Fabian Drzyzga kontra Bruno Rezende. Młody, nieopierzony, debiutant i siatkarz, który zaliczany jest do najlepszych rozgrywających na świecie, mający na celu wiele medali różnych imprez. Finał? To dla niego nie pierwszyzna. Dla Drzyzgi już tak.
Tyle tylko, że ten młody z Polski nie boi się niczego, stawka go nie przerasta, co pokazał już w tym turnieju kilka razy. Potrafi zgubić blok, zagrać szybko, potrafi oszukać rywali. Rezende oczywiście też, a do tego góruje doświadczeniem. W turnieju miał jednak problemy z ręką, co było widać w ostatnich meczach.
Polacy mają jeszcze Pawła Zagumnego, który sukcesów też ma na koncie niemało. Doświadczeniem potrafi uspokoić sytuację. W ekipie Brazylii na zmianę wchodzi Raphael Vieira de Oliveira, który z kolei ma bogatą kolekcję sukcesów klubowych z Trentino Volley. W kadrze grał mniej, ale w każdej chwili może pokierować grą kolegów.
Wielkich kompleksów na tej pozycji mieć nie musimy. Można postawić remis, z delikatnym wskazaniem na Brazylię.
Z jednej strony młody Ricardo Lucarelli, z drugiej młody Mateusz Mika. Pierwszy w wyjściowym składzie Brazylii gra nieco dłużej, Mika pojawił się w tym roku. Obaj jednak to zupełnie różni gracze. Mika teoretycznie lepiej przyjmuje, Lucarelli gra bardziej ofensywnie. W przyjęciu często jest chowany, za to w ataku zbija nieraz częściej niż gracze, którzy zajmują się tylko tym. Ale Mika pokazał już w tym turnieju, że uderzyć też potrafi i to skutecznie.
Na drugim biegunie dwóch doświadczonych: Michał Winiarski i Murilo Endres. Tych łączny zdecydowanie więcej. Obaj są kluczowymi graczami swoich zespołów, bez nich gra nie wygląda tak samo. Dlatego też obaj grają, mimo kontuzji jakich doznali w trakcie turnieju. Murilo nie zagrał w III fazie z Polską. Brazylia przegrała. Teraz gra, ale ''na pół gwizdka''. Przyjmuje ile się da, atakuje sporadycznie. W ataku Brazylia gra praktycznie bez niego. Jest jednak najlepiej przyjmującym graczem mistrzostw.
Winiarski wykorzystywany jest zdecydowanie częściej. A jak nie idzie to ma godnego zmiennika, Michała Kubiaka. W Brazylii mają większy problem, bo reszta przyjmujących poza Murilo lepiej atakuje niż przyjmuje.
Jeśli na finał Murilo doda jeszcze coś od siebie w ataku, to plus dla Brazylii. Jeśli nie to delikatny remis, może ze wskazaniem na Canarinhos.
Tutaj wątpliwości nie mam żadnych. Brazylia po Sergio nie ma libero tej klasy, który mógłby go zastąpić choć w połowie. Dlatego też trener Bernando Rezende gra na dwóch libero. My mamy jednego, młodego, Pawła Zatorskiego. Ale on wystarcza za dwóch. Dobrze przyjmuje, nieźle broni. I choć w tym drugim elemencie brakuje mu nieco do Krzysztofa Ignaczaka, który w kadrze jest drugi, to i tak przebija obu Brazylijczyków.
Tutaj przewaga Polaka.
Sidao i Lucas to dwójka środkowych, których w swoim zespole chciałby chyba każdy trener na świecie. Obaj w każdym meczu należą do najskuteczniejszych graczy swojego zespołu, punktując w każdym elemencie. Agresywną zagrywką, skutecznym blokiem i atakiem trudnym do zatrzymania. W tym ostatnim szczególnie wykorzystywany jest Lucas, któremu Bruno Rezende potrafi dorzucić piłkę nawet z czwartego metra, zazwyczaj w kontratakach.
Polacy mają zdecydowanie mniej doświadczenia, mniej energii, mniejszą skuteczność. Ale i Piotr Nowakowski i Karol Kłos potrafią dołożyć ważne punkty. Nie zagrywają mocno, ale z flotem obu problemy ma większość przyjmujących. Kłos zresztą w klasyfikacji najlepiej blokujących jest wyżej niż Brazylijczycy.
Tutaj jednak przewagę mają rywale Polaków.
Nie boję się tego napisać już przed finałem. Mariusz Wlazły zostanie najlepiej punktującym graczem tego turnieju i zapewne najlepiej atakującym. Zagrożenie jest tylko jedno, Brazylijczyk Lucarelli. Ale atakujący reprezentacji Polski nie wypuści z rąk prowadzenia w obu klasyfikacjach. Mało tego, jest najpoważniejszym kandydatem do nagrody najlepszego gracza mistrzostw.
Wallace De Souza i Leandro Visotto, grający na zmianę, takich dobrych wyników nie osiągają. Potrafią być niezwykle skuteczni, ale równie skutecznie potrafią psuć swoje zagrania. Wlazły gra stabilniej, równiej, a do tego pobudza, w większości, młodszych kolegów. W trakcie tego turnieju stał się liderem zespołu, także mentalnym.
Plus dla Polski.
Żółtodziób Stephane Antiga kontra multimedalista Bernardo Rezende. Tylu sukcesów do szkoleniowiec Brazylii nie ma żaden z trenerów i pewnie długo miał nie będzie. A mimo wszystko Rezende nie odpuszcza nawet na krok, na jedną piłkę. Wciąż chce więcej, wciąż wymaga coraz więcej od swoich zawodników i od siebie. Tak buduje kolejne sukcesy.
Ale w tym roku jednak Antiga z nim wygrywa. Wcześniejszych czasów nie ma jak porównać, bo Francuz trenerem jest dopiero trzy miesiące. Ale już zdążył ograć Brazylijczyka trzy razy, przegrał dwa mecze. W niedzielę jednak najważniejsze starcie.
Na razie jednak plus dla Rezende.
Jak będzie po finale? Początek spotkania o godz. 20.25. Relacja na żywo na Sport.pl