NBA. Minnesota Timberwolves wzięli Jimmy'ego Butlera

Minnesota Timberwolves jedynym z największych wygranych tegorocznego draftu. W wymianie z Chicago Bulls oddali Zacha LaVine'a, Krisa Dunna i siódmy wybór, a pozyskali największą gwiazdę Bulls Jimmy'ego Butlera oraz wybór z 16 numerem.

Timberwolves od 2004 roku nie grali w play-off. Tylko raz od tamtej pory zakończyli sezon z większą liczbą zwycięstw niż porażek. W ostatnim sezonie wygrali 31 z 82 meczów. Po transferze Butlera to zespół zdolny do walki o pierwszą ósemkę zachodu, choć jeszcze nie gotowy do tego, by nawiązać walkę z czołówką.

Timberwolves są zdecydowanymi wygranymi tej wymiany, bo za jedną z gwiazd ligi oddali w sumie niewiele. Z miejsca zyskali wielką gwiazdę, która świetnie uzupełni młodych Karla-Anthony’ego Townsa oraz Andrew Wigginsa. Problemów z aklimatyzacją w zespole mieć nie powinien, bo świetnie zna się z trenerem Tomem Thibodeau (pracowali razem w Bulls).

Butler w Bulls grał od 2011 roku. Trzy razy wybierany był do meczu gwiazdy, w 2015 roku uznano go za gracza, który poczynił największy postęp, trzykrotnie wybierano go do drugiej piątki najlepszych obrońców NBA. W ostatnim sezonie rzucał średnio 23,9 punktu, miał 6,2 zbiórki i 5,5 asysty na mecz. W 2016 roku razem z reprezentacją USA zdobył złoty medal igrzysk w Rio.

Ten transfer to kolejny przykład chaosu jaki panuje w Bulls. Ekipa z Chicago w wyniku wymiany pozyskała siódmy wybór w drafcie, czyli Lauriego Markannena. Mierzący 213 cm Fin świetnie rzuca z dystansu, ale klub z Chicago przed draftem ani nie zaprosił go na specjalny trening, ani nikt z klubu z nim nie rozmawiał. Wątpliwe, by był na ich liście życzeń.

Do Bulls dołączy LaVine, który dwa razy wygrywał konkursy wsadów, ale poza tym miał trzy przeciętne sezony w kiepskim klubie NBA, a ostatni zakończył przedwcześnie z powodu poważnej kontuzji kolana. Dunn trafił do NBA po czterech latach gry na uniwersytecie, w młodym zespole Wolves nie potrafił się wybić. Żaden z nich raczej Bulls nie zbawi.

Łukasz Piszczek w "Wilkowicz Sam na Sam": "Pomyśleliśmy: ktoś rzucił kamieniem w szybę. Ale autobus aż się uniósł i już wiedzieliśmy, że to był wybuch"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.