Boks. Balski walczył ze złamaną szczęką, a Wierzbicki z ręką. "Noc wojowników" w szpitalu zakończyła się też dla Leśniaka

Adam Balski na gali "Noc Wojowników" w Częstochowie pokonał Demetriusa Banksa. Pięściarz niemal na pełnym dystansie bił się ze złamaną szczęką. Charakteru nie można odmówić też Łukaszowi Wierzbickiemu, który na ringu złamał rękę i Michałowi Leśniakowi, który prawdopodobnie ma pęknięte jądro.

Gala „Noc Wojowników” w Częstochowie dla niektórych pięściarzy zakończyła się odwiedzinami w szpitalu. Wśród tych, którzy ringową rywalizację przypłacili zdrowiem znalazł się Adam Balski.

Polak uzyskał przewagę od początku walki z Demetriusem Banksem. W pierwszej rundzie otrzymał jednak od rywala lewy sierpowy, bity z dołu. Chociaż nie dał po sobie poznać, to cios swoje ważył i spowodował uraz.

Potem nasz zawodnik walczył nierówno, w trzeciej rundzie znów dał się zaskoczyć uderzeniem sierpowym. W czwartej co prawda posłał rywala na deski, ale gdy ten kontynuował walkę, zamiast szybko rozstrzygnąć ją na swoją korzyść, uderzył zbyt blisko krocza przeciwnika. Banks to wykorzystał. Zasugerował nieczyste zagranie i dostał chwilę na dojście do siebie.

Kolejne rundy były mniej emocjonujące. Rywal umiejętnie się bronił. Polak atakował spokojnie. W ostatniej odsłonie walki raczej czekał na to, co zrobi Amerykanin.

Balski bez wielkiego show, ale wygrał jednogłośnie na punkty (80:70, 80:71, 79:72). Trudno było jednak wymagać od niego czegoś więcej. Jak się okazało, niemal całą walkę walczył z poważnym urazem.

- Jakbym przegrał, to pewnie bym tego nie powiedział. On w pierwszej rundzie złamał mi szczękę. Muszę jechać do szpitala - skomentował pięściarz tuż po walce. Mówienie rzeczywiście przychodziło mu z trudem. Zamiast cieszyć się ze zwycięstwa noc spędził na operacyjnym stole placówki w Sosnowcu.

Złamana ręką, pęknięte jądro

Pechowo gala w Częstochowie zakończyła się też dla Łukasza Wierzbickiego. Po jego wyrównanej, ale wygranej walce z Michałem Żeromińskim, okazało się, że ból w ręce to wynik jej złamania. To potwierdziła nocna wizyta w szpitalu.

Michał Leśniak miał jeszcze większy problem. W zakończonym niejednogłośnym remisem starciu z Kamilem Młodzińskim prawdopodobnie doznał pęknięcia jądra.

-  Dostałem cios w krocze, coś mi pękło, wylało mi jądro i muszę jechać do szpitala. Po prostu tragedia. Wymiotowałem, nie mogłem wstać, pomagała mi dziewczyna. Ledwo chodzę. Bałem się tego dotykać. W szatni siedziałem z lodem na kroczu - relacjonował Leśniak dla Polsatu Sport. 26-latek po walce miał też pierwszy raz w życiu rozcięty łuk brwiowy. Tu pomogła interwencja rywala na hali.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA