Weekendowe podsumowanie występu Polaków za granicą

Za polskimi piłkarzami ostatnia kolejka przed zgrupowaniem reprezentacji Polski. Sprawdzamy, jak zaprezentowali się polscy piłkarze w europejskich rozgrywkach. Prezentujemy Wam najciekawsze informacje dotyczące polskich piłkarzy grających w zagranicznych ligach. Polacy tym razem nie zachwycili, ale w weekend zdarzyło się kilka bardzo interesujących momentów, które warto odnotować. Kto może wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie reprezentacji Polski? Kto praktycznie nie podnosi się z ławki? Ten weekend przyniósł bardzo złe wiadomości dla Bartosza Kapustki, ale za to Kamil Glik po raz kolejny zachwycił. Niespodziewanie może się rozwiązać również największy problem Adama Nawałki przed meczami z Armenią i Czarnogórą, czyli obsada lewej obrony.

Weekendowe podsumowanie występu Polaków za granicą

Za polskimi piłkarzami ostatnia kolejka przed zgrupowaniem reprezentacji Polski. Sprawdzamy, jak zaprezentowali się polscy piłkarze w europejskich rozgrywkach.

Prezentujemy Wam najciekawsze informacje dotyczące polskich piłkarzy grających w zagranicznych ligach. Polacy tym razem nie zachwycili, ale w weekend zdarzyło się kilka bardzo interesujących momentów, które warto odnotować.

Kto może wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie reprezentacji Polski? Kto praktycznie nie podnosi się z ławki? Ten weekend przyniósł bardzo złe wiadomości dla Bartosza Kapustki, ale za to Kamil Glik po raz kolejny zachwycił. Niespodziewanie może się rozwiązać również największy problem Adama Nawałki przed meczami z Armenią i Czarnogórą, czyli obsada lewej obrony.

Łukasz Fabiański Łukasz Fabiański KUBA ATYS

Problem z bramkarzami

Mija kolejny miesiąc rozgrywek ligowych i ciągle jednym grającym bramkarzem jest Łukasz Fabiański, który w weekend zaliczył pełny mecz przeciwko Watfordowi (1:2). Niestety, żaden z pozostałych powołanych bramkarzy nie podniósł się nawet z ławki rezerwowych.

Oznacza to, że Łukasz Fabiański jest prawdopodobnie najbliżej pierwszego składu reprezentacji Polski na najbliższe mecze eliminacyjne.

Łukasz Fabiański (Swansea) - 90 minut z Watford (1:2)

Wojciech Szczęsny (Juventus) - na ławce z Torino (4:0)

Łukasz Skorupski (Roma) - na ławce z Udinese (3:1)

Przemysław Tytoń (Deportivo) - na ławce z Espanyolem (1:4)

Równie duże problemy z grą w pierwszym składzie ma także Artur Boruc, który zrezygnował z gry w reprezentacji. Polak znów siedział na ławce, tym razem w meczu przeciwko Evertonowi.

Znacznie lepiej wiedzie się za to doświadczonym bramkarzom, którzy grają na poziomie Championship. Kolejne mecze rozegrali Kuszczak i Białkowski.

Artur Boruc (Bournemouth) - na ławce z Evertonem (1:2)

Tomasz Kuszczak (Birmingham City) - 90 minut z Derby (1:1)

Bartosz Białkowski (Ipswich Town) - 90 minut i samobój z Leeds (2:3)

Bartosz Bereszyński Bartosz Bereszyński Sampdoria

Bartosz Bereszyński lekiem na problemy w obronie?

Wydawało się, że Bereszyński będzie miał wielkie problemy z grą w pierwszym składzie Sampdorii w sezonie 2017/2018, ale obrońca wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce i gra na naprawdę wysokim poziomie.

W poprzedniej kolejce Bereszyński trafił do jedenastki kolejki, a teraz znów zagrał bardzo dobre spotkanie, a Sampdoria wygrała z Milanem (2:0).

Może to oznaczać, że w najbliższych meczach eliminacyjnych Bereszyński zagra w pierwszym składzie reprezentacji, która ma olbrzymie problemy na lewej obronie (słaba forma Jędrzejczyka i kontuzja Rybusa). Polak w zeszłych rozgrywkach zagrał kilka meczów na lewej obronie i być może Nawałka zdecyduje się zaufać zawodnikowi  z Serie A i zastosuje podobny manewr, jak w przypadku Jędrzejczyka.

Marcin Kamiński z pewnym miejscem w Bundeslidze

Marcin Kamiński rozegrał cały mecz na poziomie Bundesligi, a jego Stuttgart zremisował 0:0 z Augsburgiem.

Kamiński zbiera w tym sezonie bardzo przyzwoite noty, choć trzeba zauważyć, że niespecjalnie się wyróżnia. Kicker często ocenia jego grę na 3/3,5 w 6. stopniowej skali.

Ogranie na poziomie Bundesligi może się jednak bardzo przydać i kto wie, czy Adam Nawałka wkrótce nie przetestuje Kamińskiego w parze z Kamilem Glikem. Wszystko dlatego, że Michał Pazdan ciągle znajduje się pod forma.

Arkadiusz Milik Arkadiusz Milik Efrem Lukatsky (AP Photo/Efrem Lukatsky)

Poważna kontuzja Milika

Arkadiusz Milik pojawił się na boisku na ostatnie 20. minut meczu ze SPAL. Polski napastnik w ostatnich minutach doznał jednak bardzo poważnej kontuzji - zerwania więzadła krzyżowego. 

Rezonans magnetyczny w klinice w Neapolu nie dał dobrych wyników, bo kontuzjowane kolano Arkadiusza Milika trzeba będzie operować. 

W pierwszym badaniu lekarze nie byli w stanie ustalić, co się stało, ale lekarz Napoli pocieszał polskiego napastnika, że być może uraz nie jest tak poważny jak ten w lewym kolanie, po którym Polak długo wracał do pełnej formy. Po dokładniejszym badaniu w Neapolu okazało się, że być może jednak interwencji chirurgicznej nie da się uniknąć.

Powrót Milika planowany jest na luty 2018 roku. 

Kamil Wilczek w Broendby Kamil Wilczek w Broendby arch. Broendby

Napastnicy wracają do formy?

Dobrą informacją z Serie A jest debiut i gol Mariusza Stępińskiego. Polak pojawił się na boisku w 84. minucie meczu  i już po kilku minutach zaliczył pierwszego gola na boiskach Serie A. Bramkę strzelił też Kamil Wilczek.

Stępiński ustalił wynik meczu na 2:0 a jego Cagliari pewnie pokonało Chievo Werona. (Paweł Jaroszyński cały mecz spędził na ławce).

Przełamał się także inny polski napastnik - Kamil Wilczek. Wilczek stracił miejsce w pierwszym składzie Broendy, bo w tym sezonie prezentował się bardzo przeciętnie i w żadnym z dziewięciu ligowych meczów nie udało mu się strzelić bramki. Ta sztuka udała się jednak w 10. spotkaniu. Wilczek wszedł po przerwie i dał zwycięstwo swojej drużynie golem w 90. minucie meczu.

Wilczek znalazł się w kadrze na najbliższe mecze eliminacyjne i wobec kontuzji  Milika i Teodorczyka może to oznaczać, że będzie jednym z pierwszych wyborów Nawałki, gdyby trzeba było wzmocnić nasz atak.

Jakub Błaszczykowski Jakub Błaszczykowski HERMANN HAY/AP

Błaszczykowski wraca do gry

Jakub Błaszczykowski pojawił się w 46. minucie meczu Vfl Wolfsburg - Bayern Monachium i zaliczył kilka ciekawych zagrań. To bardzo dobra informacja, bo 32-letni skrzydłowy od miesiąca zmagał się z dolegliwościami mięśnia dwugłowego uda.

Błaszczykowski wystąpił pierwszy raz od poprzedniego zgrupowania reprezentacji Polski, bo zmagał się z problemami zdrowotnymi. Polak wniósł dużo ożywienia do gry Wolfsburga, a gra Wilków zaczęła się lepiej układać. Goście zagrali odważniej, a efektem tego było dwie bramki i doprowadzenie do remisu. 

Błaszczykowski kilka razy szarpnął w swoim stylu prawą stroną boiska, a kibice Wolsfburga zauważyli, że Polak w 10 minut zrobił więcej niż cała drużyna przez pierwsze 45 minut gry. Po Błaszczykowskim było jednak widać, że brakuje mu czucia piłki. Wszystko przez to, że przez ostatni miesiąc głównie pracował na siłowni i mało czasu spędził na boisku. 

Niemiecki Sportal.de ocenił Błaszczykowskiego na ,,3''. Dla porównania Lewandowski został oceniony na 3,5. 

Od porażki rozpoczęli swój udział w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy reprezentanci Polski. Na inaugurację turnieju Biało-Czerwoni ulegli na Arenie Lublin Słowacji i była to porażka jak najbardziej zasłużona.
Przed meczem odbyła się uroczysta ceremonia otwarcia imprezy, która ma dla Lublina szczególne znaczenie, wszak znakomicie się wpisuje w przypadające na ten rok obchody 700-lecia istnienia miasta. - Mecze otwarcia zawsze cieszą się dużym powodzeniem. To wyjątkowe widowisko będzie połączeniem kultury i sportu. Na pewno zapadanie widzom w pamięci - zapowiadał Paweł Gil, koordynator lubelskiej części Euro 2017. I rzeczywiście nasz eksportowy arbiter się nie pomylił. Ceremonia przebiegała w bardzo skondensowanej formie. Było to siedmiominutowe widowisko, w którym wzięło udział ponad 200 tancerzy, w tym członkowie słynnej grupy UDS, którzy są mistrzami świata w tańcach nowoczesnych. Do tego doszła 20-osobowa orkiestra i didżej. Ceremonia była związana z historią miasta, pojawiły się nawiązania do Sztukmistrza z Lublina, a podkład muzyczny stanowiła uwspółcześniona wersja utworu Henryka Wieniawskiego, rodowitego lublinianina. Z pewnością była to znakomita promocja miasta w Europie także pod względem artystycznym.
Początek w wykonaniu Biało-Czerwonych był piorunujący. Już praktycznie pierwsza akcja przyniosła im prowadzenie. Tomasz Kędziora dośrodkował ze skrzydła, a Lipski uderzeniem głową uzyskał prowadzenie. Podrażnieni Słowacy rzucili się do odrabiania start. Gospodarze starali się zwalniać grę, lecz ta toczyła się głównie na ich połowie. Wydawało się jednak, że po kwadransie Polacy jakby się otrząsnęli z dominacji przeciwnika i zaczęli odzyskiwać animusz. Niestety wówczas zostali srogo skarceni, i w 25. minucie Martin Valjent doprowadził do wyrównania. Napór zespołu trenera Hapala nie malał i po chwili goście mogli uzyskać prowadzenie, ale Jakub Wrąbel zdołał wybić piłkę na rzut różny. W środku pola dobrze spisywał się Stanislav Lobotka, na skrzydle szarpał Jaroslav Mihalik, zresztą gracz Cracovii. Słowacy dość bezkarnie dochodzili do sytuacji strzeleckich, lecz albo brakowało im precyzji, albo na drodze stawał im polski bramkarz. Tak więc pierwsza połowa zakończyła się remisem.   
Tuż po przerwie mógł się powtórzyć scenariusz z początku spotkania - w sytuacji sam na sam ze słowackim golkiperem znalazł się Przemysław Frankowski, niestety ten pojedynek przegrał. Gra się jednak nadal Polakom nie układała. Na rajd ruszył Karol Linetty, mocno strzelił, lecz minimalnie spudłował. Riposta Słowaków była natychmiastowa - Polacy stracili piłkę w środku pola, przejął ją Matus Bero, ograł Jana Bednarka i zagrał do Pavla Safranka, a ten uzyskał dla zespołu gości prowadzenie. Była to 78. minuta gry. Przegraliśmy ze Słowacją 1:2.   paw
Od porażki rozpoczęli swój udział w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy reprezentanci Polski. Na inaugurację turnieju Biało-Czerwoni ulegli na Arenie Lublin Słowacji i była to porażka jak najbardziej zasłużona. Przed meczem odbyła się uroczysta ceremonia otwarcia imprezy, która ma dla Lublina szczególne znaczenie, wszak znakomicie się wpisuje w przypadające na ten rok obchody 700-lecia istnienia miasta. - Mecze otwarcia zawsze cieszą się dużym powodzeniem. To wyjątkowe widowisko będzie połączeniem kultury i sportu. Na pewno zapadanie widzom w pamięci - zapowiadał Paweł Gil, koordynator lubelskiej części Euro 2017. I rzeczywiście nasz eksportowy arbiter się nie pomylił. Ceremonia przebiegała w bardzo skondensowanej formie. Było to siedmiominutowe widowisko, w którym wzięło udział ponad 200 tancerzy, w tym członkowie słynnej grupy UDS, którzy są mistrzami świata w tańcach nowoczesnych. Do tego doszła 20-osobowa orkiestra i didżej. Ceremonia była związana z historią miasta, pojawiły się nawiązania do Sztukmistrza z Lublina, a podkład muzyczny stanowiła uwspółcześniona wersja utworu Henryka Wieniawskiego, rodowitego lublinianina. Z pewnością była to znakomita promocja miasta w Europie także pod względem artystycznym. Początek w wykonaniu Biało-Czerwonych był piorunujący. Już praktycznie pierwsza akcja przyniosła im prowadzenie. Tomasz Kędziora dośrodkował ze skrzydła, a Lipski uderzeniem głową uzyskał prowadzenie. Podrażnieni Słowacy rzucili się do odrabiania start. Gospodarze starali się zwalniać grę, lecz ta toczyła się głównie na ich połowie. Wydawało się jednak, że po kwadransie Polacy jakby się otrząsnęli z dominacji przeciwnika i zaczęli odzyskiwać animusz. Niestety wówczas zostali srogo skarceni, i w 25. minucie Martin Valjent doprowadził do wyrównania. Napór zespołu trenera Hapala nie malał i po chwili goście mogli uzyskać prowadzenie, ale Jakub Wrąbel zdołał wybić piłkę na rzut różny. W środku pola dobrze spisywał się Stanislav Lobotka, na skrzydle szarpał Jaroslav Mihalik, zresztą gracz Cracovii. Słowacy dość bezkarnie dochodzili do sytuacji strzeleckich, lecz albo brakowało im precyzji, albo na drodze stawał im polski bramkarz. Tak więc pierwsza połowa zakończyła się remisem. Tuż po przerwie mógł się powtórzyć scenariusz z początku spotkania - w sytuacji sam na sam ze słowackim golkiperem znalazł się Przemysław Frankowski, niestety ten pojedynek przegrał. Gra się jednak nadal Polakom nie układała. Na rajd ruszył Karol Linetty, mocno strzelił, lecz minimalnie spudłował. Riposta Słowaków była natychmiastowa - Polacy stracili piłkę w środku pola, przejął ją Matus Bero, ograł Jana Bednarka i zagrał do Pavla Safranka, a ten uzyskał dla zespołu gości prowadzenie. Była to 78. minuta gry. Przegraliśmy ze Słowacją 1:2. paw JAKUB ORZECHOWSKI

Bartosz Kapustka znów poza kadrą meczową

Kapustka trafił do Niemiec z angielskiego Leicester City, ale w Bundeslidze również nie wiedzie mu się najlepiej.

Polak zaliczył w barwach Freiburga zaledwie 29 minut na boisku. Polak zadebiutował 4. kolejce przeciwko Bayerowi Leverkusen, ale w kolejnych meczach nie pojawiał się nawet na ławce.

Kamil Glik Kamil Glik Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Kamil Glik znowu w jedenastce kolejki

To stało się już niemal tradycją. Kamil Glik rozegrał kolejny mecz w barwach Monaco, a francuskie L'Equipe umieściło w w jedenastce kolejki ligi francuskiej.

Co interesujące, to już czwarte takie wyróżnienie na siedem rozegranych kolejek. Monaco wygrało z Lille aż 4:0, a Glik nie miał udziału przy żadnej z bramek. Nie przeszkodziło to jednak francuskim mediom w docenieniu jego gry w obronie.  Polak został oceniony przez francuską gazetę na ,,7''

Copyright © Agora SA