Ekstraklasa. Hamalainen razy trzy. Fin liderem nowej Legii Jozaka

Legia Warszawa znakomicie przywitała rozgrywki Lotto Ekstraklasy w 2018 roku na własnym boisku. Mistrzowie Polski pewnie pokonali Śląsk Wrocław (4:1), a bohaterem meczu był Kasper Hamalainen, który jeszcze w pierwszej połowie popisał się hat-trickiem, a w 63. minucie opuścił plac gry przy towarzyszących mu owacjach na stojąco. - Kasper wreszcie jest bardzo ważną, wręcz kluczową postacią w warszawskim zespole. Taką, jaką przed laty był w Lechu Poznań - mówił kilka tygodni temu w rozmowie ze Sport.pl były piłkarz m.in. Legii, a obecnie komentator NC+ Maciej Murawski.
Legia - Śląsk Legia - Śląsk PRZEMEK WIERZCHOWSKI

Rozpoczął piorunująco

23.minuta spotkania Legii ze Śląskiem. Gospodarze od początku meczu grają bardzo ofensywną piłkę, stawiają na krótkie wymiany podań i szybkie akcje. Jedna z nich, po podaniu Eduardo, kończy się bramką Kaspra Hamalainena, zawodnika, który jesienią, po przyjściu Romeo Jozaka, stał się prawdziwym liderem mistrzów Polski.

Od pierwszego gola mija zaledwie siedem minut, a Jakub Słowik kolejny raz wyciąga piłkę z siatki, i znowu - po strzale Hamalainena, który tym razem całą akcję wypracował sam, a zakończył ją technicznym uderzeniem zza pola karnego.

180 sekund później było już 3:0. A wszystko oczywiście za sprawą Hamalainena, po którego bramce kibice na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej łapali się za głowy, jak Pep Guardiola w pamiętnym meczu Bayernu Monachium z Wolfsburgiem, w którym Robert Lewandowski strzelił pięć goli w dziewięć minut.

Reprezentant Finlandii meczu do końca nie dograł, ale nie dlatego, że po zmianie stron zaczął prezentować się gorzej. Pomocnik otrzymał szansę na coś, co w karierze piłkarza przytrafia się dość rzadko - owacje na stojąco, które towarzyszyły mu podczas zmiany, w której w jego miejsce wszedł Michał Kucharczyk.

Na listę strzelców wpisał się też Jarosław Niezgoda, a Legia wygrała 4:1.

Pierwszy hat-trick w karierze. W dodatku najszybszy od 13 lat

Hat-trick zdobyty przez Hamalainena ma podwójne znaczenie dla reprezentanta Finlandii. W meczu ze Śląskiem 31-latek po raz pierwszy w seniorskiej karierze strzelił trzy gole w jednym spotkaniu.

W dodatku pomocnik zdobył najszybszego hat-tricka w Legii od 2005 roku. Wówczas w meczu z GKS-em Bełchatów Marcin Klatt pokonał bramkarza rywali trzykrotnie w 8 minut.

Potrzebował zaufania

Forma Hamalainena wystrzeliła w górę po przyjściu Jozaka do Legii. 31-latek od początku pracy nowego szkoleniowca zagrał w każdym ligowym spotkaniu (15), a w dodatku wszystkie (!) rozpoczynał w podstawowej jedenastce. - Czuję się bardzo dobrze, jestem pewny siebie i tego, co robię na boisku. Świetnie rozumiem się z kolegami z zespołu, w którym pełnię teraz bardzo ważną rolę - mówił jesienią Hamalainen.

Jozak obdarzył pomocnika większym zaufaniem. W przeciwieństwie do Stanisława Czerczesowa, Besnika Hasiego, czy Jacka Magiery, nie wysyłał go na ławkę rezerwowych po jednym czy dwóch słabszych spotkaniach. Zamiast tego, dawał mu kolejną szansę, co w końcu przyniosło efekty. - Każdy piłkarz grający na pozycji ofensywnej potrzebuje zaufania od trenera i drużyny. Nie może być tak, że za jedno czy dwa złe zagrania od razu ktoś sadza zawodnika na ławce rezerwowych - komentował Murawski.

Hamalainen: - Świadomość, że jeden błąd bądź chwila gorszej gry od razu sprawią, że w następnym meczu siadasz na ławkę rezerwowych, jest bardzo trudna. O takim czymś nie da się nie myśleć, a to tylko przeszkadza w osiągnięciu odpowiedniej dyspozycji i dobrej grze. Teraz jest jednak zupełnie inaczej. Trener mi ufa, odważnie na mnie stawia i wykorzystuje moje zdolności, na czym zyskuje cała drużyna. I to właśnie dzięki temu zaufaniu moja forma idzie w górę. To naturalne, wcześniej nie mogłem pokazać pełni swoich możliwości - oceniał piłkarz.

Pomogła mu atmosfera i mniejsza konkurencja

- W drużynie panuje teraz świetna, pozytywna atmosfera. To sprawia, że w każdym meczu walczymy o trzy punkty, tak będzie również w najbliższych spotkaniach - zdradzał Hamalainen.

Mecz ze Śląskiem pokazał, że rewolucja kadrowa i przyjście nowych zawodników nie wpłynęło negatywnie na rozumienie się zespołu na murawie. Wręcz przeciwnie - wyniosło je na wyższy poziom. - Legia stanowi teraz kolektyw, zarówno na boisku, jak i poza nim. A pozytywne nastawienie, o którym wspomina Hamalainen, ale nie tylko on, wpływa na dyspozycję sportową. - Trener ma dużo czasu na pracę z zespołem, piłkarze mogą spokojnie się poznawać i zgrywać ze sobą, a później to zgranie i stosunki prywatne między zawodnikami przekładają się na lepszą postawę na boisku - stwierdził ekspert Canal+.

Po czym dodał: Poprawa kontaktów między zawodnikami bardzo dobrze wpłynęła na Fina, jak i na cały zespół. Teraz jest bardzo lubiany w zespole i bardzo dobrze się w nim odnajduje.

Wpływ na poprawę pozycji Hamalainena z pewnością miała również mniejsza konkurencja w drużynie. Miroslav Radović długo leczył kontuzję, Łukasz Moneta zawodzi został odstawiony, a Dominik Nagy udał się na wypożyczenie do Ferencvarosu. - Kasper skorzystał na mniejszej konkurencji. Od dłuższego czasu nie ma Ondreja Dudy, odszedł też Vadis Odjidja-Ofoe. Z nimi też wcześniej przegrywał. A teraz jest na ich pozycji w stosunku do innych piłkarzy, to on dyktuje warunki - zgodził się Murawski.

Już raz miał zostać liderem

Hamalainen do Legii trafił w styczniu 2016 r. Zakup fińskiego pomocnika wywołał wielkie zamieszanie. Był wówczas jednym z najgłośniejszych wydarzeń okna transferowego w Polsce. Po przenosinach z Lecha do Legii pomocnik otrzymywał wiele negatywnych wiadomości, wręcz pogróżek, od fanów poznańskiego zespołu. - To moje życie i moja kariera. Staram się robić wszystko jak najlepiej dla siebie i dla mojej rodziny - tłumaczył zawodnik.

31-latek, który w tamtym czasie uchodził za jednego z największych gwiazdorów Kolejorza i całej ekstraklasy, w szeregach mistrzów Polski miał zostać liderem i kimś, kto przyczyni się do zwiększenia jakości gry w ofensywie. Tak się nie stało. Po słabej rundzie i bardzo przeciętnych występach został okrzyknięty jednym z największych niewypałów zimowego okna transferowego w ekstraklasie.

Małą liczbę występów podczas pierwszych miesięcy Legii trzeba tłumaczyć kontuzją, ale tylko po części. I to tej mniejszej, bo wiadomo było, że Stanisław Czerczesow nie był wielkim fanem pomysłu sprowadzenia Hamalainena. - Miałem dwie lodówki, ale nie miałem telewizora. Kupili mi trzecią lodówkę - miał powiedzieć obecny selekcjoner reprezentacji Rosji po transferze Fina.

Czerczesow był wielkim zwolennikiem agresywnego i wysokiego pressingu. Ale przede wszystkim gry formacją 4-4-2, gdzie dla Hamalainena brakowało miejsca, bo z przodu oglądaliśmy wówczas świetnie dysponowanych Aleksandara Prijovicia i Nemanję Nikolicia.

Hasi nie pomógł

Szansą na odbudowę swojej pozycji i walkę o pierwszy skład dla Hamalainena mogła być zmiana trenera. Mogła, ale nie była. W czerwcu 2016 roku Czerczesowa zastąpił Besnik Hasi. Czyli trener preferujący zupełnie inny, bardziej odpowiadający Finowi styl gry. - Teraz mamy więcej zajęć z piłką. Sporo ćwiczeń i gierek, w których wymieniamy podania. Najprościej mówiąc: widać, że trener Hasi lubi, by piłkarze grali w piłkę. U trenera Czerczesowa było trochę inaczej - mówił Hamalainen po jednym z pierwszy treningów u Albańczyka.

I zaczęło się całkiem obiecująco. W pierwszych sześciu kolejkach Hamalainen opuścił tylko jedno spotkanie. Wydawało się, że idealnie pasował do formacji 4-3-1-2 stosowanej przez Hasiego, w której grał za plecami Nikolicia i Prijovicia.

No właśnie, wydawało. Bo Hamalainen nie do końca spełniał oczekiwania sztabu szkoleniowego, a po drugie - Legia w sierpniu sprowadziła dwóch pomocników: Waleriego Kazaiszwiliego i Odjidję-Ofoe. Ten pierwszy, jak się okazało, również się nie sprawdzał, ale próba wygryzienia drugiego (szczególnie po kilku tygodniach jego gry) okazała się niemożliwa.

I kiedy wszystko wskazywało na to, że hierarchia zawodników w Legii jest już ustalona i nie ma szans na jej zmianę, pod koniec września w klubie doszło do kolejnej rewolucji. Po bardzo słabych wynikach (dodajmy, że osiąganych w fatalnym stylu), władze zadecydowały się na ponowną zmianę trenera. Do Legii przyszedł Jacek Magiera.

Legia wygrała z Termalicą 3:0. Legia wygrała z Termalicą 3:0. FOT. KUBA ATYS

Magiera mu zaufał, ale też nie do końca

Hamalainen u Magiery zaczął grać. Na początku wchodził głównie z ławki rezerwowych. Ale i tak znacznie częściej niż u Besnika Hasiego (u Albańczyka spędził ledwie nieco ponad 300 minut na 810 możliwych). - To był dla mnie trudny rok. Oczekiwałem więcej, choćby minut na boisku. Teraz jest już lepiej. Więcej gram, ale też lepiej się czuję pod względem fizycznym. Warto było odpuścić zgrupowanie drużyny narodowej, by poprawić swoją sytuację w Legii. Oby tak dalej - mówił w styczniu Fin.

Jego sytuacja miała się już tylko poprawiać, ponieważ na początku roku z klubu odeszli Nemanja Nikolić - do Chicago Fire, a także Aleksandar Prijović - do PAOK Saloniki. Było jednak zupełnie inaczej. W drugiej części sezonu Hamalainen na 17 możliwych spotkań jedynie cztery razy zagrał w pierwszym składzie, o który rywalizację przegrywał m.in. z Nagy`em (sprowadzonym na początku stycznia), Thibaultem Moulinem, Michałem Kopczyńskim, Tomaszem Jodłowcem, zdrowym Miroslavem Radoviciem, czy wspomnianym wcześniej Odjidją-Ofoe. Mimo wszystko w tamtych rozgrywkach zdołał zdobyć siedem bramek i zaliczyć cztery asysty.

Na początku obecnego sezonu Magiera znów dał mu szansę. Fin zagrał w pięciu pierwszych kolejkach (czterokrotnie zaczynając spotkania w wyjściowej jedenastce) - strzelił jednego gola, zaliczył dwie asysty i... ponownie trafił na ławkę rezerwowych. Ostatni raz pod wodzą polskiego szkoleniowca zagrał w sierpniu, a we wrześniu, kiedy wracał do składu po przerwie, Magiery już w klubie nie było.

Jakości będzie więcej

Hamalainen wydaje się zawodnikiem idealnie wpisującym się w filozofię gry preferowaną przez Romeo Jozaka. Chorwacki szkoleniowiec uczy Legię grać szybko, technicznie i widowiskowo. - Chcemy grać szybko, ale jednocześnie mądrze i skutecznie. Chodzi o błyskawiczne podejmowanie decyzji. Zawodnik musi wiedzieć, gdzie poda, zanim piłka do niego trafi, bo zawsze ma za plecami rywala i chodzi o to, by go wyprzedzić. Pracujemy nad tym. Nie chodzi o to, by popełniać jak najmniej błędów, ale by podejmować możliwie szybko dobre decyzje. Co prawda straciliśmy Moulina, ale wciąż mamy dobrych zawodników w środku pola, więc powinno nam się to udać - mówił niedawno trener mistrzów Polski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym.

Fin otoczony piłkarzami zdecydowanie wyższej klasy, niż miało to miejsce jesienią, jeszcze skuteczniej będzie mógł wykorzystać swój potencjał. Ofensywne trio będzie przecież tworzył z dwójką zawodników, zaliczanych do jednych z najlepszych w lidze - Eduardo, przychodzącym do Polski po to, żeby podbić Lotto Ekstraklasę, i Jarosławem Niezgodą, który jest uważany za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników ofensywnych występujących w kraju. A piłki dogrywać mu będą m.in. Chris Philipps i Domagoj Antolić, którzy zaliczyli bardzo udane wejście do drużyny.

Wydaje się więc, że plan Jozaka na Legię może wypalić, a jednym z jego głównych wykonawców ma szansę zostać Kasper Hamalainen.

Copyright © Agora SA