Memoriał Wagnera. Jakub Kochanowski: Biorę, co dają i nie wybrzydzam

Trwa rywalizacja o miejsce w składzie na mistrzostwa Europy. Ferdinando De Giorgi testuje nowych zawodników, dając szansę siatkarskiej młodzieży. Jednym z takich graczy jest 19-letni środkowy, Jakub Kochanowski. - Jestem jeszcze młody, lecz dużo ludzi w moim wieku chciałoby się znaleźć na tym miejscu, w którym jestem teraz. Biorę, co dają i nie wybrzydzam - mówi w rozmowie ze Sport.pl mistrz świata juniorów.

Sukces osiągnięty przez polską reprezentację na mistrzostwach świata juniorów nie pozostał w kraju bez echa. To dotyczyło się również kadry seniorów, w której znajdowali się przedstawiciele złotej drużyny. W składzie na Memoriał Huberta Jerzego Wagnera znalazł się tylko Jakub Kochanowski. 19-latek do tej pory więcej szans dostał choćby w Lidze Światowej, ale nie traci nadziei na to, że będzie w drużynie na nadchodzące mistrzostwa Europy.

Sara Kalisz: - Jak w drużynie czuje się młody-gniewny polskiej kadry?

Jakub Kochanowski: - Czuję się świetnie! Szczególnie właśnie w tej reprezentacji i w czasie takich turniejów, jak Memoriał Huberta Jerzego Wagnera.

- Jest pan w grupie siatkarzy szczególnie poddawanych teraz testom. Presja jest odczuwalna, ale nie przeszkadza, bo wiedzie do wielkich imprez, czy jest odwrotnie?

- Przede wszystkim niezwykle doceniam możliwość bycia w szeregach kadry, trenowania w gronie najlepszych siatkarzy w Polsce i możliwość pokazywania swoich umiejętności. Każdy młody gracz, który później na dłużej zatrzymywał się w reprezentacji, musiał przez to przejść, więc wierzę, że za kilka lat bardzo ciężkiej pracy będę mógł być w tym samym miejscu.

- Po sukcesie w mistrzostwach świata w polskich mediach szybko okrzyknięto was mianem gwiazd. To, że na razie pan nie gra jest sprowadzeniem do parteru i pokazaniem, jak wiele musi się jeszcze zdarzyć?

- Nie nazwałbym nas gwiazdami, choć było o nas głośno, ponieważ Polski Związek Piłki Siatkowej zrobił wiele, by Polska dowiedziała się o tym sukcesie. To było fajne, ale żeby pójść dalej już dawno musieliśmy o tym zapomnieć. Wracamy do swoich codziennych obowiązków nawet w reprezentacji, a część z nas już trenuje w klubach. Nie odczuwam żadnej presji – po prostu robię swoje.

- W piątek można było zobaczyć powrót Łukasza Wiśniewskiego, w sobotę świetny był Bartłomiej Lemański. Jednocześnie stabilnie prezentuje się Mateusz Bieniek. Miejsca na mistrzostwa Europy dla pana kolejnego środkowego jest sporo?

- Według mnie nic pewnego jeszcze nie jest. Wydaje mi się, że poziom na środku jest niezwykle wysoki. W tym momencie jestem czwartym środkowym kadry, zdaję sobie z tego sprawę i nie mam z tym problemu. Spokojnie czekam na swoją szansę i jak już ją dostanę, to zrobię wszystko, by ją wykorzystać.

- Środek to według pana najstabilniejszy element polskiej gry? Na lewym skrzydle wciąż mamy problemy, Dawid Konarski gra świetnie, ale Maciej Muzaj nie zawsze jest w stanie go zastąpić na boisku... Wy na pozycji zmieniacie się i nie ma straty na jakości.

- Być może tak jest, że poziom na środku jest wyrównany. Ja nie wskazywałbym jednak na braki w naszej reprezentacji, ponieważ nie jest to jeszcze okres, w którym wszystko ma być perfekcyjne. Formą Dawida Konarskiego rzecz jasna należy się cieszyć, ponieważ gra z nas wszystkich najlepiej i najstabilniej. Po Memoriale wracamy do treningów i tak naprawdę stabilność formy będziemy mogli oceniać dopiero na mistrzostwach Europy.

- Będzie żal, jeśli pan na nie nie pojedzie, czy zdaje pan sobie sprawę z tego, że swoje musi pan odczekać w kolejce?

- Na pewno będzie żal, ale nie będę się załamywać. Jestem jeszcze młody, lecz dużo ludzi w moim wieku chciałoby się znaleźć na tym miejscu, w którym jestem teraz. Biorę, co dają i nie wybrzydzam.

- Od kogo nauczył się pan najwięcej? Jest już to ktoś z kadry?

- Nie, nadal od Daniela Plińskiego i Andrei Gardiniego.

Copyright © Agora SA