Czy Allen Iverson od dziś będzie sięgał po Colę Turka? To producent konkurencyjnego dla Coca-Coli napoju w dużej mierze finansuje nową gwiazdę Besiktasu.
Były gwiazdor podpisał z tureckim klubem dwuletni kontrakt. Umowa warta jest cztery miliony. W poniedziałek wylądował na stambulskim lotnisku.
- Chcę tylko pokazać, że jeszcze potrafię grać w koszykówkę na naprawdę wysokim poziomie - powiedział po podpisaniu kontraktu z Besiktasem Iverson, który przez cztery sezony był najlepszym strzelcem NBA.
Gdy latem okazało się, że żaden klub z najlepszej ligi świata nie chce go zatrudnić, jego agent Gary Moore zaczął szukać zespołu w innych częściach świata.
- Cieszę się, że ktoś dał mi szansę - mówił były gracz 76ers, Nuggets, Pistons i Grizzlies.
Iverson na liście strzelców wszech czasów NBA zajmuje 17 miejsce. W 2001 roku został wybrany MVP ligi, ale przez dwa ostatnie lata rozmienił swoją karierę na drobne. Do słabej formy na boisku doszły kłopoty poza nim. Iverson ostatnio miał problemy emocjonalne, po rozwodzie wyszły na jaw jego kłopoty z alkoholem i hazardem.
Był gwiazdą i w zasadzie żywą legendą Arsenalu, kiedy kupiła go Barcelona. W Dumie Katalonii występował przez trzy sezony, ale piorunującej kariery nie zrobił i nie zawsze wychodził na boisko w pierwszym składzie.
Fala krytyki spadła na niego po arcyważnym meczu eliminacji MŚ z Irlandią - barażach do finałów mundialu. W dogrywce spotkania na Stade de France zatrzymał piłkę ręką, a za chwilę po jego podaniu William Gallas trafił z bliska do siatki, dzięki czemu Trójkolorowi awansowali do mundialu w RPA (tam nie zdołali wyjść z grupy).
O rozstaniu z Henrym Barcelona poinformowała oficjalnie już pod koniec czerwca. W lipcu Henry podpisał kontrakt z amerykańskim z New York Red Bulls.
Niektórzy ludzie myślą, że jadę do tego klubu na wakacje. To nieprawda. Jestem zawodowcem i nie znoszę przegrywać. Podpisanie umowy z nowojorskim zespołem otwiera w moim sportowym życiu nowy, ekscytujący rozdział - podkreślał Henry.
Henry jest jednym z najbardziej utytułowanych piłkarzy ostatnich kilkunastu lat. W barwach reprezentacji Francji zdobył mistrzostwo świata (1998), wicemistrzostwo świata (2006) i
mistrzostwo Europy (2000). Jest również dwukrotnym mistrzem Anglii (z Arsenalem - 2002, 2004) i dwukrotnym mistrzem Hiszpanii (z Barceloną - 2009, 2010). Z katalońskim zespołem
wygrał również w 2009 roku Ligę Mistrzów.
Mieszkańcy Barcelony nie chcą u siebie walk byków, nie pokochali też Henry'ego. Może w barwach nowojorskich byków pójdzie mu lepiej.
Zaczynał w Vasco da Gama w 1990 roku. W 1995 przeniósł się do Europy. Brazylijczyk zrobił prawdziwą furorę w FC Porto. Przez cztery lata występów strzelił 130 bramek w 125 spotkaniach! Dwukrotnie wygrywał Złotego Buta, nagrodę dla najlepszego strzelca lig europejskich. Z Porto wykupiło go w 2000 roku Galatasaray Stambuł i od tego czasu Jardel żyje na walizkach.
Sporting Lizbona (Portugalia), Bolton (Anglia), Ancona (Włochy), Newell's Old Boys (Argentyna), Deportivo Alaves (Hiszpania), Goias (Brazylia), Beira-Mar (Portugalia), Anorthosis Famagusta (Cypr), Newcastle Jets (Australia), Criciuma (Brazylia), Ferroviario (Brazylia), Flamengo (Brazylia) i w końcu od czerwca 2010 Czerno More Warna (Bułgaria).
11 klubów w 10 lat!
Z naszego podwórka. Olisadebe pod koniec lat '90 robił w Polsce prawdziwą furorę. W sezonie 1999/2000 strzelił dla Polonii Warszawa 12 goli, a jego klub został mistrzem kraju. Trenował tam pod okiem Jerzego Engela. Gdy ten został selekcjonerem reprezentacji Polski postanowił pomóc Nigeryjczykowi w otrzymaniu polskiego obywatelstwa. Sprawa potoczyła się szybko i już w lipcu 2000 roku napastnik Polonii mógł grać z orzełkiem na piersi.
Odwdzięczył się Engelowi w eliminacjach do MŚ 2002. Został najskuteczniejszym strzelcem kadry. W 2001 roku opuścił Polonię i trafił do Panathinaikosu Atetny. Szło mu średnio, szybko stracił miejsce w podstawowym składzie. Po epizodach w Anglii i ponownie w Grecji, Olisadebe poleciał do Chin. I został gwiazdą tamtejszej ligi.
Już w sezonie 2008 - swoim pierwszym w Azji - strzelił dla Henan Jianye 12 goli i na dzień dobry został wicekrólem strzelców.Nie zwalnia do dziś i jak sam mówi, odnalazł się w Chinach.
- Wiem, że tutaj, w przeciwieństwie do innych lig, w których kopałem piłkę, szanują mnie. Bardziej chyba pasuję do Azji niż do Europy - mówi Olisadebe.