Bolt, który w biegach na 100 i 200 m oraz w sztafecie 4x100 m ma w dorobku 11 złotych medali MŚ i osiem tytułów mistrza olimpijskiego, po mistrzostwach w Londynie planuje skończyć karierę. Prawdopodobnie najlepszy sprinter w historii chce się pożegnać kolejnymi zwycięstwami - w Anglii startuje na 100 m, będzie też biegał w sztafecie na tym dystansie.
Do sobotnich półfinałów "setki" Jamajczyk awansował z dopiero ósmym czasem, do ostatnich metrów walczył z rywalami, gonił ich po słabym starcie. - To nie był dobry początek. Potknąłem się wychodząc z bloków. Nie lubię ich, są najgorsze ze wszystkich, z których startowałem. Muszę uważać, żeby tego nie powtórzyć - mówi Bolt.
Jego czas - 10,07 s - był o 0,08 s gorszy od wyniku, jaki uzyskał najszybszy w piątek rodak mistrza, Julian Forte (9,99). Na szybsze bieganie zapewne możemy liczyć w sobotę. Czy Bolt będzie najlepszy? - Ludzie są tu niesamowici, okazują mi miłość, będę biegał dla nich - zapowiada Jamajczyk.