Liga Europy. Gandzasar Kapan - Lech Poznań. "Kolejorz" w nocy spać nie mógł, więc odsypiał podczas meczu

W przeddzień inauguracji sezonu LOTTO Ekstraklasy Lech Poznań przegrał 1:2 z armeńskim Gandzasarem Kapan w rewanżowym meczu I rundy kwalifikacyjnej do Ligi Europy. Zespół z Wielkopolski zagrał fatalnie - nieuważnie w obronie i bez pomysłu w ataku. Dzięki bramce zdobytej przez Łukasza Trałkę udało mu się jednak awansować do kolejnej rundy rozgrywek.

Zmieniona połowa składu i ustawienie

W okresie przygotowawczym Lech ćwiczył grę w nowym ustawieniu - z trójką środkowych obrońców i dwoma wahadłowymi. Właśnie tak zagrał w pierwszym meczu z Gandzasarem i do Erywania pojechał z dwubramkową zaliczką. Tam Ivan Djurdjević ustawił swój zespół w formacji 1-4-2-3-1, tak samo, jak robił to Nenad Bjelica w poprzednim sezonie.

Zmiana nie poprawiła gry zespołu w obronie - a pewnie taki był główny jej cel. Piłkarze Lecha sprawiali wrażenie, jakby nie zdążyli jeszcze opanować ustawienia z trójką obrońców, ale jednocześnie zapomnieli, jak się gra w standardowej formacji.

Względem poprzedniego starcia z armeńską drużyną, trener wymienił też pięciu zawodników. Zmiany dotyczyły każdej formacji z wyjątkiem napastnika, bo Gytkjaer wciąż nie ma zmiennika gotowego do gry od początku meczu.

Cywka i De Marco, którzy grali z Gandzasarem w zeszłym tygodniu, wystąpili na innych pozycjach. Były piłkarz Wisły ze środka pomocy przeniósł się na prawą stronę obrony. Nie był to trafiony pomysł.

Liga Europy. Gandzasar Kapan - Lech Poznań. "Kolejorz" uniknął kompromitacji, ale wstyd pozostał

Miejsce Cywki jest w środku pola

Były piłkarz Wisły Kraków może grać na kilku pozycjach. Najlepiej czuje się w środku pola, ale jeśli zajdzie taka potrzeba - może przenieść się na prawą obronę. Tydzień temu Cywka był jednym z najlepszych piłkarzy "Kolejorza". Dowodził jego grą i przerywał akcje rywala.

W rewanżu był jednak cieniem samego siebie. Tylko raz zdołał zatrzymać Alexa Juniora. Zdecydowaną większość pojedynków wygrywał Haitańczyk. Zazwyczaj wyglądało to identycznie - Haitańczyk rozpędzał się z piłką w bocznym sektorze i dośrodkowywał w pole karne. Cywka albo był spóźniony i musiał rywala gonić, albo mijał się z piłką. Po centrach z lewej strony Gandzasar stwarzał największe zagrożenie w polu karnym Lecha.

Zaspani obrońcy

Kłopoty Lecha z meczem rewanżowym rozpoczęły się jeszcze w Poznaniu. Awaria samolotu opóźniła wylot drużyny o kilka godzin. W Erywaniu poznaniacy wylądowali w nocy, więc w dniu meczu treningu już nie odbywali, by nie potęgować zmęczenia.

Problem logistyczny znalazł swoje odbicie na boisku. Środkowi obrońcy Lecha odespali zarwaną nockę w drugiej połowie. Vujadinoviciowi i Janickiemu uciekł Harutyunyan i zgrał klatką piersiową piłkę do osamotnionego Musondy. Ten strzałem w okienko nie dał szans Putnocky'emu.

Prosty błąd zdecydował o utracie pierwszego gola. Już w pierwszym meczu piłkarze Lecha najwięcej problemów mieli właśnie ze wspomnianą dwójką. Lekcja nie została odrobiona i zespół poniósł tego konsekwencje.

Drugi gol padł z rzutu wolnego. Lechici znów nie wykazali się umiejętnością wyciągania wniosków. W pierwszej połowie Harutyunyan groźnie uderzył nad murem, ale dobrą interwencją wykazał się Putnocky. Darko Jevtić, który pojawił się na boisku w 60. minucie bezsensownie faulował kilka metrów przed swoim polem karnym i dał napastnikowi Gandzasaru jeszcze jedną szansę. Harutyunyan wykorzystał ją bezbłędnie. Trafił prosto w górny róg bramki.

Kapitan ujawnił się sam

Opaska kapitańska w Lechu nadal wędruje z rąk do rąk. W Poznaniu od kilku tygodni trwa casting na to, kto będzie kapitanem drużyny w przyszłym sezonie. Dzisiaj zespół na boisko wyprowadził Vujadinović. Swój test oblał, ale mimo to, po meczu w Erywaniu, Ivan Djurdjević dostał odpowiedź na pytanie, kto najlepiej pasuje do tej roli. Łukasz Trałka to kandydat dobrze znany, bo tę funkcję pełnił niejednokrotnie w poprzednich sezonach. Jego cechy przywódcze, autorytet i posłuch w szatni naturalnie predysponują go do tej roli.

Lechowi mecz się nie układał. Zespół Djurdjevicia był bliski kompromitacji i tylko momentami przypominał drużynę gotową do walki o ekstraklasowe podium. Wybawił go w ostatniej akcji meczu Trałka, który wykorzystał dobre dośrodkowanie Darko Jevticia. Można powiedzieć, że prawdziwego kapitana poznaje się w biedzie.

Ten mecz może pomóc

Być może właściciele w porę dostrzegą konieczność przeprowadzenia kilku transferów. Kadra Lecha ewidentnie potrzebuje wzmocnień. Skauci "Kolejorza" od razu mogą podać gotowe rozwiązanie. W ich notesach powinien znaleźć się 23-letni Lubambo Musonda - prawy pomocnik Gandzasaru. Piłkarz wyróżniający się szybkością, techniką i dobry wykończeniem. I to w obu spotkaniach przeciwko Lechowi. Niegdyś Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski podkupował zawodników egzotycznym rywalom, z którymi mierzył się w eliminacjach do europejskich pucharów.

Lech ma za sobą spotkanie, z którego można wyciągnąć nieskończoną liczbę wniosków. Przed sztabem Djurdjevicia druga z rzędu nieprzespana noc. Do pierwszego meczu w Ekstraklasie pozostały już tylko trzy dni.

Copyright © Agora SA