Boks. Tim Hague zmarł po walce

W piątek Tim Hague przegrał przez ciężki nokaut walkę bokserską z Adamem Braidwoodem. Kanadyjczyk trafił do szpitalu i znajdował się w stanie krytycznym. W niedzielę zmarł, a lekarze stwierdzili śmierć mózgu. Miał 34 lata.

Walkę stoczono podczas gali w Edmonton. W pierwszej rundzie starcia ze swoim rodakiem Braidwoodem (8-1) Hague był aż trzykrotnie (!) liczony. W drugiej dwukrotnie lądował na deskach.

Dopiero wtedy sędzia ringowy przerwał pojedynek, choć wydaje się, że powinien zrobić to dużo wcześniej. Ringowa postawa Hague`a nie wskazywała, że zdoła nawiązać rywalizację z przeciwnikiem, a arbiter ma obowiązek chronienia zdrowia zawodnika.

Choć Hague zdołał o własnych siłach zejść z ringu, w szatni poczuł się bardzo źle i został przewieziony do szpitala Royal Alexandra w Edmonton.

Nie udało się go jednak uratować. "Daily Star" poinformowało, że lekarze stwierdzili śmierć mózgu.

 

Hague (21-13) był zawodnikiem MMA, ale uznał, że spróbuje swoich sił także w boksie. Stoczył cztery pojedynki, ale wygrał tylko w debiucie.

W ostatniej swojej walce w MMA dla federacji ABC walczył z Michałem Andryszakiem, który znokautował go już w 33. sekundzie. Kanadyjczyk w przeszłości związany był także z UFC.

Więcej o:
Copyright © Agora SA