Wyjątkowe przesłanie Kloppa, jeszcze lepsza mobilizacja Włochów. Dziś pierwszy półfinał LM

Taka okazja może się szybko nie powtórzyć. Wiedzą o tym w Liverpoolu i Rzymie, dlatego chcą zrobić wszystko, by wywalczyć awans do finału Ligi Mistrzów. Pierwsze starcie półfinałowe już dziś (relacja na żywo w Sport.pl o godz. 20:45).

34 lata - tyle piłkarze Romy czekali, by znaleźć się w najlepszej czwórce Ligi Mistrzów. Mało tego, pokonanie w dwumeczu szkockiego Dundee dało im wówczas awans do finału, w którym zmierzyli się z... Liverpoolem.

Powtórka sprzed lat?

Regulaminowy czas i dogrywka boju na Stadionie Olimpijskim w Rzymie nie przyniosły rozstrzygnięcia (1:1). Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne. Te lepiej wykonywali piłkarze z Anglii, zwyciężając 4:2, a bohaterem był ich bramkarz Bruce Grobbelaar.

- Trener Joe Fagan objął mnie ramieniem przed karnymi i powiedział cicho: synu, świetnie się dziś bawiłeś. Ja, trenerzy, dyrektorzy, kapitan i drużyna oraz dziesięć tysięcy kibiców Liverpoolu nie będziemy cię teraz obwiniać, jeśli nie zatrzymasz piłki z  jedenastu metrów. Gdy odszedł, czułem się o wiele lepiej - wspominał w środę na łamach "Daily Mail" reprezentujący Zimbabwe bramkarz. 

W 2005 roku w pamiętnym finale z Milanem w Stambule jego taktykę powtórzył Jerzy Dudek. Dla Liverpoolu był to wówczas ostatni triumf w Lidze Mistrzów. 

W Liverpoolu bojowo

Teraz oba kluby piszą nową historię. Oba w ćwierćfinale wyeliminowały znacznie wyżej notowane ekipy. Rzymianie okazali się lepsi od Barcelony i to pomimo porażki w pierwszym meczu na Camp Nou 1:4. Z kolei The Reds w pokonanym polu pozostawili bogaczy z Manchesteru City.

Skoro już obu klubom udało się tak dużo w bieżącej edycji, to nie zamierzają na tym poprzestawać. Liverpool i Roma chcą postawić kolejny krok, tym razem do finału Ligi Mistrzów w Kijowie.

- Większość ludzi, którzy śledzą rozgrywki postawiłaby, że w półfinałach znajdzie się Bayern, Barca, Real i Manchester City. Barcelona nie gra tu przez Romę, z kolei City zostało powstrzymane przez Liverpool. Oba kluby zasłużyły na grę w półfinale tych rozgrywek - podkreślał na konferencji prasowej Klopp. 

Kibice już ostrzą sobie zęby na pojedynki 50-latka z dwa lata młodszym Eusebio Di Francesco oraz Mohameda Salaha i Edina Dżeko. Ci ostatni tworzyli jeszcze niedawno w Rzymie jeden z najgroźniejszych duetów w Serie A. Teraz staną naprzeciw siebie. 

- Musimy stanowić jedność od pierwszej do ostatniej minuty. Nie możemy dać się złamać. Ciężko narzucić Liverpoolowi swój styl, potrafią wyprowadzić zabójczy atak i wykorzystać każdą twoją pomyłkę. Zdajemy sobie sprawę, że musimy zagrać perfekcyjnie w defensywie i będziemy do tego dążyć - podkreślił na konferencji prasowej przed wtorkowym starciem opiekun Romy. 

Istotną rolę odegra z pewnością Anfield Road. W ćwierćfinale kibice Liverpoolu zrobili istne piekło ekipie Pepa Guardioli. Teraz Klopp chce powtórki.  

- Mamy okazję uczynić ten moment naprawdę wyjątkowym. Pokażmy we wtorek całą swoją pasję. 90 minut to moment, w którym jesteśmy rywalami. Przez resztę czasu oni będą naszymi gośćmi. Atmosfera na Anfield to ozdoba tego sezonu europejskich pucharów. W imieniu całego klubu - dziękuję. Zróbmy to ponownie - zalecił Klopp.

Gol, nic więcej

Co na to w Wiecznym Mieście? Oni są przygotowani na kocioł. Zdaniem włoskich mediów, Romie do szczęścia wystarczy we wtorek jedna bramka, tak jak w Barcelonie. Wymowna jest okładka "La Gazzetta dello Sport". "All you need is gol" - głosi najpopularniejsza we Włoszech gazeta sportowa. To oczywiście aluzja do utworu legendarnej kapeli z Liverpoolu The Beatles, która śpiewała: "All you need is love". Tym razem jednak w roli śpiewających dziennikarze obsadzili piłkarzy Giallorossich...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.