Australian Open. Kamil Majchrzak: Nishikori nie spodziewał się takiego oporu z mojej strony. Czuję żal, że nie mogłem dograć meczu

Kamil Majchrzak wygrał dwa pierwsze sety w spotkaniu 1. rundy Australian Open z Keim Nishikorim, ale złapały go skurcze i ostatecznie skreczował (6:3, 7:6(6), 0:6, 2:6, 0:3). - Nie chciałem się poddać, bo cały czas zamierzałem walczyć z nim o zwycięstwo - mówi w rozmowie ze Sport.pl nasz tenisista.
Zobacz wideo

Dominik Senkowski: Co czujesz po wielkoszlemowym debiucie w spotkaniu z Keim Nishikorim? Bardziej satysfakcję z gry w pierwszych dwóch setach czy niedosyt z powodu ostatecznego wyniku?

Kamil Majchrzak: Po tym jak przebiegał ten mecz, to zdecydowanie czuję teraz żal, że nie udało mi się tego spotkania dograć do końca na dobrym poziomie. Mam jednak nadzieję, że te pierwsze dwa wygrane sety z tak mocnym rywalem przyniosą mi coś pozytywnego w przyszłości. Sprawią, że częściej będę potrafił grać tak dobrze.

Nishikori zaskoczył Cię swoją grą? W pierwszych dwóch setach to Ty bardziej wyglądałeś na zawodnika z pierwszej „10” rankingu ATP niż on.

Wydaje mi się, że wynikało to przede wszystkim z mojej taktyki. Starałem się zmuszać go do takiej gry, jakiej nie lubi. Dzięki temu popełniał sporo błędów. Na pewno też nie spodziewał się takiego oporu z mojej strony. Myślę, że z tych dwóch powodów początek naszego spotkania właśnie tak się ułożył. Wiedziałem jak Nishikori gra, bo oglądałem wiele jego pojedynków. Przeanalizowaliśmy go z trenerem tak, by dostosować taktykę pod mecz z nim. Przez dwa sety było widać, że konsekwentnie ją realizowałem. Jednocześnie niestety spowodowało to u mnie tak duży wysiłek emocjonalny, że przełożyło się to także na moją sprawność. Wtedy zaczęły pojawiać się skurcze.

Kiedy poczułeś pierwszy raz te skurcze?

Na początku trzeciego seta. Wcześniej wszystko było z moim zdrowiem w porządku. Gdy zacząłem źle się czuć, poprosiłem o pomoc medyczną. Nie chciałem się poddać, bo cały czas zamierzałem walczyć z nim o zwycięstwo. Niestety nie byłem w stanie kontynuować meczu na takim poziomie, na jakim grałem od początku.

Mimo wszystko, spotkanie to powinno stanowić dla Ciebie świetną motywację do dalszego rozwoju.

To dla mnie wielki bodziec motywacyjny do jeszcze cięższej i mądrzejszej pracy. Do jeszcze lepszej gry. Wierzę, że ten mecz to początek mojego wzrostu formy. Sezon dopiero się zaczął.

Widziano Cię we wtorek na trybunach podczas spotkania Igi Świątek z Aną Bogdan.

Tak, przyszedłem zobaczyć kawałek tego meczu. Nie miałem jednak jeszcze okazji rozmawiać z Igą po jej zwycięstwie. Niech na razie cieszy się ze swoim sztabem z tego sukcesu. W środę spotkamy się na kortach, to będziemy mogli porozmawiać.

Więcej o:
Copyright © Agora SA