Była piąta minuta doliczonego czasu gry do drugiej połowy, kiedy rzut wolny dla Lecha wykonywał Darko Jevtić. Pomocnik dośrodkował piłkę w pole karne Gandzasaru Kapan, gdzie najprzytomniej zachował się Łukasz Trałka, który zdobył bramkę uderzeniem głową.
Bramkę, która uchroniła Lecha przed kompromitacją w europejskich pucharach. "Kolejorz" do 95. minuty przegrywał w Erywaniu 0:2 i wszystko wskazywało na to, że w Armenii rozegra dodatkowe 30 minut w ramach dogrywki. Na szczęście zespół Ivana Djurdjevicia przegrał "tylko" 1:2 i zakwalifikował się do dalszej fazy rozgrywek, gdyż przed tygodniem w Poznaniu wygrał 2:0.
Czwartkowe spotkanie od samego początku wskazywało na to, że Lech będzie miał dużo problemów. Poznaniacy niby grali spokojnie, niby kontrolowali przebieg gry, ale akcji nie kreowali. Pojedyncze, ale za to bardzo groźne okazje, przed przerwą miał za to Gandzasar.
W pierwszej połowie Matusa Putnocky'ego mogli pokonać Lubambo Musonda oraz Gegham Harutyunyan. Mogli, ale Zambijczyk z siedmiu metrów uderzył wysoko nad bramką, a uderzenie Ormianina z rzutu wolnego doskonale obronił bramkarz Lecha.
Tyle szczęścia "Kolejorz" nie miał już po przerwie. W 50. minucie po zgraniu klatką Harutyunyana, strzałem w okienko bramkę zdobył Musonda. 17 minut później było już 2:0, po tym jak Harutyunyan popisał się doskonałym strzałem z rzutu wolnego.
Po drugiej bramce Gandzasar wcale nie spuścił z tonu i starał się strzelić decydującego gola, ale na szczęście mu się to nie udało, a w ostatnich sekundach Lecha uratował Trałka.
Lech awansował do II rundy eliminacji Ligi Europy, gdzie zmierzy się ze zwycięzcą pary Szachtior Soligorsk - Connah's Quay. W pierwszym meczu rozegranym w Walii, 3:1 triumfowali Białorusini. Pierwszy mecz II rundy el. LE już w przyszły czwartek.
Ekstraklasa. Miedź Legnica bez prezesa, ale mocna swoimi ludźmi
Dienis Tien, 26-letni medalista igrzysk olimpijskich w Soczi zamordowany w Kazachstanie