Niewyobrażalne, ale Leo Messi zdobył w sobotę swoją 400. bramkę w profesjonalnej piłce. Na dorobek ten składają się gole strzelone dla reprezentacji i w oficjalnych meczach Barcelony. Tak wyglądało jubileuszowe trafienie Argentyńczyka:
Leo strzelił w tym meczu jeszcze drugą bramkę, jego koledzy dołożyli kolejne cztery i Barcelona ograła Grenadę aż 6:0. To oznacza, że wciąż nie straciła bramki w tym sezonie Primera Division.
Jednym z kolegów, którzy wsparli Messiego w zdobywaniu goli, był nasz nowy ulubieniec - Ivan Rakitić. O, tak to wyglądało:
Dobra, Ivan, brawa się należą:
Manu Fernandez
Pan Idealny świetnie się czuje w Bayernie Monachium. W sobotę postanowił to swoje dobre samopoczucie przypieczętować jakimś rekordem. Jak pomyślał, tak zrobił. W meczu z FC Koeln miał 206 kontaktów z piłką, co jest rekordem Bundesligi. Do tego dołożył 196 celnych podań, co także jest najlepszym wynikiem w lidze niemieckiej.
Xabi, Tobie Ivan też bije brawo:
Na brawa od Ivana nie zasłużyli Polacy. Robert Lewandowski zagrał słabo. Sławomir Peszko w ogóle nie zagrał. Adam Matuszczyk i Paweł Olkowski nie zdołali odwrócić losów meczu i Bayern wygrał 2:0.
Z rzeczy ważnych: przed spotkaniem znów przypomniałyśmy sobie o bromansie przyjaźni Lewego i Peszki. O:
A Wojtek, gdzieś tam w dalekim Londynie najpierw udaje, że go to w ogóle nie obeszło:
Potem patrzy na to z mieszaniną bólu, niedowierzania i żądzy odwetu:
By wreszcie narysować serduszko Jackowi Wilshere'owi:
Ciekawe, czy Wojtek wpuści Lewego do pokoju na zgrupowaniu kadry.
Frank najwyraźniej zamierza wszystkim udowodnić, że nie jest ani za stary, ani tym bardziej - za słaby na ligę angielską. Tydzień temu strzelił swojego pierwszego gola w barwach Manchesteru City, a nam było dziwnie, bo to była bramka w meczu z Chelsea. W środę mogłyśmy się już cieszyć bez wyrzutów sumienia: Frank dwa razy trafił do siatki w Pucharze Ligi Angielskiej. W sobotę zaś dorzucił swojego czwartego gola w trzecim meczu - tym razem w Premier League.
Mogłyśmy więc odtańczyć nasz ulubiony taniec radości:
Frank, oby tak dalej!
Obiecujemy, że nie przyjmiemy zaproszenia do "Tańca z gwiazdami".
Co z tego, że strzelił nasz Stevie? Co z tego? Co z tego, że zrobił to pięknie? O, patrzcie, właśnie tak:
Everton odpowiedział już w doliczonym czasie gry. Uderzeniem jeszcze lepszym. Autor: Phil Jagielka:
Borussia przegrała w derbach Zagłębia Ruhry z Schalke 1:2. To trzeci z rzędu mecz dortmundczyków bez zwycięstwa. Źle się dzieje w państwie Kloppa.
Do tego nasz Łukasz Piszczek od drugiej minuty grał w tym meczu z rozciętym łukiem brwiowym.
WOLFGANG RATTAY/REUTERS
Wiemy, że w takich chwilach to nie do końca fair, ale jakby co, to w szkole przeszłyśmy kurs pierwszej pomocy, umiemy nie tylko przyklejać plastry z opatrunkiem, ale też biegle władamy wszelkimi bandażami. No. Jakby kto pytał.
Pamiętacie cudowną cieszynkę Alessandro Florenziego? Włoch poszedł za ciosem i w sobotę znów strzelił bramkę. Tym razem taką:
Cieszynki z babcią nie było, ale był za to drugi cudowny gol. Strzelił go Mattia Destro:
Oto Mattia:
www.facebook.com/pages/Mattia-Destro
To jak: hot or not?
Poznajecie? To Louis Van Gaal, trener Manchesteru United. A obok niego - fan Czerwonych Diabłów, autor zdjęcia. Selfie zrobił po sobotniej wygranej Manchesteru z West Hamem (2:1) i opublikował na swoim Twitterze:
My new friend. I told him I love him. He said "that is good that you love me". pic.twitter.com/4aHe7zcfM3
? Gaz Hake (@gh30307) wrzesień 27, 2014
Oczywiście tweet natychmiast zrobił furorę w sieci: 1180 osób podało go dalej, a 939 - oznaczyło jako ulubiony. Biorąc pod uwagę, że fan, który selfie zrobił, dzisiaj ma 625 obserwujących, to naprawdę świetny wynik. A my gratulujemy odwagi. Bo my jakoś tak boimy się Louisa Van Gaala...
Edit: Retweetów i favouritesów wciąż przybywa!
A teraz przenieśmy się na chwilę na boiska trzeciej ligi niemieckiej. W meczu występujących w niej zespołów: Dynamo Dresden i Chemnitzer FC pojawiła się najpiękniejsza celebracja gola, jaką widziałyśmy w ten weekend. Było w niej wszystko: szaleńcza radość strzelca bramki - Sylvano Comvaliusu, zdjęcie koszulki, wbiegnięcie między kibiców, zdziwienie obserwatorów i kara od sędziego. Patrzcie same:
My jesteśmy na tak i już rozważamy napisanie listu do FIFA, UEFA i kogo tam jeszcze trzeba, żeby za radość ze zdobytej bramki nie karać. Komu to przeszkadza? Czy naprawdę logotypy sponsorów są ważniejsze od świetnie wyrzeźbionej klaty piłkarza promocji zdrowego trybu życia? A już taka celebracja z kibicami to naszym zdaniem powinna być raczej nagradzana niż karana. Jakie jest Wasze zdanie?
Jak wiele z Was słusznie zauważyło, w konfrontacjach Legii i Lecha idealnie przewidziałam wynik i przebieg meczu. Niestety, nie obstawiłam u bukmachera, ale czuję się i tak jak prawdziwy ekspert piłkarski, a nawet trochę jak wróżbita Maciej.
A tak wyglądałam po zakończeniu spotkania:
Myślę, że Ivan powinien mi zrobić tak:
Jakby się więc ktoś z Waszej rodziny czy znajomych dziwił i pytał, dlaczego zaglądacie na ciacha.net, możecie śmiało mówić, że tutaj naprawdę znają się na piłce nożnej. A na dowód przedstawiać konfrontacje Legii i Lecha.
Ja czekam na zaproszenia do prasy, radia, telewizji. A Was zostawiam z najpiękniejszym golem szlagieru Ekstraklasy. Tomasz Brzyski w akcji: