Krew na parkiecie, czyli środa z Plusligą

Nasze przedsezonowe założenia o jednym siatkarskim podsumowaniu w tygodniu wzięły w łeb w obliczu dwóch thrillerów na szczycie Plus Ligi, z których opisaniem absolutnie nie możemy czekać do poniedziałku.

 

 

 

 

Siatkówka Siatkówka Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Wyborcza.pl

Skra Bełchatów vs Zaksa Kędzierzyn - Koźle 3:2

Oddajmy głos naszej wiernej czytelniczce Ann:

 

Hit kolejki nie okazał się kitem tylko faktycznie fantastycznym meczem. I cóż wygrał lepszy czyli... PGE SKRA BEŁCHATÓW!!:D

 

Dowiadujemy się przy okazji komu Ann kibicowała, ale cóż, trudno nie przyznać jej racji. Mimo, że od samego początku pojedynku widać było, że obrońcy tytułu nie będą mieli łatwej przeprawy z rewelacją początku sezonu. Zwłaszcza, że na siatce rozszalał się Sebastian Świderski wybrany MVP meczu. Po drugiej stronie siatki brylował Mariusz Wlazły, który zakończył dramatycznego tiebreaka asem serwisowym.

 

- Każdy mecz będzie ciężki, bo nasi rywale nie po to kupują świetnych zawodników, by zdobyć srebro. Dziś nawet na sekundę nie mogliśmy złapać oddechu, bo od razu przeciwnicy nas dopadali - opowiadał po meczy bohater Skry.

 

Nie chcemy zabrzmieć złośliwe, ale czy nie wydaje Wam się, że Wlazły zaskakująco szybko odbudował formę po reprezentacyjnym fiasku?

Horror x2, czyli Resovia lepsza od Jastrzębskiego

Pojedynek w Bełchatowie był dopiero początkiem emocji wczorajszego wieczoru. Do ciaśniutkiej acz uroczo kameralnej hali w Jastrzębiu zawitali opromienieni tryumfem nad Skrą w poprzedniej kolejce Rzeszowianie. Po pierwszym, przegranym do -16 secie już nieco mniej  opromienieni, zdołali jednak, mimo momentami bardzo nierównej i rwanej gry, skutecznie odgryźć się rywalowi i wygrać w całym pojedynku 3:2. Planowałyśmy w tym miejscu wkleić zdjęcie jakiegoś cieszącego się Rzeszowianina, gdy wtem....

 

 

 

 

Piękno Lukasa Divisa zaskakuje nas bardziej niż zima drogowców przy każdym zbliżeniu na jego twarz.

Niespodzianka w stolicy

W normalnych okolicznościach przegranej Politechniki Warszawskiej z AZS-em Częstochowa niespodzianką raczej nazwać by nie można, ale przebieg początku sezonu, w którym siatkarze ze stolicy odprawiali z kwitkiem potentatów, podczas gdy Częstochowianie byli odprawiani nie przez takich-znowu-potentatów, mógł wskazywać inne rozstrzygnięcie w pojedynku tych zespołów. A tu proszę, 3-1 dla Częstochowy. Czyżby mała zadyszka Politechniki?

Sensacja w Wieluniu, nieFart Olsztynian

Pamapol Wieluń jako jedyna drużyna w tabeli pozostawała przed rozpoczęciem kolejki bez zwycięstwa. Trudno było liczyć na poprawę statystyki w pojedynku z Delectą Bydgoszcz, gdy znienacka podopieczni Waldemara Wspaniałego nie dość, że przegrali, to jeszcze do zera w setach.

 

W tym sezonie nikt nie chce być chłopcem do bicia. A już na pewno nie beniaminek, Fart Kielce, który odniósł swoje drugie zwycięstwo z rzędu. Tym razem ofiarą Kielczan padli Olsztynianie, którym wybitnie w tym sezonie  póki co nie idzie. - Zagraliśmy jak juniorzy - nie owija w bawełnę kapitan Indykpolu, Paweł Siezieniewski. W efekcie Fart zwycięża Olsztyn 3:1.

 

 

Ufff. Takie emocje, niespodzianki i natężenie ciach już na początku rozgrywek. Pomyślałybyście?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.