Zimowe igrzyska olimpijskie. Horngacher wzbudza strach i fascynację. Rywale będą chcieli go podebrać, a skoczkowie go uwielbiają

Stefan Horngacher wszedł do grona najwybitniejszych trenerów, którzy kiedykolwiek pracowali w Polsce. Trener wzbudza wśród skoczków odczucia na granicy strachu i fascynacji. - Kur... To ja jestem szefem - słychać w nerwowych sytuacjach.
Trener Stefan Horngacher. Skoki narciarskie - konkurs drużynowy. XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018, 19 lutego 2018 Trener Stefan Horngacher. Skoki narciarskie - konkurs drużynowy. XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018, 19 lutego 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Za Stefanem Horngacherem kolejny ważny przystanek na jego drodze. Austriak pojawił się w Polsce przed sezonem 2016/2017 i bardzo szybko przywrócił blask polskim skokom. W pierwszym sezonie jego pracy biało-czerwoni wskoczyli do ścisłej światowej czołówki, a pozostałe ekipy po prostu zostały zdystansowane. Polacy mają w swoim dorobku wygranie Pucharu Narodów, drugie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ, dwa medale mistrzostw świata oraz dublet wywalczony w 65. Turnieju Czterech Skoczni. W kolejnym sezonie Polacy dołożyli zwycięstwo w TCS, brąz i srebro na mistrzostwach świata w lotach oraz dwa medale igrzysk olimpijskich, nie wspominając już o kolejnych indywidualnych zwycięstwach Stocha w Pucharze Świata. Co więcej, skoczek z Zębu prowadzi przecież w klasyfikacji generalnej tego cyklu, a do końca sezonu zostało zaledwie siedem konkursów indywidualnych.

Wszyscy zastanawiają się, kiedy PZN przedłuży umowę ze Stefanem Horngacherem, Apoloniusz Tajner zauważa jednak, że trener już latem wyraził wstępne zainteresowanie, ale decydujące rozmowy odbędą się dopiero w marcu.

Trener Stefan Horngacher podczas treningu skoczków. Pjongczang, Korea, 7 lutego 2018 Trener Stefan Horngacher podczas treningu skoczków. Pjongczang, Korea, 7 lutego 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Strach i fascynacja

Austriak potrafił tchnąć w nich ducha zwycięstwa. Wiele zmieniło się tuż po pierwszym zwycięstwie w konkursie drużynowym w Klingenthal w sezonie 2016/2017. W pokojach naszych zawodników zapanowała olbrzymia radość, ale Horngacher postanowił stonować te nastroje i mentorskim tonem oznajmił, że ta wygrana zupełnie nic nie oznacza. Nabierze jednak znaczenia, gdy w każdym kolejnym konkursie będziemy to potwierdzać. Skoczkowie posłuchali Austriaka i po prostu na stałe zagościli w czołowej trójce.

Austriacki szkoleniowiec to idealny przykład tezy Michała Probierza (trenera piłkarskiej Cracovii). Probierz zawsze twierdził, że dobry trener powinien wzbudzać odczucia będące czymś pośrednim między strachem a fascynacją, i tak jest właśnie z Horngacherem. Niektóre elementy jego pracy mają nawet autorytarny charakter. - Kur... to ja jestem szefem - można czasami usłyszeć z ust Austriaka, i to niemal czystą polszczyzną. 

Jego zaletą jest to, że słucha innych, ale gdy trzeba podjąć trudną decyzję, to po prostu bierze ją na siebie i nie pozostawia niedomówień. Doskonale widać to po zachowaniu naszych skoczków, którzy gdy tylko dostrzegą Austriaka na horyzoncie, momentalnie się usztywniają i zaczynają mocno ważyć słowa.

Gdy w czasie poprzedniego Turnieju Czterech Skoczni los połączył Piotra Żyłę i Jana Ziobro w jedną parę systemu KO, nasi zawodnicy przygotowali zabawny filmik z ceremonią ważenia przed starciem bokserskim. Inicjatywa natychmiastowo została zrugana przez Horngachera, a zawodnicy z pokorą przyjęli reprymendę choć mieli na ten temat inne zdanie. - Z Horngacherem się nie dyskutuje - mówili wówczas zainteresowani.

Ma być tak, jak chce Horngacher

Podpisanie kontraktu ze Stefanem Horngacherem było nie tylko dostępem do jego olbrzymiej wiedzy, ale także do siatki kontaktów. Dziś sztab szkoleniowy stworzony jest z kilkunastu osób, które pracują na końcowy sukces. Co więcej, to Horngacher wymógł na władzach PZN-u, by do Korei pojechał sztab złożony z aż dziewięciu osób.

- Inni nie mają tak dużych sztabów - usłyszał na początku.

- Inni nie mają takich szans na medale - ucinał dyskusję Horngacher.

Jak się okazało, Austriak miał rację, a Polska wysłała do Pjongczangu aż dziewięć osób ze sztabu. Nie od dziś wiadomo, że Polacy zawsze mieli problem z doborem odpowiednich materiałów na kombinezony czy butów, bo pierwszeństwo mieli zawsze Austriacy i Niemcy, dla których działał właśnie Horngacher. Gdy w zeszłym sezonie trzeba było szybko załatwić nowe buty dla Kamila Stocha, to Mathhias Prodinger (jeden ze współpracowników) uruchomił swoje kontakty i buty zostały przywiezione w 24 godziny, i to do norweskiego Trondheim!. Zwykle ten proces trwa nawet miesiąc, bo buty produkowane są tylko przez jedną firmę. Gdy w czasie igrzysk Polacy zaczęli narzekać na zbyt twarde łózka, to dzień później Grzegorz Sobczyk (asystent trenera i specjalista do spraw logistycznych w naszej kadrze) ruszył z Adamem Małyszem po nowe materace.

Horngacher trzepie kieszenie PZN-u

Zachcianki Horngachera są spore. Szkoleniowiec ciągle chce rozwijać nasze skoki, oczekuje wszystkich najlepszych technologii. Od platform dynamometrycznych, przez kamerki montowane na rozbiegu skoczni (w celu kontrolowania pozycji dojazdowej), po chęć rozwijania współpracy z wyższymi uczelniami.

Żądania nie zawsze przypadają do gustu zarządowi PZN, który chciałby czasem przyoszczędzić. Horngacher ciągle wymaga więcej, bo wie że świat nie stoi w miejscu, a już ten sezon pokazał, że Norwegia wyprzedziła nas w technologicznej walce. Maja lepszy sprzęt i zaplecze naukowe. 

Oberstdorf. Erdinger Arena. Od lewej: Dawid Kubacki, Stefan Horngacher, Kamil Stoch Oberstdorf. Erdinger Arena. Od lewej: Dawid Kubacki, Stefan Horngacher, Kamil Stoch MAREK PODMOKŁY

Silna ręka trzyma atmosferę

Horngacher stosuje rządy silnej ręki, co przypadło do gustu naszym skoczkom. Zawodnicy po prostu dostosowali się do panujących reguł, a jasne zasady pozwalają utrzymywać dobrą atmosferę. W naszej drużynie skończyły się czasy niedopowiedzeń i domysłów. Teraz każdy wie, jakie ma wykonać zadania i jakie są reguły.

Już latem Kamil Stoch miał poprosić Adama Małysza i Apoloniusza Tajnera o przedłużenie kontraktu z Horngacherem. Podobnego zdania są inni zawodnicy z kadry A, mimo że Austriak stara się trzymać zawodników pod kloszem i nie pozwala praktycznie na nic. 

W czasie igrzysk norwescy i niemieccy skoczkowie oglądali z trybun olimpijskie zmagania w innych dyscyplinach, ale Horngacher poprosił Polaków, żeby unikali wychodzenia z mieszkania w wiosce olimpijskiej. Wszystko w obawie przed chorobami i zbyt dużą dekoncentracją. Można stwierdzić, że biało-czerwoni tylko dwa razy znaleźli się poza wioską i obiektami olimpijskimi - dwa razy na swoich dekoracjach medalowych. Wszystko nastawione jest na końcowy sukces.

Stefan Horngacher Stefan Horngacher FOT. KUBA ATYS

Tarcia i starcia

Horngacher nie potrafi dogadać się we wszystkich kwestiach z Polskim Związkiem Narciarskim. Austriak jest przeciwny wielu aktywnościom medialnym skoczków, które według niego zupełnie zaburzają rytm przygotowań. Innego zdania jest związek, który czerpie ogromne korzyści z naszych zawodników, bo ci stali się kurą znoszącą złote jaja. To oni sprowadzają wszystkich sponsorów, to na ich ubraniach chcą reklamować się największe polskie firmy. Gdy w Zakopanem federacja zaplanowała 30-minutowy brefing medialny, na którym każdy mógł porozmawiać ze skoczkami, trener wpadł w prawdziwy szał, i z trudem udało się go przekonać do choćby krótkiej konferencji prasowej.

Źli na Horngachera byli też polscy trenerzy, gdy ten tuż przed świętami zamknął Wielką Krokiew dla wszystkich skoczków spoza kadry A. Austriak chciał przetestować sprzęt na igrzyska i Turniej Czterech Skoczni, co nie do końca spodobało się innym trenerom, którzy chcieli sprawdzić swoich skoczków przed mistrzostwami Polski. 

Właśnie współpraca z zapleczem to na razie największy mankament pracy Horngachera. - Trener nie rozmawia z innymi, a chłopaki upadają na duchu. Taki Jasiek Ziobro, Olek Zniszczoł czy Krzysiek Biegun pokazywali talent, a teraz od długiego czasu plączą się z dnia na dzień. (...). Naprawdę wcale z nimi nie rozmawia, niczym się nie interesuje, a przecież miał koordynować wszystkie grupy - mówił ojciec Klemensa Murańki w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem ze Sport.pl.

Horngacher ma jednak niebywała zaletę. Znakomicie dogaduje się z podopiecznymi z kadry A, a wyniki nie pozostawiają absolutnie żadnych wątpliwości.

Puchar Świata w skokach narciarskich w Zakopanem. Konkurs drużynowy Puchar Świata w skokach narciarskich w Zakopanem. Konkurs drużynowy MICHAŁ ŁEPECKI

Każdy trener chce pracować u siebie

Umowa Horngachera wygasa wraz z końcem maja. Na razie nie wiadomo, czy Austriak ją podpisze. Nie od dziś wiadomo, że chętni na zatrudnienie Austriaka będą jego rodacy, którzy zaliczają katastrofalne występy. Do współpracy z Austrią trenera może namawiać sam Schlierenzauer, który wielokrotnie powtarzał, że obecnie wzorem dla niego jest Kamil Stoch, który jak feniks z popiołów powstał po dwóch bardzo słabych sezonach, a niezwykle ważne miejsce w tym powrocie zajął właśnie Stefan Horngacher.

Jedno jest pewne, Horngacher w znakomitym stylu rozpoczął pracę na własny rachunek i niezależnie od tego, gdzie będzie pracował w przyszłym sezonie, to stanie się jednym z najlepiej zarabiających trenerów w historii skoków. Możemy mieć tylko nadzieję, że szkoleniowiec pozostanie trenerem w reprezentacji Polski, wszakże "nadzieja umiera ostatnia".



Sport.pl

Copyright © Agora SA