Ekstraklasa. Równia pochyła Mariusza Rumaka

Z Lechem Poznań nie zrobił kroku wprzód, krótko trwały jego przygody w Zawiszy Bydgoszcz i Śląsku Wrocław, a jeszcze krócej w Bruk-Becie Termalicy Nieciecza. Mariusz Rumak został zwolniony i jego trenerska kariera być może stanęła na zakręcie.

Zaledwie 98 dni trwała kadencja Rumaka w Bruk-Becie Termalicy Nieciecza. Zatrudniony w czerwcu szkoleniowiec został zwolniony z pracy po tym, jak prowadzona przez niego drużyna uciułała raptem pięć punktów w dziewięciu kolejkach Ekstraklasy. 40-letni szkoleniowiec, który Termalicę po raz ostatni poprowadził w niedzielę przeciwko Sandecji Nowy Sącz (0:1), zostawia zespół na ostatnim miejscu w ligowej tabeli. Według informacji Sportowych Faktów następcą Rumaka w klubie może zostać Jacek Zieliński.

Rumak, co to ma być?

Praca 40-latka w Niecieczy od początku zapowiadała się na bardzo trudną. Rumak narzucił sobie ambitny cel - wraz z Bruk-Betem chciał kontynuować postęp. Przed dwoma laty klub wywalczył awans do Ekstraklasy, w poprzednim sezonie zajął w niej ósme miejsce, w tym miało być jeszcze lepiej. Miało, ale wyniki drużyny i jej styl pozostawiały dużo do życzenia. W pierwszych dwóch kolejkach Termalica przegrała po 0:1 z Jagiellonią Białystok i Wisłą Kraków.

Nadzieja na lepsze czasy przyszła pod koniec lipca, jednak trwała niecały miesiąc. W tym czasie drużyna Rumaka awansowała do 1/8 Pucharu Polski, a w lidze pokonała Legię Warszawa 1:0 i zremisowała z Zagłębiem Lubin (1:1) i Śląskiem Wrocław (1:1). Jak się okazało, były to jedyne punkty Termaliki pod wodzą 40-letniego szkoleniowca.

Od miesiąca zespół tylko przegrywał - kolejno z Lechem Poznań (1:3), Koroną Kielce (1:2), Górnikiem Zabrze (1:2) i Sandecją. To ostatnie spotkanie przelało w klubie czarę goryczy. - Jednym z atrybutów trenera jest szczęście. Ostatnie cztery spotkania przegraliśmy jedną bramką, w każdym mogliśmy wygrać. Życie jest brutalne - powiedział Rumak po niedzielnym meczu.

Szkoleniowiec może narzekać na brak szczęścia, jednak fakty są takie, że w starciu z Sandecją jego zespół momentami wyglądał fatalnie. Gdyby nie dobra postawa Jana Muchy w bramce, Termalica przegrałaby to spotkanie znacznie wyżej. Drużyna popełniała proste błędy w obronie i nie miała pomysłu na grę ofensywną.

Trenera dość mieli też kibice, którzy w niedzielę wyjątkowo zajmowali sektor gości (to Sandecja była gospodarzem „derbów”). „Rumak, co to ma być?”, „Nieciecza, Rumak do zmiany” - skandowali fani, a ich głos został szybko wysłuchany.

Wiecznie drugi

Młody, utalentowany - tak o 40-letnim szkoleniowcu mówiło się, gdy w lutym 2012 roku obejmował posadę pierwszego trenera Lecha. - Rumak jest doskonale przygotowany do swojej roli. Jego charyzma, silny charakter oraz znajomość zawodników i ligi sprawiły, że był idealnym kandydatem do wyciągnięcia drużyny z sytuacji, w jakiej znalazła się na początku rundy - mówił wtedy Karol Klimczak.

Przez kolejne lata za Rumakiem ciągnęła się przypisana na początku kariery łatka, jednak wyniki na razie brutalnie te słowa weryfikują. Szkoleniowiec opuszcza właśnie swój czwarty klub, po raz kolejny odchodzi z niego bez sukcesów, w nerwowej atmosferze.

Najwięcej cierpliwości mieli do niego w Poznaniu. Rumak przejmował zespół po Jose Marii Bakero. Hiszpan zostawiał Lecha na dziewiątym miejscu w tabeli, nowy trener wyprowadził go na czwarte, do podium zabrakło mu raptem punktu. Paradoksalnie był to chyba najlepszy czas 40-latka przy Bułgarskiej. W kolejnym sezonie „Kolejorz” zajął drugie miejsce, w eliminacjach Ligi Europy dotarł do III rundy, gdzie lepszy okazał się szwedzki AIK.

W Poznaniu oczekiwali progresu, ale tego brakowało. W rozgrywkach 2013/14 w lidze znów dużo lepsza była Legia, a w II rundzie el. LE Lech skompromitował się z litewskim Żalgirisem. Jeszcze gorzej było w kolejnym roku, gdy z pucharów wyrzucił go islandzki Stjarnan. 12 sierpnia 2014 roku Rumak został zwolniony z klubu, który kilka miesięcy później świętował mistrzostwo Polski pod wodzą Macieja Skorży.

Niezły strażak z krótkim stażem

40-latek na bezrobociu nie przebywał długo, bo już 1 września zatrudnił go Zawisza Bydgoszcz. Rumak wziął zespół, który po siedmiu kolejkach miał zaledwie trzy punkty na koncie i zajmował przedostatnie miejsce w tabeli. Chociaż drużyna walczyła ambitnie, to na tej samej pozycji sezon zakończyła. Zawisza spadł do I ligi, ale Rumak na stanowisku pozostał.

Radosław Osuch komplementował trenera i wiązał z nim plany na przyszłość. Ta potrwała jednak raptem trzy miesiące, bo na początku września trener zdecydował się odejść z bydgoskiego klubu. Przyczyny jego decyzji do dziś nie są do końca jasne. Spekulowano, że Rumak za chwilę może znaleźć ponowny angaż w Ekstraklasie.

Na pracę czekał jednak aż do marca zeszłego roku, a zgłosił się do niego Śląsk Wrocław, w którym też nie zagrzał długo miejsca. Chociaż w pierwszych miesiącach pracy utrzymał zespół w Ekstraklasie, to w kolejnych drużyna pod jego wodzą rozczarowywała. Rundę jesienną sezonu 2016/17 Śląsk kończył na 12. miejscu z 22 punktami w 20 meczach.

W obu przypadkach Rumak okazywał się niezłym strażakiem, potrafił podnieść podłamane zespołu, jednak w dłuższej perspektywie nie odnosił sukcesów, jego ekipy nie notowały wyraźnego progresu. Dziś 40-latek znów jest bezrobotny i trudno spodziewać się, by po tym, co pokazał w Niecieczy, prędko zgłosił się do niego kolejny pracodawca. A przynajmniej z Ekstraklasy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA