Biathlon. "Monika Hojnisz not so bad, Kamila Żuk very good"

- Bardzo kibicuję Natalii Maliszewskiej i z taką zdrową zazdrością patrzyłam na jej sukcesy. Mówiłam sobie "kurczę, jak jej to świetnie idzie" i myślałam, że obie z Kamilą Żuk są w programie Team 100 - mówi Dagmara Gerasimuk po biathlonowym sprincie w Soldier Hollow. W zawodach Pucharu Świata czwarte miejsce zajęła Monika Hojnisz, a szóste, najwyższe w karierze, juniorka Kamila Żuk. - Monika praktycznie ciągle pokazuje, że jest w świetnej dyspozycji, a dla Kamili to może być przełamanie. Oby uwierzyła, że może tak wygrywać, jak o tym marzyła - komentuje prezes Polskiego Związku Biathlonu.
Zobacz wideo

Łukasz Jachimiak: Monika Hojnisz czwarta, Kamila Żuk szósta w sprincie w Soldier Hollow, czyli Hojnisz znów bardzo dobrze, a Żuk wreszcie na miarę swoich wielkich możliwości?

Dagmara Gerasimuk: W czasie biegu znajomy napisał mi: „Monika not so bad”, a ja mu odpisałam: „Kamila Żuk very good”. Wspaniale! Bardzo się cieszę. Monika w tym sezonie praktycznie w każdym Pucharze Świata pokazuje, że jest w świetnej dyspozycji i wszystko idzie w dobrym kierunku, patrząc pod kątem mistrzostw świata w Oestersund. Przypominam o nich, bo chcę, żebyśmy nie zapominali, że to jest nasza docelowa impreza. Natomiast Kamila sama sobie narzuciła dużo większe cele do spełnienia w tym sezonie i bardzo się cieszę, że ten bieg jej wyszedł, bo Kamila bardzo tego potrzebowała. Wierzę, że prawdziwi kibice cały czas wierzyli, że po karierze juniorskiej ona wiele może osiągnąć. Oby to było dla Kamili przełamanie, oby ona uwierzyła, że może tak wygrywać, jak o tym marzyła. Dwie Polki w „szóstce” w Pucharze Świata miesiąc przed mistrzostwami świata – bardzo, bardzo mnie to cieszy.

Teraz tylko pytanie czy trenerka Nadia Biełowa wystawi zawodniczki w biegu pościgowym.

- Ha, ha, ha. Proszę mi wierzyć, że Puchar Świata w Anterselwie to był taki moment, w którym w ogóle nie mieliśmy startować. To było zaplanowane na początku sezonu, w grudniu. Później była modyfikacja, ale przed startem tamtego weekendu z góry było wiadomo, że dziewczyny wystartują w sprincie, a w biegu pościgowym nie. Wiem, że była ogromnie trudna decyzja. Dla mnie również. Jako trener tę decyzję rozumiałam, ale ja prezesowi ciężko mi ją było przynieść, bo to był moment, gdy byliśmy na topie [Monika Hojnisz była szósta w sprincie, na trasę biegu pościgowego wyruszyłaby tylko 10,5 sekundy za najlepszą wówczas Marketą Davidovą]. Ale ja szanuję decyzję trenerki i zawodniczki, bo to była wspólna decyzja, trudna dla Moniki. Nic więcej nie wiem o tym, żeby dziewczyny miały nie startować w kolejnym biegu pościgowym. Pojutrze powinniśmy zobaczyć trzy nasze zawodniczki, bo również Kinga Zbylut się zakwalifikowała.

Dwie wyruszą z szansami na podium? Chyba nie można oceniać inaczej?

- Oczywiście, że tak. Ja zawsze myślę o najwyższych celach. Jak jedziemy na igrzyska, to marzę o tym, że zdobędziemy medal, jak jedziemy na mistrzostwa świata, to chciałabym, żebyśmy przyjechali z medalem, bo dziewczyny i chłopcy również bardzo ciężko na to pracują, latami. Monika swój najpiękniejszy sukces osiągnęła w 2013 roku, zdobywając brąz na mistrzostwach świata, później przez długie lata było lepiej czy gorzej, a teraz życzę jej, żeby powtórzyła swój wynik.

Na MŚ niech lepiej poprawi swój najlepszy wynik z tego sezonu [drugie miejsce w biegu na 15 km w Pokljuce], niech będzie pełnia szczęścia.

- Sport jest przewrotny, a biathlon ma to do siebie, że świetne przygotowanie motoryczne i pięknie zrobione narty to jeszcze za mało, musi jeszcze się do tego dołożyć precyzja, skuteczność strzelecka. Wiem, jak ciężko jest o świetny wynik. Ale wszystko robimy, żeby w Oestersund być w najlepszej dyspozycji w tych wszystkich trzech aspektach.

Tomasz Jaroński twierdzi, że będąc cały czas w formie i w grze o zwycięstwo Monika w końcu się go doczeka. Chyba możemy się zgodzić z komentatorem Eurosportu?

- Naprawdę wszystkie składowe muszą zagrać w jednym momencie i bardzo życzę Monice, żeby to wszystko w końcu zagrało. Ale jeśli nie, to Monika ma przed sobą jeszcze kolejne sezony, bo deklaruje przygotowania do igrzysk olimpijskich w 2022 roku. Chciałabym, żeby jej droga była usłana miejscami na podium Pucharu Świata. Świetnie, jeśli zwycięstwami, ale na pewno satysfakcjonującą karierą, która pozwoli jej się przygotować do startów w Pekinie. I to samo dotyczy innych dziewczyn, bo dzisiaj bardzo się cieszymy z wyniki Kamili, a pamiętamy, że świetne występy w tym sezonie miała już też Kinga Zbylut [najwyżej była na ósmym miejscu w sprincie w Novym Meście], a teraz jest po chorobie, która nie dała jej wystartować w Canmore. Myślę, że straty w sprincie w Soldier Hollow są efektem przeziębienia z bardzo wysoką temperaturą. Ale ja mówiąc o Monice i Kamili pamiętam o Kindze. Bardzo kibicuję im wszystkim, żeby wytrwały w ciężkiej pracy ze swoimi marzeniami do igrzysk olimpijskich.

Jeszcze a propos Kamili Żuk – czy po jej wcześniejszych, nieudanych startach słyszała Pani od niej nazwisko Davidova?

- Pojawiło się. Była taka rozmowa z Kamilą. Przed wyjazdem do Canmore. Albo jeszcze w Ruhpolding, już dokładnie nie pamiętam. W każdym razie Marketa jest absolutnie wielką motywacją dla Kamili. W tamtym sezonie biegały ramię w ramię, więc Marketa utarła drogę przed Kamilą, pokazując, że możliwe jest osiąganie świetnych wyników od razu po wejściu w wiek seniora. Skoro Davidova może, to ja też mogę – tak myślała Kamila. I teraz wie, że tak jest.

Widziała Pani ten moment z dwiema Polkami na ceremonii kwiatowej?

- Jejku, to jest piękne! Jestem bardzo emocjonalną osobą, proszę mi wierzyć, że uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Bardzo kibicuję Natalii Maliszewskiej i z taką zdrową zazdrością patrzyłam na jej sukcesy. O skokach nawet nie wspominam, bo to inna bajka. Ale widząc Maliszewską mówiłam sobie „kurczę, jak jej to świetnie idzie” i myślałam, że obie z Kamilą Żuk są w programie Team 100 objęte wsparcie finansowym jako wschodzące gwiazdy naszego sportu. Bardzo chciałam sukcesu dla nas, żeby pokazać, że my też jesteśmy w dobrej dyspozycji.

Jeśli chce Pani żeby było jak u Natalii Maliszewskiej, to ceremonia kwiatowa nie wystarczy, przydałoby się więcej dla obu dziewczyn. Może już w sobotę?

- Trzymamy kciuki, naprawdę wygląda mi to rewelacyjnie Bezbłędnie strzelanie, świetny bieg, również dobrze przygotowane narty – jeżeli powtórzą to w sobotę, to chyba będziemy jeszcze szczęśliwsi niż po sprincie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.