Droga do Rosji. Igrzyska przegrywają z chlebem. Moskwa gotowa na mundial, choć zajęta na razie czym innym

Studenci protestują, bo Strefa Kibica przeszkodzi im w sesji. Zwykli moskwiczanie martwią się chlebem, nie igrzyskami. Mistrzostwa świata są dla tych, którzy mają czas i pieniądze. I dla nich bez dwóch zdań będą wspaniałe.

Lody wreszcie stopniały. Zniknęły z ulic zaspy. Tyle śniegu od lat w Moskwie nie widzieli. A teraz na Worobiowych Wzgórzach spod nóg usuwa się już wiosenne błoto, a nie śnieg. Worobiowe Wzgórza będą jednym z najważniejszych miejsc mundialu. Tu stanie Strefa Kibica, z najlepszym w Moskwie widokiem na miasto i na stadion Łużniki stojący po drugiej stronie rzeki. Ale na razie jest kwietniowe popołudnie i widok na Łużniki, miejsce otwarcia i zamknięcia turnieju, interesuje tylko nowożeńców.

Co chwilę z taksówki wysiada para ze swoją świtą. Odstawiają szampana i kieliszki na balustradę tarasu widokowego i pozują do zdjęć. Czasem w kadr załapie się nawet stara skocznia narciarska, która stoi na wzgórzu, rdzewieje i nie przyjmuje skoczków, ale ma z progu całkiem niezły widok na Łużniki. A wielki Lenin, który stoi na cokole przed stadionem, ma widok na skończoną robotę.

Wprawdzie ciężarówki jeżdżą pod Łużnikami w tę i z powrotem i słychać dźwięki młotów, ale są to prace przy budowie pływalni. Łużniki piłkarskie są gotowe, sprawdzone, nowa stacja kolejki lśni. Tak samo jest na Otkrytije Arienie, w domu Spartaka, tam gdzie meczem z Senegalem mundial zacznie 19 czerwca Polska. Prace tam trwają, ale przy budowie nowej dzielnicy mieszkalnej, a nie czegokolwiek co potrzebne mundialowi. Jeśli są w Moskwie jakieś opóźnienia, to tylko na lotniskach, które nie mogą ukończyć nowych pasów startowych. Na Szeremietiewie jeden z nich zrobiony jest w połowie, choć do użytku oddano lśniący terminal B. Na Domodiedowie do wykończenia została mniej niż jedna trzecia, ale splajtował wykonawca prac. Jest małe opóźnienie, ale nie ma powodów do paniki.

"Tańszy mundial dla turystów, droższy dla nas"

Od środy zostanie już tylko 50 dni do otwarcia mistrzostw. Moskwa jest niemal gotowa, a powoli zaczynają się też wygrzebywać z opóźnień najwięksi maruderzy z innych miast. Również z Wołgogradu, gdzie jeszcze niedawno w szatniach na podłodze był goły beton, a teraz stadion (Polska zagra tam z Japonią) jest już po pierwszym teście. Petersburg właśnie przećwiczył policyjne akcje powstrzymywania kibiców, Soczi szykuje fetę odliczania 50 dni do mundialu. Moskwa też ćwiczy, ale na razie defiladę na Dzień Zwycięstwa. Na ćwiczenia przed czempionatem jeszcze przyjdzie czas.

- Oczywiście, że czekamy na mistrzostwa. Ale jeszcze o nich nie myślimy. Działo się tyle rzeczy, które zaprzątały uwagę. Tragiczny pożar w Kemerowie i żałoba narodowa. Wybory prezydenckie. Próba blokady Telegramu, aplikacji społecznościowej, której władza nie była w stanie kontrolować, więc chce ją zniszczyć. Do tego mamy nasz dziwny spór z Zachodem po otruciu Siergieja Skripala, sankcje i słabnącego rubla. Dzięki temu turyści będą mieli tańszy mundial. Ale my będziemy mieli droższy. No i nasza reprezentacja jest fatalna. Arabię może pobijemy. Ale jak Mohamed Salah i Egipt ruszą na naszą obronę to nie wiem. A na koniec Urugwaj. Zaczynam wątpić w wyjście z grupy - mówi nam Witalij Suworow ze sports.ru i pokazuje na pobliską Twerską: - Jeśli coś dziś planujecie tam robić, to uprzedzam, że po dwudziestej zamkną, będą ćwiczyć przed Dniem Zwycięstwa.

Protest pod siedzibą Federalnej Służby Bezpieczeństwa w Moskwie przeciwko kontrolowaniu przez rosyjskie władze messengera Telegram (symbolem tego komunikatora są papierowe samolociki). Protest pod siedzibą Federalnej Służby Bezpieczeństwa w Moskwie przeciwko kontrolowaniu przez rosyjskie władze messengera Telegram (symbolem tego komunikatora są papierowe samolociki). Fot. Pavel Golovkin / AP Photo

Studenci przeciwko mundialowi

- Jestem pewien, że to będzie znakomity mundial, bo Moskwa jest świetna w organizowaniu wielkich wydarzeń i ma mnóstwo atrakcji. Ale ja się na mecze nie wybieram - mówi Sport.pl Aleksander Bykow, rzecznik jedynego przedmundialowego ruchu protestu, który zyskał rozgłos. Cztery lata temu przed igrzyskami w Soczi takich ruchów było więcej, sama sprawa korupcji przy przygotowaniach miała dwóch rzeczników, Aleksieja Nawalnego i Borysa Niemcowa, zamordowanego w 2015 r. A teraz jest cicho. Raz że temat spowszedniał, dwa że tym razem poza petersburskim stadionem, studnią bez dna, nie było tak ewidentnych przypadków jak przed Soczi. I zostali tylko ci studenci, w imieniu których przemawia Bykow. A żeby zrozumieć, o co im chodzi, trzeba wrócić na Worobiowe Wzgórza.

Niedaleko balustrady, przy której pozują nowożeńcy, zaczyna się gigantyczny kampus Uniwersytetu Państwowego im. Łomonosowa. I mer Rosji Siergiej Sobianin postanowił wraz z FIFA oraz rosyjskimi władzami, że tereny przy kampusie MSU będą najlepszym miejscem na główną mundialową Strefę Kibica. Piękne widoki, wielkie trawniki, Łużniki pod nosem - czego więcej trzeba do szczęścia? Skrócenia roku akademickiego. Ale to się nie udało, bo studenci zaprotestowali. Ich protest został wysłuchany. W Moskwie będzie inaczej niż w wielu innych miastach turniejowych, gdzie rok akademicki zostanie skrócony, a do akademików wprowadzą się na czas mistrzostw policjanci pilnujący porządku. Sesja na MSU będzie trwać normalnie do końca czerwca, potem zaczną się egzaminy wstępne. I będzie im towarzyszyć ryk głośników i tysięcy gardeł ze Strefy Kibica.

Właśnie dlatego studenci znów zebrali się do protestów, głównie w mediach społecznościowych, ale też stając przed moskiewskimi urzędami z hasłem przegonienia Strefy Kibica. - Nie ma obiektywnych powodów, dla których wielka Moskwa ma mieć strefę właśnie tam. Plac Czerwony też jest piękny, niech strefa będzie tam. Tereny uniwersytetu nie są zbyt często wykorzystywane do takich celów. A podczas sesji w ogóle - tłumaczy Aleksander Bykow. Studenci zebrali już 13 tysięcy podpisów pod petycją o przeniesienie strefy. I nic się nie dzieje - To nie tak, że czujemy się lekceważeni. My się czujemy kompletnie zignorowani. Od 2017 roku piszemy, protestujemy, robimy plakaty, zbieramy tysiące podpisów, próbujemy zainteresować media. Piszemy listy do FIFA, do władz kraju i Moskwy. A wszyscy udają że nas nie ma, albo odpowiadają nam w pismach, że wszystko jest już postanowione, a Strefa Kibica na pewno nie przeszkodzi studentom - załamuje ręce Aleksander Bykow.

Zabawa dla bogatych

Temir to Kirgiz. Do Moskwy przyjechał niedawno, co nie przeszkadza mu pracować jako taksówkarz. Ma telefon z rozbitym wyświetlaczem, a w nim Internet i Google Maps. Ma też starą Toyotę, którą zarabia na życie. Lubi piwo, tabakę i narzekanie. - A ch. mnie obchodzą te całe mistrzostwa, skoro futbol jest dla bogatych. Tacy jak ja muszą pracować. Taksówką jeżdżę po osiemnaście godzin dziennie. Żona i synowie zostali w Biszkeku, ja zasuwam tu na dom, który tam wybudujemy. I piłka mnie nie obchodzi, kolegów też nie - tłumaczy, za przecinki używając całych wiązanek przekleństw.

- To podejście trochę mnie zaskakuje. Nie czuję tu entuzjazmu. Niby jest radość, że coś tam organizują, ale widać, że ludzie myślą o czymś innym - mówi Sport.pl grający w Rosji od roku Maciej Wilusz. Nastroje są takie, a nie inne, bo rubel znaczy coraz mniej. Średnia płaca wynosi miesięcznie niecałe 40 tys., czyli jakieś 500 dolarów. W Moskwie starczy na wynajem jednego pokoju z kuchnią, opłaty i jedzenie. Ale blisko 5 milionów Rosjan otrzymuje wynagrodzenie wynoszące zaledwie 7,5 tys. rubli, czyli 500, ale zł. Biorąc pod uwagę, że najtańsze bilety na mecze grupowe kosztowały 105 dolarów, trudno się dziwić, że w szarych moskwiczanach - i tak nieco zamożniejszych, niż reszta mieszkańców federacji - czerwcowy turniej nie rozgrzewa krwi. Wielu z nich nie wie nawet z kim Sborna zagra w grupie i to mimo, iż kontrolowana przez rząd telewizja trąbi o tym od rana do nocy.

8.04.2018, Moskwa, Władymir Putin w Soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie podczas obchodów świąt Wielkiej Nocy. 8.04.2018, Moskwa, Władymir Putin w Soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie podczas obchodów świąt Wielkiej Nocy. Fot. Alexander Zemlianichenko / AP Photo

Plan ośmioletni

W radzieckiej historii Rosji wiodącą rolę odgrywać miały plany. Tych pięcioletnich było dwanaście. Trzynastego, jak się okazało pechowego, właściwie nie udało się rozpocząć, bo rozpadł się Związek Radziecki. Żaden z programów nie został wykonany w całości. Choć od ostatniej, uśmierconej przez Jelcyna pięciolatki, minęło 27 lat, to komunistyczną ideę postanowił wskrzesić Władimir Putin. Tym razem plan rozpisany został na osiem lat. A miało to miejsce zaraz po tym, jak w 2010 r. Komitet Wykonawczy FIFA przyznał Rosji prawo do organizacji mistrzostw. Pod plan podczepiono niemal wszystko: stadiony, drogi, kolej, lotniska, metro. Wszystko miało kosztować nawet 20 mld dolarów.

Roman i jego SUV

-Zostało jeszcze kilka drobnych szczegółów i wsio - zapewnia Sport.pl Roman Oreszczuk. W latach 90. był piłkarzem Legii Warszawa, dziś razem z Mariuszem Piekarskim transferują piłkarzy na Wschód. Oreszczuk mieszka w Moskwie, z którą związał się jeszcze jako napastnik rezerw CSKA. To z CSKA trafił do Polski. - Właściwie to mieszkam pod Moskwą, ale tylko godzinę drogi od centrum. To znaczy godzinę, jeśli nie ma korków - zaznacza i z dumą pokazuje na mapie dom, na który zapracował jako wzięty menadżer, ale też dyrektor sportowy bogatego, bo sponsorowanego przez potężny bank VTB Dinama Moskwa. Panem dyrektorem był tam przez kilka miesięcy 2016 r.

42-latek reprezentuje stołeczną klasę średnią. Jeździ wielkim, przypominającym czołg  SUV-em, nosi ubrania od włoskich projektantów, jada w restauranach, a nie stołowarach. Stać go na podmiejski dom, wakacje w ciepłym kraju i bilety na mistrzostwa. Jego mundial cieszy. Takich jak on są w Moskwie dziesiątki tysięcy (cała aglomeracja liczy 17 milionów ludzi). Wystarczy, aby zapełnić stadiony. - A te u nas są naprawdę piękne. Nie tylko one. Kibice będą mogli spróbować naszego jedzenia, pobawić się z Rosjanami, zwiedzić Moskwę, która oferuje dużo. Może się okazać, że piłka będzie tylko dodatkiem - mówi Oreszczuk, płaci rachunek za spaghetti z owocami morza, wsiada do SUV-a i odjeżdża. Temir na takie auto nie zarobi przez całe życie. Mundial to zabawa dla Romanów, a nie Temirów.

Maciej Rybus w meczu z Meksykiem Maciej Rybus w meczu z Meksykiem Fot. Jan Rusek / Agencja Wyborcza.pl

Spartakus czeka na Polaków

Spartakus, przywódca powstania niewolników w Imperium Rzymskim, patrzy na stadion Spartaka z góry. Od jego imienia wziął nazwę ukochany klub Rosjan. Otkrytije Ariena, gdzie 19 czerwca Polacy zagrają z Senegalem, to jeden tych stadionów, które były gotowe długo przed mundialem. - Według wielu to drugi najładniejszy obiekt w Rosji. Tym pierwszym jest bez dwóch zdań Krasnodar Stadium. Rzuca na kolana! Ale tam mistrzostw nie będzie- mówi Maciej Rybus, który wraz z Lokomotiwem prowadzi w wyścigu o mistrzostwo Rosji na trzy kolejki przed końcem sezonu. Najmocniejszy w grupie pościgowej jest właśnie mający biało-czerwone barwy Spartak. - Polacy będą się tu czuli jak w domu - mówi nam Stanisław Czerczesow. A teraz to głównie od niego i od gry jego Sbornej zależeć będzie, czy Rosjanie poczują w pełni podczas tego mundialu, że to również ich turniej.

Droga do Rosji

Ten tekst to początek Drogi do Rosji na Sport.pl. Od dziś do mistrzostw będziemy opisywać wszystko to, co trzeba wiedzieć o mundialu, Rosji, jej futbolu, najważniejszych miejscach turnieju, ludziach, także reprezentantach Polski. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co nam zostało z tamtych igrzysk - i tych w Soczi i tych w Moskwie - z jakiego metalu wytapia się rosyjski sport, jakiego miasta najbardziej w mundialu brakuje, która drużyna w rosyjskiej lidze musi się budzić na mecze w środku nocy, a która jest nazywana dziewczyńską, który Polak musiał przed mundialem udawać Brazylijczyka, a który Szwajcara, które boisko spłynęło krwią ostatnich bojowników o jedność Sojuza i kto kurząc biełomory spełnił radzieckie marzenie o stworzeniu nowego gatunku piłkarza - zapraszamy na Drogę do Rosji!

Partnerem Drogi do Rosji jest:

REKLAMA

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.