Mecze Polaków w 2011 roku, które zapamiętamy na długo

Po raz pierwszy od 31 lat strzeliliśmy gola Niemcom, cud wydarzył nad Wisłą i Tamizą, koszykarze wygrali z wicemistrzami świata, a siatkarze i Radwańska... Oto chwile w 2011 roku, które zapamiętamy na długo.

Polska - Turcja (koszykówka)

Wynik - 84:83. - To największe zwycięstwo koszykarskiej reprezentacji Polski, jakiego byłem świadkiem - pisał po meczu dziennikarz 'Gazety Wyborcze' Łukasz Cegliński. Polscy koszykarze wygrali z wicemistrzami świata Turkami 84:83.

Wynik sensacyjny - bo biało-czerwoni awansowali na EuroBasket tylko dzięki przepisom FIBA. Turcy, wtedy druga drużyna globu, na Litwę przyjechali z największymi gwiazdami NBA. Skazywani na pożarcie podopieczni Alesa Pipana wyrwali zwycięstwo w ostatnich sekundach. Adam Hrycaniuk i Dardan Berisha w ostatnich minutach grali znakomicie, rzucający obrońca reprezentacji trafił też decydujący rzut 12 sekund przed końcem, który dał zwycięstwo Polakom.

Spartak - Legia (piłka nożna)

Wynik - 2:3. Do dogrywki brakowało sekund, gdy piłkarze z Warszawy strzelili Spartakowi gola decydującego o awansie do Ligi Europejskiej. Faworyzowanych, wielokrotnie bogatszych Rosjan pokonali 3:2. Takimi występami przechodzi się do historii. Legia wyrzuciła z pucharów potentata o niemal nieograniczonych środkach finansowych (jego właściciel to współudziałowiec koncernu naftowego Łukoil), uczestnika ubiegłorocznej edycji Ligi Mistrzów, ćwierćfinalistę ostatniej Ligi Europejskiej, w której Spartak poległ dopiero z późniejszym triumfatorem, Porto.

Polska - Niemcy (piłka nożna)

Wynik - 2:2. Dwa razy Polacy prowadzili z Niemcami i dwa razy pozwolili im wyrównać. Decydujący gol padł w ostatniej sekundzie. Wściekły Wojciech Szczęsny ciskał o ziemię rękawicami, z ust jak błyskawice leciały na murawie mocne słowa. Było tak blisko, żeby w końcu wygrać z Niemcami.

Polacy prowadzili między 54., a 67. minutą i od 88. do trzeciej doliczonego czasu. Kiedy w końcówce Błaszczykowski trafił z karnego, wydało się, że ekipa Franciszka Smudy dokona tego, co nie udało się pokoleniom Lubańskiego, Deyny i Bońka. Czyli medalistów MŚ, o czym ich następcy mogą tylko pomarzyć. Ostatniego gola Polacy strzelili Niemcom 31 lat temu - teraz w końcu udało się to Robertowi Lewandowskiemu. W Gdańsku Polacy mieli między słupkami fenomenalnego Szczęsnego i wyprowadzali zabójcze dla Niemców kontry. Ostateczny cios zadali jednak rywale - Wawrzyniak niefortunnie poślizgnął się w polu karnym, pozwolił na podanie wzdłuż bramki i było po zwycięstwie.

Polska - Rosja (siatkówka)

Wynik 3:1. Takiego sezonu nasza siatkówka jeszcze nie przeżyła. Polacy po raz pierwszy w historii mistrzostw Europy rozprawili się z Rosją, po raz pierwszy w jednym roku dwukrotnie stanęli na podium ważnej imprezy, udowodnili, że są już kontynentalną potęgą.

Trener Andrea Anastasi codziennie podczas Mistrzostw Europy powtarzał dziennikarzom, że widzi jeden zespół nietykalny - Rosję. Siatkarzom albo tego nie mówił, albo mu nie uwierzyli. Rywale zapamiętają mecz o brąz z perspektywy podłogi. Kiedy strzelali do nich Bartosz Kurek z Jakubem Jaroszem, szorowali po całym boisku, ale piłki w decydujących chwilach dopadali rzadko. I pod nawałnicą potężnych ciosów miękli w oczach. Nasi znów sprawili sensację. Choć drużyna Anastasiego broniła złota - też sensacyjnego - zdobytego dwa lata temu przez drużynę Daniela Castellaniego, to medalowych wzlotów nikt jej nie wróżył. I tak przeżyliśmy pierwszy w historii rok, w którym polscy siatkarze - w lipcu obwieszeni brązem Ligi Światowej - dwukrotnie wdrapali się na podium.

Wisła - Twente (piłka nożna)

 

Wynik - 2:1. To wydawało się niemożliwe, ale stało się faktem. Wisła wygrała w ostatnim meczu grupowym Ligi Europejskiej z niepokonanym Twente Enschede, a Fulham tylko zremisowało z Odense. Duńczycy gola na wagę awansu krakowian zdobyli w 93 minucie! Wisła wreszcie odpędziła od siebie pecha w europejskich pucharach. Sześć lat temu d o awansu do Ligi Mistrzów zabrakło jej trzech minut (z Panathinaikosem Ateny). W tym roku historia powtórzyła się z Apoelem Nikozja.

Szczęście uśmiechnęło się do Wisły w Lidze Europy. By awansować do 1/16 finału, mistrz Polski musiał wygrać z Holendrami, którzy wystawili w połowie rezerwowy skład i liczyć, że w Londynie Fulham nie wygra z najsłabszym w grupie Odense. Wisła w końcówce meczu wyszła na prowadzenie, ale wynik w Londynie nie zmieniał się i wydawało się, że krakowianie grają już tylko o punkty w rankingu, pieniądze i prestiż. Duńczycy jednak pokazali charakter. Najpierw zdobyli bramkę kontaktową, a kiedy już mecz w Krakowie się zakończył, w 93 min meczu w Londynie ku zaskoczeniu wszystkich do siatki trafił Baye Djiby Fall. Trybuna dziennikarska wybuchła w euforii, a po chwili świętował cały stadion. Piłkarze Wisły kręcili się zdezorientowani. Nie wiedzieli kogo zapytać się o rezultat z Londynu i tylko zerkali w stronę wiwatujących fanów. Za moment trybuny ryknęły "dziękujemy".

Radwańska - Petković (tenis)

Wynik - 2:1 (7:5, 0:6, 6:4). Po dramatycznym meczu polska tenisistka pokonała 7:5, 0:6, 6:4 Niemkę Andreę Petković i wygrała turniej WTA w Pekinie. Kibice licznie zgromadzeni na pekińskim stadionie nie mogli wyjść z zachwytu i co chwilę żywiołowo emocjonowali się poziomem widowiska.

Najbardziej dramatyczny był pierwszy set. Radwańska świetnie rozpoczęła - prowadziła grę, inteligentnie kontrowała przeciwniczkę i dwukrotnie przełamała Niemkę. Ta jednak zaczęła odrabiać starty i wydawało się, że złapała rytm gry. Niestety przy stanie 4:3, krzywo stanęła, podkręciła kolano i wydawało się, że nie będzie w stanie kontynuować meczu. Po interwencji lekarza z grymasem bólu na twarzy wróciła jednak na kort i zaczęła grać jeszcze lepiej! Radwańska nie pękła i to ona po wielkiej walce w efekcie cieszyła się z wygrania pierwszej partii. Partii, w której obie panie grały kosmiczny tenis. Drugi set Radwańska przegrała do zera i wydawało się, że Petković nie będzie miała z nią problemów. Ale Polska wróciła do gry! Do stanu 4:4 obie tenisistki konsekwentnie przegrywały swoje podanie. Mecz był porywający. Petković zaczęła się mylić, ostatnią, stosunkowo łatwą piłkę wyrzuciła w aut. W ostatnim gemie szybko oddała Polce trzy piłki i nie była już w stanie doprowadzić do wyrównania. Bardzo zmęczona i szczęśliwa Radwańska podniosła ręce w górę w geście triumfu.

Kubot - Monfils (tenis)

Wynik - 3:1 (6:3, 3:6, 6:3, 6:3) - Nie mam nic do stracenia. Byłoby fajnie zatańczyć jeszcze jednego kankana - mówił przed meczem III rundy Wimbledonu Łukasz Kubot. Jego życzenia się spełniły i po wykorzystaniu drugiej piłki meczowej w trwającym 2 godziny i 16 minut pojedynku, Polak wykonał swój 'firmowy' taniec. Spotkanie Kubota z Monfilsem zostało przerwane przy idealnym remisie 6:3 3:6 3:3 i równowadze. Polak, dla którego był to już szósty mecz turnieju (zaczynał od eliminacji) nie wykazywał w sobotę żadnych oznak zmęczenia. Następnego dnia Polak nie wyglądał na zmęczonego. Wygrał trzeciego seta. W kolejne partii kontynuował zwycięską passę. W drugim gemie przy stanie 30-30 najpierw wygrał gierkę przy siatce, a następnie łupnął po krosie atomowym forhendem. Przełamał podanie rywala trzeci raz z rzędu i objął prowadzenie 3:0. Do końca seta wszystko odbywało się zgodnie z atutem własnego serwisu. W kolejnej rundzie spotkał się z Feliciano Lopezem, z którym rozegrał porywający, trwający cztery i pół godziny pojedynek. Polak wygrał dwa pierwsze sety, a w tie-breaku trzeciego miał dwie piłki meczowe. Ćwierćfinał Wimbledonu była na wyciągnięcie ręki. Hiszpan jednak wytrzymał, wygrał trzeciego seta, a później po dramatycznej walki dwie kolejne partie.

Polska - Niemcy (hokej na trawie)

Wyniki - 2:3. Finałowy mecz rozgrywanych w Poznaniu halowych mistrzostw świata w hokeju oglądało więcej ludzi, niż uprawia w Polsce ten sport. Polska przegrała z Niemcami 2:3 po dogrywce i nagłej śmierci oraz po wielkich emocjach. Gdyby to była siatkówka czy piłka ręczna, prasa sportowa poświęcałaby wydarzeniu całe kolumny. W czym zatem gorszy jest hokej halowy? Niewiele osób w Polsce w ogóle go zna i traktuje go poważnie, tak jak kiedyś niepoważnie traktowano chociażby piłkę ręczną. Pojawił się jednak Bogdan Wenta i jego drużyna. Wiele się zmieniło.

Polska reprezentacja w hokeju halowym ma swojego Wentę. To młody trener Karol Śnieżek, który ma podobny kontakt ze swymi zawodnikami, jak szkoleniowiec szczypiornistów.

Kadra ma tez swojego Sławomira Szmala - to bramkarz Mariusz Chyła, bohater poznańskiego turnieju. - To, jak on bronił było niesamowite. Respekt dla tego człowieka - mówi o nim trener Karol Śnieżek.

W finale niesiona huraganowym dopingiem Polska prowadziła 2:0, by ostatecznie przegrać 2:3 po nagłej śmierci w dogrywce. Laskarze osiągnęli jednak to, co dotąd udało się tylko siatkarzom Raula Lozano i szczypiornistom Bogdana Wenty - zostali wicemistrzami świata.

Więcej o:
Copyright © Agora SA