Ekstraklasa. Bezbłędnie zrealizowany plan Górnika Zabrze. Tak pokonano Legię Warszawa

Górnik Zabrze w meczu otwarcia po powrocie do Ekstraklasy pokazał się z bardzo dobrej strony pokonując u siebie Legię Warszawa. Mistrzowie Polski mieli wiele problemów z narzuceniem swojego stylu gry, co beniaminek z Zabrza potrafił wykorzystać ambitną i nieustępliwą grą. Duże brawa dla sztabu szkoleniowego Górnika, bo ten plan było widać i został on zrealizowany niemal bezbłędnie.

Jacek Magiera zostawiając na ławce oba letnie nabytki – Mączyńskiego i Sadiku – pokazał w Zabrzu Legię z ubiegłego sezonu, z dwójką środkowych pomocników, ofensywnymi bocznymi obrońcami i fałszywą dziewiątką w osobie Hämäläinena. Goście zgodnie z przewidywaniami zdominowali posiadanie piłki, starali się nadawać ton grze i kontrolować ją rozgrywając cierpliwie od własnej linii obrony. Tej cierpliwości momentami chyba mieli nawet za dużo, bo świetnie zorganizowany zespół z Zabrza rzadko dawał się zaskoczyć i nie pozwalał Legii na stworzenie realnego zagrożenia pod własną bramką.

Górnik wyszedł na sobotnie spotkanie skoncentrowany i zmobilizowany. Żaden z gospodarzy nie odstawiał nogi, aktywnie reagując na zachowanie rywali przy piłce. Dobra organizacja defensywy właściwie nie pozwalała Legii na uzyskanie przewagi w ostatniej tercji. Rzadko też udawało się doprowadzać do pojedynków, bo dopóki starczało sił, to kompaktowo grający gospodarze niemal zawsze mieli dodatkowego zawodnika do asekuracji.

Kompaktowe ustawienia GórnikaKompaktowe ustawienia Górnika EkstraStats

Kompaktowe ustawienia GórnikaKompaktowe ustawienia Górnika EkstraStats

Górnik oddał Legii piłkę, ale nie oddał pola, doskonale kontrolując przestrzeń na własnej połowie. Nawet jeśli na słabej stronie zostawał wolny skrajny zawodnik, to albo linia podania była zamknięta, albo zespół szybko się za tym podaniem przesuwał. Zagęszczenie strefy środkowej przed szesnastką uniemożliwiało gościom grę kombinacyjną, nie pozwalało wykorzystać przewagi technicznej ofensywnego tercetu. Brak klasycznego napastnika w oczywisty sposób nie zachęcał do szukania dośrodkowań z bocznych sektorów.

Na dodatkową uwagę zasługuje pressing gospodarzy na budującej akcję defensywie. Górnik nie ograniczył się tylko do reaktywnej gry na własnej połowie, ale też nie biegał bez sensu za piłką po całym boisku. Pułapki pressingowe uruchamiało złe ustawienie gości, zwrot tyłem do bramki, czy też wykorzystanie linii bocznej jako dodatkowego obrońcy. Napastnicy Górnika nie atakowali rywali wyprowadzających akcję przodem do bramki, bo przeciwko potrafiącym grać piłką obrońcom nie miałoby to sensu. Dopiero gdy piłka trafiała do gracza ustawionego przy linii lub tyłem do kierunku ataku dwóch-trzech gospodarzy odcinało najbliżej opcje podania, co zmuszało legionistów do wycofywania gry niemal we własne pole karne i budowania ataku od początku.

Pułapki pressingowe GórnikaPułapki pressingowe Górnika EkstraStats

Pułapki pressingowe GórnikaPułapki pressingowe Górnika EkstraStats

Pułapki pressingowe GórnikaPułapki pressingowe Górnika EkstraStats

Pułapki pressingowe GórnikaPułapki pressingowe Górnika EkstraStats

Pułapki pressingowe GórnikaPułapki pressingowe Górnika EkstraStats

W drugiej połowie Jacek Magiera próbował wpłynąć na grę swojej drużyny, jednak jedną zmianę stracił przez uraz bramkarza. Krzysztof Mączyński przez kilka pierwszych akcji nie mógł „dołączyć” do kolegów, szukając swojego miejsca obok Moulina i dopiero w doliczonym czasie gry popisał się swoim firmowym podaniem między liniami. Sadiku po wejściu wcielił się w rolę napastnika, co pozwoliło odżyć w tym spotkaniu Hämäläinenowi, który mając teraz kolegów też przed sobą mógł aktywniej uczestniczyć w grze. To jednak wystarczyło tylko na bramkę honorową.

Mączyński i Hamalainen w drugiej połowieMączyński i Hamalainen w drugiej połowie EkstraStats

Mączyński i Hamalainen w drugiej połowieMączyński i Hamalainen w drugiej połowie EkstraStats

Górnik miał trochę szczęścia w zamieszaniu przy pierwszym golu, ale też trzeba podkreślić świetnie bite stałe fragmenty gry – na zgranie z długiego słupka lub w zagęszczenie przed bramkarzem. Dwie zabójcze kontry były wypadkową świetnie realizowanego planu gry. Jacek Magiera ma o czym myśleć, ale też nie może popadać w przesadny pesymizm. Będzie zapewne potrzebował jeszcze kilku kolejek by poukładać grę po utracie najważniejszego ogniwa z zeszłego sezonu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA