili zwątpienia w trenera. Wielkich rzeczy nie ma bez ofiar, więc i tu musiały być - przyznał nam Krzysztof Zając.

Punkty i czyste konta

Spokój i cierpliwość prezesa Korony opłaciły się. Chociaż drużyna na początku grała w kratkę, a jej styl pozostawiał sporo do życzenia, to dzisiaj jest niemal wyłącznie chwalona. Zespół Lettieriego po raz ostatni przegrał 15 września. Było to w Poznaniu, gdy od Korony lepszy okazał się Lech Poznań.

Od tamtej pory kielczanie wygrali cztery mecze z Wisłą Kraków (2:1), Wisłą Płock (2:0), Lechią Gdańsk (5:0!) i Śląskiem Wrocław (3:0) oraz zremisowali z Pogonią Szczecin (0:0), Górnikiem Zabrze (3:3) i Zagłębiem Lubin (0:0). Korona nie straciła gola w trzech ostatnich spotkaniach ligowych, w tabeli awansowała na piąte miejsce. Do Legii, z którą zmierzy się w sobotę, traci pięć punktów. 

- Można zaryzykować tezę, że Korona to najbardziej uporządkowana drużyna w lidze. Niedawny mecz w Zabrzu pokazał natomiast, że na pewno jest to zespół najlepiej przygotowany fizycznie. Lettieri jest elastyczny, nie trzyma się jednego ustawienia. W sześciu ostatnich spotkaniach jego zespół trzykrotnie grał czwórką obrońców, tyle samo meczów zagrał trójką w defensywie. Włoch potrafi szybko korygować błędy, nie boi się zmian, tak jak w Szczecinie i Zabrzu, gdzie przeprowadził je już w pierwszej połowie - mówi Mateusz Januszewski z EkstraStats.

Zmiana sposobu pracy

Wyniki Korony nie są przypadkowe. Zespół Lettieriego bardzo dobrze wypada też w statystykach drużynowych. Kielczanie oddali najwięcej strzałów w lidze, na ich bramkę rywale uderzają najrzadziej. Pod względem stworzonych dogodnych okazji do strzelenia gola Korona ustępuje tylko Górnikowi Zabrze (za EkstraStats.pl).

- Gdy zobaczyłem po raz pierwszy drużynę, też sobie pomyślałem: o mój Boże. Powiedziałem tak samo jak wy. Nie widziałem w tym zespole jakości, ale potem zaczęliśmy ciężko pracować. Powiedzieliśmy sobie, że jesteśmy tu dla naszej pracy i pensji - mówił Lettieri w wywiadzie dla portalu Weszło.com.

- Na początku w drużynie brakowało dyscypliny. A jeśli ktoś chce osiągać sukcesy, musi być zdyscyplinowany. Widzimy się z piłkarzami przez większość dni w roku, ciągle spędzamy razem czas: w autobusie, hotelu, na treningu, w szatni. Jeśli w grupie z 25 piłkarzami i sztabem nie będzie jasno określonych zasad, nie może to dobrze funkcjonować.

- Zawodnicy musieli dopasować się do innego sposobu pracy. Przychodząc do Polski byłem świadomy waszych plusów i minusów. Plusy chciałem uczynić jeszcze silniejszymi, minusy postarać się zniwelować. Piłkarze już wiedzą, co muszą, a co tylko mogą. Nie miałem zamiaru zmieniać ich mentalności, wystarczyła mi zmiana ich sposobu pracy. Jestem tu jeden i mi jest łatwiej dostosować się do reszty niż 30 ludziom do mnie.

Januszewski: - Lettieri szybko stworzył szkielet drużyny. Włoch buduje wszystko wokół takich zawodników jak Bartosz Rymaniak, Adnan Kovacević, Jakub Żubrowski, Mateusz Możdżeń czy Goran Cvijanović. Szczególnie ważną rolę odgrywa środek pola, bo piłkarze tam ustawieni chcą grać podaniami, często oddają strzały po ataku pozycyjnym. Nie brakuje tam graczy inteligentnych, wspomniany Żubrowski nie tylko rzadko traci piłkę, ale bardzo często widzi też wolne przestrzenie do jej zagrania.

Po serii dobrych wyników w sobotę Koronę czeka poważny test. Do Kielc przyjeżdża równie rozpędzona Legia, która po klęsce w Poznaniu (0:3) wygrała pięć meczów z rzędu i awansowała na pozycję lidera ekstraklasy. Zespół Lettieriego ponownie nie będzie faworytem, ale nie oznacza to, że mistrzów Polski czeka łatwe spotkanie. Wręcz przeciwnie, bo z zespołu, który punktuje regularnie, a w Gdańsku wbija pięć goli, szydzić już nie można.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.