Nasze przedsezonowe założenia o jednym siatkarskim podsumowaniu w tygodniu wzięły w łeb w obliczu dwóch thrillerów na szczycie Plus Ligi, z których opisaniem absolutnie nie możemy czekać do poniedziałku.
Oddajmy głos naszej wiernej czytelniczce Ann:
Hit kolejki nie okazał się kitem tylko faktycznie fantastycznym meczem. I cóż wygrał lepszy czyli... PGE SKRA BEŁCHATÓW!!:D
Dowiadujemy się przy okazji komu Ann kibicowała, ale cóż, trudno nie przyznać jej racji. Mimo, że od samego początku pojedynku widać było, że obrońcy tytułu nie będą mieli łatwej przeprawy z rewelacją początku sezonu. Zwłaszcza, że na siatce rozszalał się Sebastian Świderski wybrany MVP meczu. Po drugiej stronie siatki brylował Mariusz Wlazły, który zakończył dramatycznego tiebreaka asem serwisowym.
- Każdy mecz będzie ciężki, bo nasi rywale nie po to kupują świetnych zawodników, by zdobyć srebro. Dziś nawet na sekundę nie mogliśmy złapać oddechu, bo od razu przeciwnicy nas dopadali - opowiadał po meczy bohater Skry.
Nie chcemy zabrzmieć złośliwe, ale czy nie wydaje Wam się, że Wlazły zaskakująco szybko odbudował formę po reprezentacyjnym fiasku?
Pojedynek w Bełchatowie był dopiero początkiem emocji wczorajszego wieczoru. Do ciaśniutkiej acz uroczo kameralnej hali w Jastrzębiu zawitali opromienieni tryumfem nad Skrą w poprzedniej kolejce Rzeszowianie. Po pierwszym, przegranym do -16 secie już nieco mniej opromienieni, zdołali jednak, mimo momentami bardzo nierównej i rwanej gry, skutecznie odgryźć się rywalowi i wygrać w całym pojedynku 3:2. Planowałyśmy w tym miejscu wkleić zdjęcie jakiegoś cieszącego się Rzeszowianina, gdy wtem....
Piękno Lukasa Divisa zaskakuje nas bardziej niż zima drogowców przy każdym zbliżeniu na jego twarz.
Pamapol Wieluń jako jedyna drużyna w tabeli pozostawała przed rozpoczęciem kolejki bez zwycięstwa. Trudno było liczyć na poprawę statystyki w pojedynku z Delectą Bydgoszcz, gdy znienacka podopieczni Waldemara Wspaniałego nie dość, że przegrali, to jeszcze do zera w setach.
W tym sezonie nikt nie chce być chłopcem do bicia. A już na pewno nie beniaminek, Fart Kielce, który odniósł swoje drugie zwycięstwo z rzędu. Tym razem ofiarą Kielczan padli Olsztynianie, którym wybitnie w tym sezonie póki co nie idzie. - Zagraliśmy jak juniorzy - nie owija w bawełnę kapitan Indykpolu, Paweł Siezieniewski. W efekcie Fart zwycięża Olsztyn 3:1.
Ufff. Takie emocje, niespodzianki i natężenie ciach już na początku rozgrywek. Pomyślałybyście?