Lekkoatletyka. Lisek w życiowej formie, a skacze bez swoich tyczek, bo zgubiły się na lotnisku. Pyrek apeluje: "Oddajcie tyczki!"

Piotr Lisek powalczy w sierpniu w Londynie o swój drugi medal mistrzostw świata w lekkoatletyce. Brązowy medalista z Pekinu jest w życiowej formie, a skacze na nieswoim sprzęcie. Jego tyczki zgubiły się na lotnisku.

Lisek kilka dni temu pobił swój rekord życiowy. Na mistrzostwach Polski pokonał wysokość 5,85 m, a wszystko na sprzęcie pożyczonym od... Sergieja Bubki. Lisek znalazł je przypadkowo dwa dni wcześniej na mityngu Diamentowej Ligi w Monako. Nie miał na czym skakać, bo linie lotnicze zgubiły jego sprzęt. Powiedział organizatorom, że nie może wystartować, bo nie ma tyczek, a ci pozwolili mu wybrać sprzęt z ich zasobów. Kiedy zobaczył pokrowiec z tyczkami z napisem „S. Bubka” długo się nie wahał. I pofrunął najwyżej - 5,82 metra dało mu wygraną m.in. nad Renaudem Lavilleniem.

Bez swoich tyczek trudno jednak będzie Liskowi zdobyć medal na mistrzostwach świata, na które najlepsi zawodnicy świata przygotowują najwyższą formę. Dlatego do poszukiwań włączyła się Monika Pyrek. Zaapelowała do linii lotniczych o odnalezienie sprzętu Polaka. „Jak można zgubić ponad 5 m bagaż?!” - pyta.

Wcześniej pogratulowała Liskowi pobicia życiowego rekordu. I do wiadomości dodała hasztag #oddajcietyczki.

Mistrzostwa świata w lekkoatletyce rozpoczynają się 4 sierpnia. Lisek o awans do finału powalczy dwa dni później. Złotego medalistę poznamy 8 sierpnia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.