El. do MŚ 2018. Udany powrót Macieja Rybusa. Na jak długo zadziała autorski pomysł Adama Nawałki?

Czy w meczu z Kazachstanem Maciej Rybus wykorzystał szansę i na stałe wróci do pierwszego składu reprezentacji Polski?

Po fatalnym meczu z Danią w wykonaniu Artura Jędrzejczyka zmiana na lewej obronie była nieunikniona. W spotkaniu z Kazachstanem trener Adam Nawałka ponownie zdecydował się na autorski pomysł z poprzednich eliminacji i postawił na Macieja Rybusa.

Zawodnik Lokomotiwu Moskwa do gry w kadrze wrócił po prawie rocznej przerwie. Ostatni raz kibice reprezentacji Polski oglądali go - w wygranym szczęśliwie meczu z Armenią (2:1). Rybusa grającego na lewej stronie defensywy nie widzieliśmy jeszcze dłużej. Ostatni raz w ubiegłym roku, a dokładnie 4 września 2016 r. w wyjazdowym spotkaniu z Kazachstanem. 28-letni - nominalny skrzydłowy - zaliczył wtedy bardzo nieudany występ. Sześciominutowy spadek koncentracji w drugiej połowie całą drużynę kosztował bardzo drogo. W znaczącym stopniu przyczynił się do straty dwóch goli, strzelonych przez Siergieja Chiżniczenkę w 51. oraz 57 min. Najpierw Rybus źle obliczył lot piłki i nie sięgnął jej głową przy wrzutce w pole karne, a parę chwil później popełnił błąd w ustawieniu i dopuścił do dośrodkowania, po którym Kazachowie wyrównali.

Rewelacyjny początek

Niektóre błędy to po części wynik braku doświadczenia w grze na boku defensywy. Prawda jest taka, że zbyt wieloma meczami o stawkę w reprezentacji Rybus poszczycić się nie może. W pierwszym składzie - na wciąż nowej dla siebie pozycji - rozegrał zaledwie sześć meczów, w tym tylko jeden z bardzo mocnym rywalem - Niemcami (1:3). W pozostałych spotkaniach zagrał z: Gruzją (4:0), Gibraltarem (8:1), Szkocją (2:2) i Kazachstanem w Astanie.

Szósty występ zaliczył w poniedziałek, znów przeciwko Kazachom. Tym razem spisał się o niebo lepiej. Dłuższa przerwa w kadrze spowodowana m.in. urazami i problemami w klubie, zadziałała na Rybusa niezwykle pozytywnie. Od pierwszych minut należał do najbardziej wyróżniających się zawodników na boisku.

Przede wszystkim dobrze wyglądała jego współpraca z Kamilem Grosickim. Wychowanek Pelikana Łowicz często włączał się w akcje ofensywne, których efektem było spore zamieszanie pod bramką gości lub gol. W 11. min znakomicie zagrał górną piłkę w kierunku Macieja Makuszewskiego, który genialnie podał głową do wbiegającego Arkadiusza Milika.

Kamień z serca

Asysta drugiego stopnia jeszcze bardziej zmotywowała Rybusa do lepszej gry. Widać było u niego ogromną determinację i chęć wykorzystania szansy, którą otrzymał od trenera Nawałki. Biegał od jednego do drugiego pola karnego, dobrze się też ustawiał przy atakach gości. Kilka razy naprawił niedokładne zagrania kolegów.

Niestety, druga połowa dla Rybusa zaczęła się fatalnie. W 48. min źle pokrył Suyumbayeva, później źle wybił piłkę, która trafiła pod nogi Martuzajeva, a ten mocnym strzałem pokonał Łukasza Fabiańskiego. Zawodnik Lokomotiwu rozłożył ręce, spuścił głowę, wiedząc, że popełnił błąd, ale po chwili poczuł ulgę. Na szczęście sędzia dopatrzył się spalonego i gola nie uznał. 

Błąd na początku drugiej części gry i niepewny wynik (1:0), który długo się utrzymywał sprawił, że Rybusa znacznie rzadziej widzieliśmy w okolicy pola karnego, a nawet na połowie rywali. Skupił się bardziej na zadaniach defensywnych. 

Rybus vs. Jędrzejczyk?

Za występ z Kazachstanem na pewno zasłużył na wysoką ocenę. Przede wszystkim za jego sprawą lewa obrona wyglądała znacznie lepiej niż w piątek w Kopenhadze, na której kompletnie nie radził sobie Jędrzejczyk. Z drugiej strony Kazachstan to zdecydowanie najsłabszy przeciwnik w naszej grupie. Do tego trudno przewidzieć jak przeciwko rosłym Duńczykom, posyłającym długie piłki w boczne sektory boiska, spisałby się mierzący 173 cm Rybus. 

Jego rywalizacja z Arturem Jędrzejczykiem zapowiada się bardzo ciekawie. O wszystkim przesądzi ligowa dyspozycja, którą obaj będą prezentować w swoich klubach. Jędrzejczyk podobnie jak cała Legia w ostatnim czasie spisuje się poniżej oczekiwań. Z kolei Rybus zaczyna coraz bardziej zadomawiać się w pierwszej jedenastce Lokomotiwu.

5 października w Erewaniu przeciwko Armenii trener Nawałka pewnie znów ustawi drużynę ofensywnie. Podsumowując, większe szanse na zakończenie tych eliminacji w podstawowym składzie reprezentacji Polski - ma Rybus. 

Zobacz wideo
Copyright © Agora SA