Ukraina - Polska: ciachowe konfrontacje na szczycie

Przed nami mecz z Ukrainą, mecz, tym razem, naprawdę o wszystko i naprawdę musimy wygrać, jeśli nie chcemy bawić się w matematyczne iluzje, typu San Marino pokonuje Anglię 23:0, a przede wszystkim musimy walczyć, musimy odzyskać honor i szacunek, a podopieczni trenera Fornalika muszą udowodnić sobie i nam, że zależy im na awansie na mundial i na nas, kibicach. Ale to wszystko wieczorem, a zanim wieczór - pora rozstrzygnąć ten pojedynek w konfrontacjach.

W gwiazdorskich okularach, like a boss

Ukraina - Anatolij Tymoszczuk


Polska - Robert Lewandowski


Anatolij przekombinował, te fale, ten uśmiech, ten wiatr we włosach, co to, kręcicie spin-offa "Mody na sukces"? Kilka dryblingów za daleko, Piszczek zabiera Ukraińcowi piłkę, podaje do Kuby, ten zaś odnajduje kolegę z Borussii, który to, strzela najpierw bezbłędnego biczfejsa, a potem, bezlitosnego gola.

Z obnażoną piersią i narodowym symbolem

Ukraina - Jewhen Konpylanka


Polska - Kuba Błaszczykowski

Po straconym golu Ukraińcy rzucili się ostro do ataku i zrobiło się bardzo gorąco gdy młody i piękny Jewhen (Jewgen?) Konopylanka pomknął na naszą bramkę, huknął potężnie i tylko centymetr uratował nas od remisu. Polską kontrę poprowadził z furią Kuba Błaszczykowski, który własnonożnie wpakował, z najbliższej odległości, bramkę na 2:0.

Focia z wesela kolegi

Ukraina - Jewhen Konopylanka


Polska - Wojciech Szczęsny


Myślałyśmy, że gola dla nas strzeli Artur Boruc, a strzela Wojciech Szczęsny

Na treningu, w czapeczce

Ukraina


Polska


Polacy poczuli się zbyt pewnie, chwila nieuwagi i Konoplianka, który próbował już dwa razy, w końcu trafia.

Miłość, przyjaźń, zaufanie i dobra atmosfera w kadrze

Polska


Ukraina


Szanujemy przyjaźń Lewego i Wojtusia, ale nie od dziś wiemy, że a naszej kadrze panuje nienajlepsza atmosfera i być może własnie to jest powodem, dla którego najlepsze od dawna pokolenie polskich piłkarzy ma takie kłopoty z awansem na mundial. tymczasem Ukraińcy są taką trochę "mała Hiszpanią", wszyscy prawie (prócz Tymoszczuka) reprezentanci graja w lidze ukraińskiej, a ich największym atutem jest zespołowość. Zespołowo zatem strzelają nam bramkę kontaktową w 90. minucie, ale my wtedy, podbudowani ich przykładem, zwieramy szeregi, bronimy się desperacko, lecz dzielnie i od remisu ratuje nas gwizdek sędziego. Jedziemy na Wembley z nadzieją!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.