Ekstraklasa. Polowanie na młodzieżowego reprezentanta Polski zakończone. Bochniewicz oficjalnie w Górniku

Podchody pod niego były już wcześniej, czynione przez Górnika, ale także choćby...Termalikę. Zamienić Serie A na Ekstraklasę zdecydował się teraz. Przynajmniej na pół roku, bo na tyle Udinese wypożyczyło Pawła Bochniewicza do Zabrza. Parę stoperów może tworzyć tu z kolegą z kadry U21. - Wybrał dobrze. We Włoszech czy Hiszpanii w niższej lidze grałby o utrzymanie, tu będzie walczył o mistrzostwo i puchary - ocenił dla nas Czesław Michniewicz.

Górnik atakował od lata

W tym sezonie w barwach Udinese zagrał tylko dwa razy. W dodatku tylko w Pucharze Włoch. 107 minut w sezonie, etatowego ostatnio obrońcy młodzieżowej reprezentacji Polski, cieszyć nie mogły. Bochniewicz chciał grać więcej. Opcji było oczywiście kilka. Włosi mogli wypożyczyć go do jednego z klubów Serie B (m.in. Ascoli Picchio), lub Segunda Division. Jak przyznaje sam zawodnik zainteresowanych nim było kilka drużyn ekstraklasy, ale to już historia, wybrał Zabrze.

22-latek wiedział, że działaczom z Roosevelta na nim zależy. Bochniewicza chcieli mieć u siebie już latem 2017 roku. Wtedy jednak piłkarz zdecydował się przebijać do pierwszego składu Udinese. Nie było to łatwe. Finalnie wyszło na to, że dużo więcej niż w swym klubie grał w reprezentacji Polski U21. Czesław Michniewicz korzystał z niego w pełnym wymiarze czasowym w pięciu jesiennych meczach. To właśnie po nich zadebiutował w pierwszej drużynie Udinese w Coppa Italia.

- W młodszych reprezentacjach grał mniej. W mojej kadrze występował właściwie etatowo, został filarem obrony, to mogło mu pomóc. Mogło oczywiście wpłynąć na to, że zaczęto się nim bardziej interesować - mówi nam trener U21 Czesław Michniewicz.

Termalica też po Bochniewicza

Michniewicz na Bochniewicza oko miał zresztą wcześniej, jeszcze jako szkoleniowiec Niecieczy. Kiedy prowadził Bruk-Bet Termalicę sondował możliwość ściągnięcia do drużyny pochodzącego z tamtych okolic obrońcy. Wtedy urodzony w Dębicy gracz nie był zainteresowany powrotem do Polski. Wybrał zagranicę, sprawdzał się w rezerwach Grenady w trzeciej lidze hiszpańskiej. Po nieco ponad roku, optykę na rozwój swojej kariery miał jednak inną. Regularne występy trzeba było zestawić z wyższym poziomem.

- Jakiś czas temu pytał mnie o radę. Odpowiedziałem, że musi sam czuć do jakiego klubu chce pójść. Nie ukrywał, że najbardziej zainteresowany nim był Górnik - przypomina sobie Michniewicz. - Myślę, że wybrał dobrze. We Włoszech czy w Hiszpanii w niższej lidze grałby o utrzymanie, tu będzie walczył o mistrzostwo i puchary. To zawsze inna gra i jednak więcej satysfakcji - dodaje Michniewicz.

Brosz sam go przekonywał

Na decyzję młodego obrońcy wpłynęła też postawa trenera Zabrzan. Marcin Brosz sam zadzwonił do Bochniewicza i przedstawił mu plany wobec gracza. Opisał, co może czekać go na Śląsku.

- Dodał też że bardzo na mnie liczy. To wszystko było ważne, a w Górniku mam bardzo duże szanse by grać regularnie - mówił piłkarz w programie "Po lidze" na kanale Łączy nas Piłka,  tuż po medycznych testach w Zabrzu.

Brosza, jako stawiającego na rozwój młodych piłkarzy, chwalili Bochniewiczowi koledzy z reprezentacji. W Górniku za sprawą Tomasza Loski, Szymona Żurkowskiego i Mateusza Wieteski ich nie brakuje. Jeśli gracz Udinese wygrałby rywalizację z Dani Suarezem, to w Zabrzu środek obrony mielibyśmy taki jak w młodzieżowej kadrze.

- Tylko się cieszyć i patrzeć jak radzi sobie nasza eksportowa para stoperów - zaciera ręce trener U21.

"Dociekliwy, wszystko chciał wiedzieć"

Bochniewicz wybierając zajmującego obecnie trzecie miejsce w tabeli Górnika, zdaje sobie sprawę, że to doskonałe miejsce by nie dać o sobie zapomnieć nie tylko we Włoszech.

- Górnik to dobry klub, by się pokazać. Sporo tu reprezentantów. Skauci z całej Europy mają po co tu przyjeżdżać i  kogo oglądać - analizuje Bochniewicz.

Środkowy obrońca raczej od razu rzuca się w oczy. Po pierwsze - jest wysoki, ma 1,94. Ten atut jeszcze kilka lat temu był też jego wadą. Wpływał na mobilność gracza. Z czasem Bochniewicz stawał się jednak zwrotniejszy i sprytniejszy. Ci, którzy z nim współpracowali podkreślają, że piłkarski warsztat przyswajał w sposób rozumny.

- Był bardzo dociekliwy, zawsze wszystkiego chciał się dowiedzieć, często o coś pytał. Oprócz tego pamiętam go jako miłego, sympatycznego chłopaka, który na pewno nie chodził z nosem do góry, że grał za granicą - mówi nam Marcin Sasal, obecnie trener Motoru Lublin, wówczas selekcjoner kadry U18.

- Jest rzeczywiście pozytywny jeśli chodzi o sposób bycia. Piłkarsko? Ma bardzo dobrą lewą nogę, dobre wprowadzenie piłki do gry - dodaje Michniewicz.

To przydaje się przy długich podaniach i szybkim przenoszeniu gry pod bramkę rywala. Zresztą Bochniewicz zapisał asystę w ważnym meczu eliminacji ME U-21 Polska - Dania, gdy popisał się pięknym podaniem z własnej połowy niemal w pole karne Skandynawów. Konrad Michalak strzelił wtedy na 1:0, cały mecz wygraliśmy 3:1.

Dębica - Zabrze sympatii nić

Bochniewicz to pierwszy piłkarz, który zimą zasilił Zabrze, zagra tu z numerem 55. Kibiców na Roosevelta ucieszy szczególnie. Górnicy są zaprzyjaźnieni z Wisłoką Dębica, w której obrońca zaczynał swą karierę. Sam zawodnik zresztą jako młody chłopak chodził na mecze w Zabrzu. O klubie pamiętał zresztą podczas dalszej kariery. Nawet po jednym z meczów kadry, wraz z Szymonem Żurkowskim nucił pieśń dobrze znaną fanom 14-krotnego mistrza Polski. Być może będzie dane mu ją zaśpiewać już 9 lutego. Wtedy rozpocznie się druga część sezonu. Górnik pojedzie do Płocka. Ze względu na kartki, w spotkaniu z Wisłą nie wystąpią Suarez i Wieteska. Szansa na debiut Bochniewicza w Ekstraklasie jest zatem spora.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.