ME U-21. Uciekinier z Realu, filar Atletico i wschodząca gwiazda Hiszpanii. Oto "Super Saul" Niguez człowiek, którego dramat przerodził się w szczęście

W szkółce Realu Madryt był gnębiony. Uciekł i zabłysnął u lokalnego rywala Atletico. Gwiazdą staje się jednak na ME U-21 gdzie z reprezentacją Hiszpanii może sięgnąć po tytuł. 22-letni Saul Niguez zachwyca, rozkwita i wreszcie uśmiecha się szeroko. To wszystko po momentach, które chciałby ze swego życia wymazać.

„Super Saul, trzy gole jak trzy słońca” – pisze „AS”. „Saul zabrał nas do finału” – dodaje „Marca”. „Saul jest królem” – przyznaje nawet włoska „La Gazzetta dello Sport”. Wystarczy rzut oka na gazety, by szybko zorientować się kto oczarował piłkarską Europę. Trzy gole olbrzymiej klasy, w tym piękne uderzenie z 25 metrów sprawiły, że Hiszpania wygrała z Włochami 3:1 i zapewniła sobie finał młodzieżowych ME. Właściwie to zapewnił go on – Saul Niguez. Na turnieju w sumie ma już pięć bramek. Jeśli skończy go z tytułem króla strzelców (jest liderem klasyfikacji) i złotym medalem na szyi osiągnie swój największy sportowy sukces. Wszystko po tym jak myślał, by z futbolu zrezygnować. Los nie był dla niego łaskawy.

Przeklęty Real

Czego może chcieć od życia 11-latek trenujący w Realu Madryt, jednej z najlepszych szkółek piłkarskich na świecie? -Normalności i spokoju, tego by codziennie ktoś się nad nim nie pastwił i mu nie dokuczał – tak mógłby odpowiedzieć na to pytanie Saul. W rzeczywistości „Królewskich” wytrzymał dwa lata. Tylko, czy aż? Z perspektywy czasu jego problemy mogą wydawać się błahe, ale nastolatek na świat patrzy inaczej. Funkcjonowanie w klubie i szykanowanie przez otoczenie dawało w kość.

- Codziennie kradli mi buty, zabierali jedzenie. Na dwa tygodnie nawet zakazali wchodzenia do centrum treningowego, za rzeczy których nie zrobiłem. Preparowali listy do trenera i mówili, że ja je pisałem – mówił dla „Mundo Deportivo”. W 2008 roku nosił już barwy Atletico. – Od dziecka w siebie wierzyłem. Kiedy zdecydowałem się odejść z Realu wiedziałem, że nie jest to koniec świata” – opisuje tamte wydarzenia Saul. Koniec to nie był. Był to raczej początek. Na pewno pięknej przygody sportowej, ale i osobistego dramatu.

Cierpienie w Atletico

W Atletico było inaczej, iż u lokalnego rywala. Saul mógł zapomnieć o dopiekaniu czy gnębieniu i skupić się na grze. Szło mu nieźle. Po dwóch latach był już w drugiej drużynie klubowej. Znalazł się też w młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii do lat 16, zresztą do kadry powoływany był z każdym kolejnym rokiem. W 2013 zadebiutował w pierwszej drużynie Rojiblancos, gdzie z roczną przerwą na wypożyczenie do Rayo Vallecano gra do dziś. Diego Simeone po powrocie nie bał się stawiać na młodego pomocnika. Ten odwdzięczał się wszystkim jak mógł. Kibicom zapadł w pamięć golem z przewrotki w  meczu derbowym.  Dziennikarze chwalili go, że na boisku był wszędzie. Skuteczny w obronie, w pomocy biegał za dwóch, z przodu czarował mocnymi strzałami z dystansu i grą głową.

- Ojciec zawsze mi powtarzał, że mogę grać lepiej lub gorzej, ale nikt nie może mi zarzucić, że nie biegałem czy nie dawałem z siebie wszystkiego. No to biegał, prawie jak pół maratończyk. Raz na meczu pokonał nawet 17 km. Nikt boiskowego rozluźnienia nigdy mu nie wypomniał. Tata widać wiedział co mówi, był piłkarzem Elche. Został tam nawet szanowanym kapitanem drużyny.

Saul też szybko zyskał szacunek i stał się filarem madryckiej układanki.  88 meczów, które rozegrał w samej tylko lidze przez trzy sezony, świadczą o tym najlepiej. Do tego dochodziły jeszcze spotkania w Pucharze Króla oraz  występy w Lidze Mistrzów. To właśnie w swoim debiutanckim sezonie w Champions League, 20 latek przeszedł swój największy dramat.  25 lutego 2015 roku w meczu z Bayerem Leverkusen dostał cios w żebra. Do szatni schodził na chwiejących się nogach, co chwila wymiotując. Diagnoza? Poważna kontuzja nerek. Dla piłkarza sprawa okrutna. Jak wyznał w niedawnym wywiadzie, przez dwa lata od tego wydarzenia musiał grać z wewnętrznym cewnikiem.

- Sikałem krwią po meczach i treningach. Bólu nie będę nawet opisywał – zdradził w jednym z wywiadów. – Narażałem wtedy swoje zdrowie, ale robiłem do dla klubowych barw. Chciałem grać w pierwszej drużynie – wyjaśnił. 

Z Atletico przeżywał też piękne chwile, zdobywał Superpuchar Hiszpanii czy walczył w finale Ligi Mistrzów. Z reprezentacją U-19 zdobywał mistrzostwo starego Kontynentu. Jednak to co najcenniejsze może spotkać go 30 czerwca  w finałowym starciu młodzieżowych ME z Niemcami. Kolejny dobry występ może oznaczać dla niego nie tylko najcenniejszy medal, ale i wyróżnienie dla najlepszego gracza turnieju. Saul w Polsce ze znakomitego i znanego  piłkarza przeradza się w futbolowa gwiazdę podwajającą swoją wartość. Mocno zainteresowana jest nim FC Barcelona. Jak podaje Marca poważnie myśli o nim też PSG. Wyceniany na 40milionów euro,  zawodnik ma klauzulę odstępnego wynoszącą 80 milionów euro. Dużo? niebawem może okazać się, że raczej nie, a Rojiblancos nową umową będą chcieli, ten wydawałoby się wysoki próg podnieść. Sam piłkarz mówił niedawno, że w Atletico zostałby na zawsze. – To mój klub i mój dom – kwitował transferowe plotki. Po meczu z Włochami i swym pierwszym hat-tricku w karierze, nad przyszłością też nie chciał się zastanawiać.  - Najważniejsze jest teraz dla mnie skupienie się i odpowiednie przygotowanie do finału – oznajmił. To jak prezentuje się na treningach daje przesłanki, że o to ostatnie możemy być spokojni. A koledzy z Realu, którzy kiedyś zabierali mu buty, teraz mogą jedynie prosić, by złożył na nich swój autograf.

Więcej o:
Copyright © Agora SA