Ale zanim przejdziemy do przypadków naszego Robercika, pięć słów o Barcelonie, która po chwilowej trzyzerowej zapaści przypomniała, że nie na darmo nazywa się ''mas que en 1:0" czy jakoś tak. Te pięć słów to dokładnie: Villa, Iniesta, Messi, Messi i Krkić. I w zasadzie na tym mogłybyśmy skończyć, gdyby nie konieczność podzielenia się dobrą nowiną dotyczącą tego ostatniego - Bojan Krkić wciąż jest piękny:
Zresztą, kto by zwracał uwagę na nos przy takim uśmiechu...
Doszłyśmy ostatnio do wniosku, że najlepsze pojedynki Realu z Barceloną to te korespondencyjne, czyli kiedy np. Barcelona wygrywa 3:0, a Real 5:1, albo kiedy Real 5:1, a Barcelona 7:2, albo kiedy Bojan złamie sobie nos, a Jerzy Dudek szczękę, albo gdy Jose jakimś wybitnie pięknym płaszczem odpowie na bajecznie kolorowy pulowerek... Tak było i tym razem, choć znowu wygrała Barcelona. W pojedynku ze swoim imiennikiem z Saragossy Real wygrał ''zaledwie'' 3:1, ale my cieszymy się z bramki Mesuciątka, z gola Krysi i z trafienia Angela di Marii. A skoro mowa o Cristiano Ronaldo, nie możecie nie przyznać, że wyszedł na tym zdjęciu po prostu prześlicznie... te przymknięte oczęta, ten rozanielony wyraz twarzy, ta błogość odbita na licach, ta panieńska delikatność... pozwólcie nam wrócić na sekundę do czasów gimnazjalnych i napisać: CR7 <3
Kolejne, jedne z pięciuset w tym sezonie ligowym, derby Londynu za nami, ale tak to jest jak się ma połowę ligi skupioną w jednym mieście... My wprawdzie zakochałyśmy się w tym roku w Tottenhamie, co nie oznacza przecież, że przestałyśmy kochać Chelsea niepohamowaną, niebieską miłością, tym bardziej więc wynik 1:1 sprawia, że czujemy się jakoś tak, a uczucie to wzmaga jeszcze myśl o niestrzelonym przez Drogbę karnym... Gdyby nie śliczna buzia Romana Pawluczenko i rozkoszne nieogarnięcie Franka (patrz wyżej), to już w ogóle pogrążyłybyśmy się w estetycznej zapaści...
O żadnej zapaści natomiast nie mogło być mowy w Monachium, gdzie Bayern pewnie pokonał St. Pauli, za sprawą Antiltopa, Lahmiątka i Ribery'ego. I choć do szczytu tabeli Bawarczykom brakuje prawie tyle, co zwykłemu śmiertelnikowi do wzrostu Petera Croucha, a Sarze Carbonero do tyłu naszej ulubionej WAG, to przecież zwycięska postawa Bayernu nie może nie cieszyć, prawda? Zwłaszcza, iż Bastian Schweinsteiger odrzucił pokusy Manchesteru i uczynił to w nader wzruszający sposób:
Powiedzcie, że też miałyście wilgotne oczy, choć przez chwilę...
Wilgotne oczy, choć z zupełnie innych powodów mogły mieć też polskie fanki Roberta Lewandowskiego, ale w takim wypadku śpieszymy im z pocieszeniem - nawet jeśli muśnięcie piłki głową przez Roberta nie zasługuje na miano gola to i tak chciałybyśmy być tą piłką jego udział w zwycięstwie nad Werderem nie podlega żadnym dyskusjom, tak jak bezdyskusyjna jest dominacja Borussii w Bundeslidze - jedenaście punktów przewagi mówia samo za siebie, a która z nas pamięta tak złote czasy dla Borusii, nie kojarząc ich jednocześnie z własnym spadaniem z kanapy na podłogę?
Ach, no i czyż nasz Kubuś nie jest piękny?
Jeśli na powierzchni tak niewielkiej jak boisko piłkarskie znajdują się Claudio Marchisio i Stefano Mauri, to jest to stężenie piękna, które trudno wytrzymać nawet tak zaprawionym w estetycznym boju weterankom jak ciachoredaktorki, wybaczcie więc, jeśli trochę średnio koncentrowałyśmy się na przebiegu spotkania... Ale od czego mamy skróty?
PS. I nie wiemy co ten pan robi Alexowi, ale chcemy tak samo....
PS2 Może i my nie oglądałyśmy uważnie, ale juventina owszem, updejtujemy więc nadesłanym przez nią filmikiem, podpisując się pod ekstatycznymi eksklamacjami komentatora. Juve drugie!
Cieszy nas dobra forma Milanu, cieszą nas różowe korki Ibry, cieszy nas nade wszystko słodkie oblicze Alessandro Nesty, no i oczywiście zwycięstwo w meczu z Bolonią. W tym radosnym nastroju nie sposób nie radować się razem z rossonerimi fotelem lidera Serie A i czekać na powrót dawnej chwały. Zgadzacie się?
A Wy, jakie macie przemyślenia na temat piłkarskiego weekendu?