PŚ w Planicy. Polska czwarta w "drużynówce", a co robił Stefan Horngacher? "Trwają negocjacje z prezesem. Dzisiaj albo jutro wszystko się wyjaśni

Zbigniew Klimowski, drugi asystent Stefana Horngachera, dawał polskim skoczkom znak do startu podczas sobotniej "drużynówki" w Planicy. Piotr Żyła, Stefan Hula, Dawid Kubacki i Kamil Stoch zajęli czwarte miejsce. Zawody tylko w drugiej części oglądał główny trener kadry, Stefan Horngacher. W niedzielę o godz. 10 finał sezonu, konkurs indywidualny dla 30 najlepszych zawodników. Relacja na żywo w Sport.pl

Ostatnią w sezonie rywalizację zespołową wygrała Norwegia. Podopieczni Alexandra Stoeckla zdobyli 1620,2 pkt. Drudzy Niemcy stracili do zwycięzców prawie 140 punktów. Ich nota to 1482,9 pkt. Dalej uplasowali się Słoweńcy i Polacy, którzy zdobyli zgromadzili odpowiednio: 1474,5 i 1470,5 pkt.

Stoch latał najdalej. Może niepotrzebnie?

Naszym skoczkom do podium zabrakło niewiele, w finałowym skoku pięknie zaatakował Stoch, lecąc aż 244,5 m. W obu seriach lider Pucharu Świata miał najlepsze odległości, ale indywidualnie uzyskał w sobotę dopiero czwartą notę, bo sędziowie przyznali mu niskie oceny za styl ze względu na brzydkie lądowania (w pierwszej serii po jeszcze dalszym locie - aż na 248,5 m). Nasz mistrz dostał od arbitrów tylko 99 na 120 możliwych punktów. Daniel Andre Tande, który indywidualnie miał najwyższą notę, za styl otrzymał 113,5 pkt.

Wobec tak dużej różnicy trudno nie zastanawiać się czy nie byłoby korzystniej dla drużyny, gdyby na życzenie trenera Stoch ruszał z obniżonej belki. Wtedy dostałby rekompensatę za krótszy najazd i lądowałby bliżej, a dzięki temu na pewno lepiej stylowo.

Dlaczego nie podjęto takiej decyzji?

"Mogłaby być krytyka, że Stefana nie było i ktoś niepotrzebnie decydował"

- Mnie też nie było na górze, nie jestem w stanie powiedzieć, jakie były warunki. Zadecydować musi ten, kto puszcza zawodnika [w sobotę robił to drugi asystent Horngachera, Zbigniew Klimowski], chociaż tak naprawdę ogólnie jako sztab postanowiliśmy, że nie będziemy obniżać, bo mogłoby się okazać, że nagle wiatr zgasł i zabrakło odległości. Wtedy byłaby krytyka, że Stefana nie było i ktoś niepotrzebnie decydował o obniżeniu belki - mówi nam Grzegorz Sobczyk, asystent Stefana Horngachera.

Trener Stefan Horngacher. Skoki narciarskie - konkurs drużynowy. XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018, 19 lutego 2018 Trener Stefan Horngacher. Skoki narciarskie - konkurs drużynowy. XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018, 19 lutego 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Horngachera nie było. "Jest zdrowy"

Austriackiego szkoleniowca Polaków nie widzieliśmy na wieży trenerskiej. Dlaczego? - Ze Stefanem wszystko w porządku, jest zdrowy. Obaj byliśmy na skoczni w drugiej fazie konkursu. To że nie puszczał zawodników nie jest żadnym problemem, od początku skoków w Planicy codziennie chłopaków puszcza ktoś inny, bo tak się umówiliśmy, że na koniec każdy ze sztabu to zrobi - mówi Sobczyk.

Trener Stefan Horngacher podczas treningu skoczków. Pjongczang, Korea, 7 lutego 2018 Trener Stefan Horngacher podczas treningu skoczków. Pjongczang, Korea, 7 lutego 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

"Dzisiaj albo jutro wszystko się wyjaśni"

Chęć symbolicznego uhonorowania wszystkich pracowników sztabu to jedno, ale czy powodem nieobecności Horngachera i Sobczyka na wieży nie były negocjacje warunków dalszej współpracy z Polskim Związkiem Narciarskim? - Negocjacje z prezesem Tajnerem trwają. Myślę, że dzisiaj albo jutro wszystko się wyjaśni - potwierdza Sobczyk.

Horngacher, który dwa lata temu objął polską kadrę, jest bliski przedłużenia umowy na kolejne dwa lata, a może nawet na cztery. Ale Austriak liczy nie tylko na podwyżkę (według informacji Sport.pl obecnie zarabia 10 tys. euro miesięcznie), ale też oczekuje od Apoloniusza Tajnera gwarancji inwestycji w dalszy rozwój grupy oraz zaplecza. Austriak chce m.in. szerszej współpracy (czyli nie tylko konsultacji dla kadry A) z doktorem Haraldem Pernitschem.

Copyright © Agora SA