Premier League. 120 minut, rzuty karne i wielkie emocje w walce o ogromne pieniądze. Huddersfield Town po 45 latach wraca do elity!

Dogrywka i rzuty karne były potrzebne, by poznać ostatniego beniaminka przyszłego sezonu Premier League. Będzie nią Huddersfield Town, która w finale play-offów w poniedziałek na Wembley pokonała Reading.

Brytyjskie media zapowiadały to starcie jako najdroższy mecz świata. I nie było w tym, ani grama przesady, bo stawką spotkania był nie tylko awans, lecz także miliony funtów. Konkretnie 170 mln. Ale tylko na początek, bo ta suma może jeszcze wzrosnąć do 290 mln, jeśli w pierwszym sezonie Huddersfield nie spadnie z elity.

Huddersfield to trzykrotny mistrz Anglii, który do elity wraca po 45 latach. Wraca po  120 minutach walki na Wembley i rzutach karnych (wygranych 4-3). Wraca i dostaje za to ogromne pieniądze.

Co składa się na wstępną sumę 170 mln funtów? Prawa telewizyjne, prawo do uczestnictwa w programie "Match Of The Day", wpływy z biletów, klubowych koszulek, pamiątek itp.

Dochodzi do tego także "parachute payment" (można to przetłumaczyć jako „spadochronowe"), które wypłacane jest nawet przez trzy sezony – z każdym kolejnym suma się zmniejsza.

I tak przykładowo Hull City oraz Sunderland spadające teraz z Premier League otrzymają trzy raty: najpierw 47 milionów funtów, w kolejnym sezonie - 38 i jeszcze w kolejnym - 17. Wszystko dlatego, że oba te kluby nie spadają z Premier League rok po awansie z zaplecza. W przeciwieństwie do Middlesbrough, które nie dostanie trzeciej raty, bo spadło po zaledwie rocznym pobycie w elicie.

Howard Webb w "Wilkowicz Sam na Sam". Na lotnisku podchodzi do mnie szef policji: "Witamy w Salzburgu, panie Webb. Tutaj nie pozwolimy, żeby Polacy pana zabili"

Więcej o:
Copyright © Agora SA