Plusligowe podsumowania: 15. kolejka

W której wreszcie nadeszły dawno na siatkarskich parkietach niewidziane niespodzianki.









Sensacja w Olsztynie!

Słowo "niespodzianka" to i tak za mało by oddać to co wydarzyło się w pojedynku tegorocznego outsidera, AZS-u Olsztyn z jedną z rewelacji sezonu, Politechniką Warszawską. Po bardzo dziwnie przebiegającym spotkaniu gospodarze pokonali gości ze stolicy 3:2. Po pierwszym, przegranym przez Olsztynian do -17 secie, na nic takiego się nie zanosiło. Katastrofa nadeszła w partii drugiej: Warszawa stanęła, nie istniał jej blok, a Zibi Bartman męczył się straszliwie na przyjęciu. Rezultat? 25:16.

 

Prawdziwe brawa należą się jednak Olsztyniakom za trzeciego seta, w którym wyszli obronną ręką ze stanu 21:14 by zwyciężyć w tej odsłonie meczu 30:28. Szacunek! Przebudzenie Warszawiaków w czwartej partii na nie wiele się zdało (25:20), bo w tie-breaku zespół Radosława Panasa ponownie stanął i robił wszystko by to spotkanie przegrać. Udało się (12:15).

 

 

- To był mecz, który zarówno mogliśmy wygrać za trzy punkty, jak i wcale ich nie zdobyć. Każdy wynik byłby sprawiedliwy, bo Indykpol był drużyną całkowicie inną od tej, z którą wcześniej graliśmy - powiedział po meczu atakujący Politechniki, Robert Prygiel.

Niespodzianka w Częstochowie

W każdych innych okolicznościach zwycięstwo Jastrzębskiego Węgla nad Częstochową nie mogłoby raczej wielce zaskakiwać, ale w obecnym sezonie podczas Tytan spisuje się rewelacyjnie okupując szczyty tabeli, Jastrzębianie grają dramatycznie poniżej oczekiwać i nie ma co ich na owych szczytach wypatrywać.

 

Wygląda na to, że podopieczni Bernardiego nareszcie zaczynają wychodzić z kryzysu. W sobotę do zwycięstwa poprowadził ich Mitja Gasparini, który siał spustoszenie po drugiej stronie siatki zwłaszcza w zagrywce.

 

- Jestem bardzo zadowolony z postawy moich zawodników, bo w tygodniu bardzo ciężko pracują na treningach, a dziś wygraliśmy. Jestem też zadowolony z gry Grzegorza Łomacza. Miał problem z kręgosłupem i nie trenował trzy dni, a dziś rozegrał bardzo dobry mecz. Cieszymy się z wygranej i punktów, ale dla nas ważne jest również to, że buduje się w zespole zaufanie na przyszłość - powiedział po spotkaniu trener Jastrzębskiego Węgla.

 

 

Oby oby! Tymczasem tuśka nie może nadziwić się, zachwycić się dostatecznie i skupić całkowicie na meczu, gdy na ekranie telewizora pojawia się zjawiskowy Lukas Divis. Znamy to, lubimy to. Ta sama czytelniczka polecam nam wywiad siatkarza z serwisu siatkówka24, z którego wynika, że Lukas nie dość, że piękny jest przy tym niezwykle ciepłą, sympatyczną i zabawną osobą. Spójrzmy prawdzie w oczy: ideał.

Planowo w Bydgoszczy

To, że Skra Bełchatów w ostatnim czasie grała praktycznie co dwa dni, nie przeszkodziło jej w odniesieniu kolejnego ligowego zwycięstwa. Delecie Bydgoszcz oddać trzeba to, że dzielnie walczyła, a nawet zdołała ugrać z mistrzem Polski jednego (pierwszego) seta. Niestety, nie obyło się bez strat w ludziach. Karolowi Kłosowi odnowiła się kontuzja mięśnia czworogłowego i na pewno zabraknie go w środowym pojedynku przeciwko Rematowi Zalau w Lidze Mistrzów.

I emocjonująco w Kędzierzynie

Na prawie koniec kolejki (dziś rozegrane zostanie jeszcze spotkanie Kielczan z Wieluniem) spotkały się ze sobą dwie sąsiadujące ze sobą na szczycie tabeli drużyny: Zaksa Kędzierzyn - Koźle i Asseco Resovia. Fajerwerki i tie-break gwarantowany. I rzeczywiście, po pięciu setach emocjonującej, choć nie wolnej od serii prostych błędów i okresów słabszej gry z obu stron, walki górą okazali się być goście z Rzeszowa.

 

 

- Najważniejsze, że wygraliśmy, bo zdobyliśmy kolejne dwa punkty i mamy szansę wspiąć się wyżej w tabeli, bo za tydzień gramy z drużyną z Częstochowy, która ma tylko dwa punkty więcej od nas - powiedział po meczu rozgrywający Rzeszowian, Michał Baranowicz, który nie po raz pierwszy w tym sezonie niestety zebrał raczej nieprzychylne recenzje swojej gry. Oj tam oj tam. Wygrali? Wygrali.

 

 

Tymczasem koalicja2010 podesłała nam kolejne rozkładające na łopatki zdjęcie familii Grozer:

 

 

Nowa posada Castellaniego

Stało się! Skończyło się bezrobocie byłego szkoleniowca naszej kadry, który, o czym pierwsza poinformowała nas Dominika, lada dzień ma podpisać kontrakt z federacją fińską. Informacja nie jest jeszcze super oficjalna i potwierdzona, ale i tak, z całego serca i w pełnej szczerości: powodzenia panie trenerze!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.