Liga Mistrzów. "Copacabana na Parc des Princes". PSG zachwyca pięknem gry, golami i statystykami. Liczby są szalone

"Szalone liczby", "Paryż to święto" "Copacabana na Parc des Princes" czy "maszyna do wbijania goli" - pochwał i zachwytów nad ofensywnym fenomenem PSG, po wygranej z Cetikiem 7:1, nie ma we Francji końca. Drużyna, która była przed startem rozgrywek faworytem do ich wygrania, od początku miażdży rywali. To tylko wzbudza ciekawość co czeka nas w starciu z najmocniejszymi.

Po transferach napastników za ponad 400 milionów euro można było przypuszczać, że ofensywa PSG będzie w tym sezonie formacją niezwykle mocną. Jest nawet perfekcyjną. Pokazują to choćby „szalone liczby PSG” o jakich pisze się we Francji.

24, 67, Europa patrzy na paryskie rekordy

24 strzelone gole wymazują z pamięci zeszłoroczny rekord BVB w liczbie bramek zdobytych w fazie grupowej Champions League. Dla paryżan zabawa będzie trwała dalej, przed nimi jeszcze mecz z Bayernem Monachium. Cyfr, które działają na wyobraźnie jest więcej. 7:1 z Celtikiem to najwyższy wynik osiągnięty przez paryżan w Lidze Mistrzów. Chociaż siedem goli strzelili już kiedyś Rosenborgowi, to wtedy stracili dwa. Z taką różnicą jak w środę nie wygrali jeszcze nigdy.

Liczba bramek zdobywana w tym sezonie przez PSG, właściwie nokautuje europejską konkurencję. W 18 meczach francuska drużyna ma na koncie 67 trafień. Drugi w zestawieniu TOP 5 najmocniejszych lig, Manchester City może się pochwalić jedynie 52 golami w 16 spotkaniach. Dalej jest jeszcze mizerniej. Dorobek Juventusu i Barcelony (odpowiednio 42 i 40 goli w 18 i 17 meczach) wygląda blado.

Oczywiście przyczyniają się do tego nowi aktorzy z Parc des Princes. Neymar został właśnie drugim zawodnikiem w historii Ligi Mistrzów, którzy od jej reformy w 2003 roku, w pierwszych pięciu meczach wpisał się na listę strzelców. To wyczyn, którego wcześniej dokonał tylko Cristiano Ronaldo. Nikt nie powiedział, że Brazylijczyk poprzestanie na piątce. W  jak świetnej jest dyspozycji można sprawdzić oglądając jego dwa trafienia w środowym starciu, w którym dorzucił też asystę.

Mbappe przed Raulem. Cavani przed Zlatanem?

Do liczbowej zabawy w rekordy włączył się też Kylian Mbappe. Reprezentant Francji cieszył się właśnie z dziewiątego trafienia w prestiżowych rozgrywkach. Przed ukończeniem 19 roku życia, taki grad goli nie przytrafił się żadnemu innemu piłkarzowi. Raul, który w podobnym wieku miał ich sześć może tylko bić brawo.

Za moment swoje historyczne chwile będzie miał też Edinson Cavani, który już bryluje w europejskich zestawieniach. 21 goli od początku sezonu - więcej z najmocniejszych lig Starego Kontynentu nie ma nikt. Ciro Immobile czy Robert Lewandowski gonią Urugwajczyka, ale mają tylko 18 bramek. Cavani niebawem przeskoczy też Zlatana Ibrahimovicia w klubowym zestawieniu. Dla paryżan strzelił 151 goli, Szwed o pięć więcej. Długa taka sytuacja raczej nie potrwa. 

Copacabana na Parc des Princes

Jak piszą media nad Sekwaną, nie tylko matematyka wysyła „głośny sygnał dla Europy” o sile PSG. Chociaż drużna Unaia Emery'ego nie zapewniła sobie jeszcze pierwszego miejsca w grupie, to już tak postraszyła Bayern Monachium, że w meczu w Bawarii uzyskanie choćby remisu nie powinno być problemem.

PSG w wersji 2017 to maszyna, która jednak nie zadowala się tym co jest. Skoro w pierwszej połowie można było strzelić rywalowi cztery gole to w drugiej można strzelić jeszcze kilka. Skoro z drużyną Lewandowskiego można było wygrać 3:0, to na wyjeździe taki wynik smakował będzie jeszcze lepiej. „Paryż to święto” - jak tytułuje swoje czwartkowe wydanie dziennik „L'Equipe”, a podczas święta celebruje się do końca. Na „maszynę do wbijania goli” (określenie „Le Parisien”) na razie trudno komuś znaleźć sposób. W dodatku PSG to nie tylko Neymar, Mbappe czy Cavani, ale też Veratti, Draxler, Di Maria czy Dani Alves – zdobywca przepięknej bramki ze Szkotami. Międzynarodowy skład, jak pisze dalej dziennik, „zrobił z Parc des Princes Copacabanę, tylko w mniejszej ilości piasku”. Radość i piękno gry wicemistrza Francji rzeczywiście zachwyca.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.