Mundial 2018. Optymizm przed meczem Polska - Kolumbia. Od bramkarza przez rzuty wolne po Kownackiego i historię MŚ

Może nie ma ich wielu, może nie przychodzą do głowy łatwo, może spory problem z ich znalezieniem miał Piotr Zieliński, ale jednak są. Pięć dni po senegalskiej tragedii mówimy co przed spotkaniem z Kolumbią sprawia, że możemy poczuć się lepiej. Dobry humor udzielił się ostatnio nawet Łukaszowi Teodorczykowi, który słynął z dosyć chłodnych relacji z dziennikarzami, a i podczas treningów często był duszą towarzystwa.

Na 24 godziny przed starciem o wszystko z Kolumbią poprosiłem Piotra Zielińskiego by wlał trochę optymizmu w serca kibiców. Polska z Senegalem przegrała w sposób drażniący, bo po dziwnych, głupich, niezrozumiałych i nie dających się prosto opisać błędach. Może jednak w oczach zawodników coś w trakcie czy po meczu nie miało tylko czarnych barw.

- Nas interesowało tylko zwycięstwo, więc trudno doszukiwać się jakiś pozytywów. Może było ich kilka, ale negatywne emocje wszystko przykryły - odpowiedział mi pomocnik.  

Jan Bednarek i Grzegorz Krychowiak w meczu Polska - Senegal (1:2). Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Rosji, Moskwa, Stadion Spartaka, 19 czerwca 2018 Jan Bednarek i Grzegorz Krychowiak w meczu Polska - Senegal (1:2). Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Rosji, Moskwa, Stadion Spartaka, 19 czerwca 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Gol i stałe fragmenty gry

Zielińskiemu po narodowej tragedii pewnie niezręcznie było szukać plusów, ale mógł zacząć od rzeczy najprostszych. Polsce udało się nawiązać kontakt z rywalem. Strzeliła gola, po dobrze opracowanym stałym fragmencie gry. Kiedy rozgrywanie piłki i dochodzenie do podbramkowych sytuacji nie szło, na wykorzystywanie rzutów wolnych w meczu z Senegalem nie musieliśmy specjalnie narzekać.  

Tak jak po tym z 86. minuty, kiedy Grosicki precyzyjnie dograł do Krychowiaka. Ćwiczony wariant dał efekty i zaskoczył rywali. Zresztą po rzucie wolnym za faul na Robercie Lewandowskim, najbliżej trafienia w tym spotkaniu był sam poszkodowany. To, że celownik ma nastawiony dobrze, mogliśmy przekonać się choćby w meczu z Litwą. Z afrykańskim rywalem zabrakło centymetrów. Z Kolumbią życzylibyśmy sobie więcej takich prób. Tym bardziej, że różne warianty stałych fragmentów gry były przez Polaków ćwiczone w Arłamowie i w Soczi. Ekspertów od precyzyjnych dośrodkowań mamy, od wykańczania akcji też. Zresztą w eliminacjach do mundialu - jak nie szło, czyli rzadko -  stałe fragmenty gry potrafiły uratować nam skórę (Armenia).

Kownacki

Jeśli można kogoś wyróżniać po meczu z Senegalem to na pewno jego. Dawid Kownacki miał na to co prawda tylko kilkanaście minut, ale w tym czasie zdołał oddać jeden celny strzał, napędzić kilka naszych akcji, zrobić trochę zamieszania pod bramką rywala. Na pewno też zrobił wrażenie - dużo lepsze, niż zdjęty z boiska Arkadiusz Milik. Forma zawodnika Sampdorii Genua jest niezła od kilku tygodni. Nawałka po obozach przygotowawczych w Polsce był nim podbudowany. Kownacki zaznaczył swoją przydatność w kadrze trafieniem z Litwą. W tym spotkaniu zagrał zresztą od pierwszej minuty. Jego wejście do pierwszej 11 składu na Kolumbię, należałoby odczytać za dobrą informację, a właśnie na takich ruch Nawałka słusznie chce się zdecydować.

MŚ 2018. Wojciech Szczęsny podczas meczu fazy grupowej Polska - Senegal MŚ 2018. Wojciech Szczęsny podczas meczu fazy grupowej Polska - Senegal Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Oczyszczeni, ale z lampką z tyłu głowy

Powiedzenie, że człowiek najlepiej uczy się na błędach jest słuszne. Wydaje się, że ich limit wyczerpaliśmy właśnie w starciu z Senegalem. Jeśli kiedykolwiek Krychowiak może jeszcze, źle skomunikować się z Bednarkiem, a ten nie zauważyć pędzącego obok niego rywala, to  nie na tym mundialu. Nie chodzi tu o szukanie pozytywów w hasłach typu "gorzej być nie może". Z tych kiksów płyną wnioski. Tego, że Bednarek będzie miał oczy dookoła głowy możemy być pewni. Tego, że Krychowiak dwa razy zastanowi się zanim poda w stronę bramkarza - też. Z wszelkich wypowiedzi i komentarzy zawodników i trenera najczęściej powtarza się kilka haseł: koncentracja, serce, team spirit, chęć rehabilitacji. Jak za nastawieniem psychicznym nadążać będą nogi, o zaangażowanie i walkę biało-czerwonych na Kazań Arenie możemy być spokojni, a efekt egzaminu poprawkowego też robi swoje.

W grupie zawsze z punktami

Chociaż te współczesne mundiale specjalnie nam nie wychodziły, to jednak nie złamały zasady, która w przypadku Polski sprawdzała się od zawsze, a konkretnie od kiedy na mistrzostwach świata gra się fazę grupową. Ilekroć biało-czerwoni brali udział w tej imprezie, tyle razy po pierwszej fazie turnieju, mieliśmy na koncie co najmniej jedno zwycięstwo. O znakomitym i medalowym dla nas 1974 i komplecie wygranych nie ma co wspominać, ale kolejne imprezy aż do 1986 przyniosły w grupie w sumie tylko jedną porażkę - właśnie w Meksyku. W XXI wieku punktowaliśmy zwykle na koniec zawodów, ale i z Korei i Japonii oraz Niemiec wyjeżdżaliśmy z 3 punktami - punktami na pocieszenie. Jeśli historia ma się jednak powtórzyć to najlepiej w spotkaniu z ekipą Jose Pekermana. Zresztą Adam Nawałka mając w pamięci wydarzenia z naszych ostatnich MŚ chce zrobić podobny manewr jak Jerzy Engel i Paweł Janas. Zmienić skład, który nie do końca sprawdził się w pierwszym meczu. Tyle że obecny selekcjoner ten manewr zastosuje przed meczem o wszystko, a nie przed spotkaniem pożegnalnym. Czy tak jak w 2002 i 2006 personalne rotacje zadziałają? Ważne, że nastąpiła reakcja. Pozytywne, że teraz.

Polska - Irlandia Północna 1:0. Jakub Błaszczykowski i Kamil Grosicki Polska - Irlandia Północna 1:0. Jakub Błaszczykowski i Kamil Grosicki CLAUDE PARIS/AP

Grosicki i Błaszczykowski

Jeżeli informacje o braku gry naszych pomocników w wyjściowym składzie się potwierdzą, też nie ma co uznawać tego za nieporozumienie. Taktyczny zamysł Nawałki ma szansę na powodzenie. Grosicki zawsze lepiej funkcjonował jako skrzydłowy, w ustawieniu z czterema defensorami. Skoro spotkanie z Kolumbią mamy zacząć w schemacie z trójką obrońców i wahadłowymi o profilu defensywnym (Rybus, Bereszyński) Dla Grosickiego nie jest to jakiś wymarzony wariant. Z pewnością jednak wariant, który trochę miesza rywalom. Do tej pory Grosicki i Błaszczykowski jeśli zdrowi, to byli etatowymi wojownikami naszego selekcjonera. Długa piłka do Kamila, ten włączał turbo i pod bramką rywali było gorąco. Schemat prosty i dla oponentów czytelny. Według naszych informacji Nawałka i tak będzie chciał skorzystać z Grosickiego i jeśli nie zrobi tego na początku spotkania, to da mu szansę w drugiej połowie. Grosik na zmęczonego rywala, ma być dla biało-czerownych największym pożytkiem.

Numer 1 wciąż na bramce

Nie by ironizować, ale raczej odnotować pozytywy, których szukamy - po pierwszym meczu turnieju wciąż nie mamy perturbacji między polskimi słupkami. Przypomnijmy tylko, że na ostatnich dwóch dużych imprezach kłopoty na tej pozycji dopadały nas szybko. W pierwszym meczu Euro 2016 kontuzji w starciu z Irlandią Płn. doznał Wojciech Szczęsny. Golkiper ucierpiał w starciu z Kylem Laffertym, a kopniak w udo, który od niego otrzymał był tak silny, że w nodze Polaka zrobił się krwiak. Szczęsny po meczu nie mógł chodzić, a w dalszej części turnieju już nie zagrał.

Jeszcze gorzej było na Euro 2012, gdy faulując piłkarza Grecji dostał czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko, osłabiając polski zespół. Do końca tego krótkiego dla nas turnieju grał Przemysław Tytoń. Fatum inauguracji wielkich imprez ciążące nad Szczęsnym chyba minęło. Może los teraz odpłaci mu za rozczarowania z reprezentacyjnej przeszłości. 

Dobry duch Teodorczyka

Na koniec jeszcze jedna, może najbardziej oryginalna, ale pozytywna informacja. Chociaż przez otoczkę medialną i kilka jego dziwnych zachowań, wielu uważa go za dziwaka, człowieka o słabych nerwach, nieprzewidywalnego a w pewnych sytuacjach chamskiego, to w ostatnim czasie Łukasz Teodorczyk miło zaskakuje. Na niedawnej konferencji prasowej ze spokojem i uśmiechem na twarzy odpowiadał na wszelkie pytania. Powiedział, że nawet jeśli miałby zagrać na tym turnieju kilka minut, to chce wejść i strzelić gola. Dobrym humorem tryskał też na oficjalnych treningach na Kazań Arenie. Z dumą machał kolegom, gdy pod koniec rozgrzewki, niemal z połowy boiska, dwukrotnie umieścił piłkę w bramce. Po trafieniu w poprzeczkę też cieszył się i żartował, że właśnie tak miało być. Dobry duch dla najbliższych w kadrze kolegów (Linetty'ego, Zielińskiego czy Kownackiego) też jest potrzebny. A może działalność Teo nie ograniczy się na tym mundialu tylko do robienia atmosfery?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.