Marcelo Bielsa przyznał, że wysyłał szpiegów na treningi wszystkich zespołów, z którymi rywalizował

Dziennikarze myśleli, że idą na konferencję prasową, na której Marcelo Bielsa poda się do dymisji. On jednak włączył rzutnik i rozpoczął przedstawienie jakiego w Anglii dawno nie widzieli. - Szpiegowaliśmy wszystkich naszych dotychczasowych rywali. Byliśmy na treningu każdego zespołu, z którym mieliśmy zagrać - powiedział "El Loco", czyli szaleniec.
Zobacz wideo

Wciąż pracuje na zasadność nadanego mu przed laty pseudonimu. Zaczęło się od tego, że Frank Lampard podczas treningu poprzedzającego mecz z Leeds United, dostrzegł wiercącego się w krzakach mężczyznę. Natychmiast wezwał do ośrodka policję, która wylegitymowała wścibskiego gościa. Okazało się, że jest to jeden z licznych asystentów Bielsy.

– To prawda, że wysłałem tam szpiega. Moje zachowanie było nieodpowiednie, biorę za to pełną odpowiedzialność – powiedział Argentyńczyk po wygranym 2:0 meczu.

Na Wyspach wybuchnął skandal. Praktykę Bielsy krytykował Lampard, władze ligi, dziennikarze i byli piłkarze. Wszczęto śledztwo, podczas którego komisja ligi zbada czy doszło do przestępstwa i czy Bielsę da się pociągnąć do odpowiedzialności. Zachowanie trenera nazwano nietycznym, a w oficjalnym komunikacie odwołano się do tzw. „karty klubów”, czyli umowy, którą wszystkie drużyny podpisały przed rozpoczęciem sezonu.

Marcelo Bielsa wysyłał szpiegów na treningi wszystkich dotychczasowych rywali

W czwartek Argentyńczyk miał spotkać się z dziennikarzami na przedmeczowej konferencji prasowej. Niespodziewanie, w środę, zwołał dodatkowe spotkanie z przedstawicielami mediów. Większość zakładała, że trener Leeds nie wytrzymał nagonki i poda się do dymisji. Nic podobnego nie miało miejsca. Bielsa usiadł za stołem, włączył rzutnik i rozpoczął występ.

- Postanowiłem ułatwić śledztwo i udzielić potrzebnych informacji. Przyznaję, że obserwowałem treningi wszystkich rywali, z którymi zagraliśmy. Szpiegostwo w futbolu nie jest nielegalne. Nie jest określone w żadnym dokumencie, nikt tego nie opisał. Takie zachowanie niekoniecznie jest właściwe, ale nie stanowi pogwałcenia prawa. Obserwuję rywali od eliminacji do mundialu w 2002 roku – bronił się.

Argentyńczykowi zależało na wytłumaczeniu, że nie miał złych intencji. – Rozumiem wzburzenie mediów i innych trenerów, ale nawet Frank Lampard nie wierzy, że miałem złe intencje. Nie wszystkie nasze złe czyny wynikają ze złych intencji. Nie próbowałem uzyskać nieuczciwej przewagi, ale robiłem to, bo nie jest to niezgodne z prawem. Lampard uważa, że naruszyłem zasadę fair play, więc będę musiał dostosować się do zasad i zwyczajów angielskiego futbolu – kontynuował Bielsa.

Marcelo Bielsa: Gdy nie pracujemy, czujemy się winni

Bielsa to pracoholik. Chce robić więcej od innych trenerów, wciąż się rozwijać, poświęcać tylko futbolowi. Do ośrodka treningowego Leeds kazał wstawić łóżko i aneks kuchenny, by nie musiał już tracić czasu na dojazdy do pracy. Teraz zamiast stać w korku, może obejrzeć mecz. A tych widział tym sezonie już 180. - Mój sztab składa się z dwudziestu osób. Zbieramy informacje, które czasami nie są niezbędne do naszej pracy, ale pomagają. Harujemy, bo czujemy się winni, kiedy nie pracujemy. Czujemy, że zbliża nas to do zwycięstwa, nawet, jeśli to nieprawda – mówił Bielsa.

Następnie wyświetlił prezentację o Derby County. Możliwe, że gdyby zobaczył ją Frank Lampard, dowiedziałby się o swoim zespole czegoś nowego. Bielsa zawarł w niej absolutne detale: Gdy Harry Wilson przed wykonaniem rzutu rożnego podnosi obie ręce, to wiadomo, że jego koledzy zajmą określone miejsca w polu karnym, a on dośrodkuje w konkretne miejsce.

By dojść do takich wniosków, Bielsa obejrzał razem z asystentami 51 meczów Derby z tego i poprzedniego sezonu. - Jasne, że nie jestem w stanie zapamiętać wszystkich raportów, które przygotowują moi asystenci. Pracowali nad nimi 300 godzin. Na szczęście mam to w komputerze, mogę kliknąć, otworzyć folder i coś odszukać – mówił.

Na koniec wyjaśnił dlaczego to wszystko robi. Skąd ta obsesja na punkcie analizy. – Uważam, że na tym polega profesjonalizm.

Szpiegował nawet sir Alex Ferguson

Takie praktyki w Anglii to żadna nowość. Natomiast otwartość z jaką mówi o tym Bielsa, to już rzecz niespotykana. Nawet sir Alex Ferguson miał w 2009 roku przed derbami Manchesteru wynająć helikopter, wsadzić do niego swojego szpiega i zrobić kilka rund nad boiskiem treningowym City. Oczywiście Szkot nigdy się do tego nie przyznał.

Jego były piłkarz, Gary Neville, jako jeden z nielicznych wstawił się za Bielsą. Powiedział, że takie metody to w Hiszpanii chleb powszedni. Zna to z autopsji, bo trenował Valencię w sezonie 2015-2016. – Tam wszyscy szpiegują wszystkich – powiedział. Patrząc na wyniki jakie odnosił, lepszych szpiegów mieli jego rywale.

Bielsie idzie zdecydowanie lepiej. Jest liderem Championship z czterema punktami przewagi nad drugim Sheffield. Kolejnym obserwowanym przez jego asystentów zespołem będzie Stoke. Mecz już w sobotę.

Więcej o:
Copyright © Agora SA