Ten klub bardzo zazdrośnie strzeże swoich praw do piłkarzy. Nawet jeśli chodzi o udzielanie im zgody na wywiady, czego już dziennikarze z Polski doświadczyli.
Właściciel klubu, producent filmowy Aurelio de Laurentiis, jest dumny z tego, że klub prowadzi jak biznes, a nawet jak wytwórnię filmową i że np. jako jedyny właściciel na świecie zagwarantował sobie pełnię praw do wizerunku swoich piłkarzy. Zwykle zawodnicy przekazują klubom tylko jakąś część swoich praw. W Napoli jest inaczej, klub przejmuje całość (za odpowiednio wyższym wynagrodzeniem dla piłkarzy) bo jak tłumaczył De Laurentiis w wywiadzie dla "El Pais", zawodnicy nie mają wykształcenia prawniczego, nie zawsze rozumieją zawierane kontrakty i lepiej żeby się tym zajmował klub.
Poza tym, mówi De Laurentiis, on nie do końca rozumie jakim prawem np. producenci sprzętu sportowego robią podchody do zawodników w sprawach indywidualnych kontraktów, nie kontaktując się wcześniej z pracodawcą tych piłkarzy. Właściciel Napoli stawia na tych piłkarzy lojalnych i czujących związek z klubem, a nie traktujących go tylko jako odskocznię. Tych ostatnich żegna bez sentymentów, jak choćby Gonzalo Higuaina ostatniego lata.