Są na tym świecie rzeczy, które bierzemy za oczywiste, nierozerwalnie ze sobą połączone, tak, że wiecie, ktoś mówi listonosz Pat, myślimy - kot. Mclaren to był taki trochę element tożsamości Lewisa Hamiltona, owszem, pojawiały się coraz poważniejsze problemy, plotki o odejściu nabieramy coraz poważniejszych kształtów, aż tu nagle, bum! Lewis Hamiton przechodzi do Mercedesa a my do tej pory nie wiemy co tak naprawdę o tym myśleć.
Sprawy z naszym obieżyświatem Zibim miały się trochę inaczej, ale jego pożegnanie z Jastrzębskim również nas swego czasu mocno zaskoczyło. Wydawać by się mogło, że siatkarz wreszcie znalazł swoje miejsce na ziemi, w międzyczasie jednak Andrea Anastasi przestawił go na atak, Zibi w klubie na przyjęciu grac już nie chciał ani z Michałem Łasko na jego pozycji rywalizować, zdecydował się zatem na odejście. Po drodze straszył Koreą, znalazł dziewczynę aż wreszcie skończył na Podkarpaciu. To był burzliwy rok w życiu Zbyszka Bartmana i jeszcze się go w tym zestawieniu spodziewajcie.
Siłka, testosteron, mięśnie, pot, groźne miny, roar, i, nananana, Celine Dion:
O tym, że Euro-owe stadiony będą generować straty mówiło się zanim jeszcze wbito łopatę w ziemię, pomysły zagospodarowania tych pięknych obiektów dziwić nie mogą, gorzej z ich treścią. Koncepcja rozegrania meczu siatkówki Polska - Brazylia w przyszłorocznej edycji Ligi Światowej, wydaję się być niewinną igraszką w porównaniu z pomysłem zorganizowania na Stadionie Narodowym konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Był taki pomysł! Pamiętacie? Zażartowałyśmy wówczas, że, ho ho, następne mogą być MŚ w pływaniu. I co, i co dwa tygodnie później podczas meczu Polska - Anglia nie zasunął się dach. My już nic nie mówimy.
Brzydkie tatuaże u sportowców to żadne nowiny, malowidła upamiętniające ważne zdarzenia z ich życia również. Wiecie, narodziny dziecka, ślub, złoty med...,ekhm, ćwierćfinał igrzysk olimpijskich. I żeby tak od razu cały most?
Matthew wrócił z pamiątką z Londynu, Wojtek Szczęsny zgotował nam niemałą niespodziankę tuż po zakończeniu Euro. Pamiętacie jeszcze to pełne dramatów, nieprzychodzenia na studniówkę i zwrotów akcji lovestory bramkarza reprezentacji i jego nastoletniej miłości? Euro w Polsce sprzyja najwyraźniej odrodzeniu uczucia, które, o ile nam wiadomo, trwa do dziś.
Obiecałyśmy, że Zibi jeszcze wróci i oto jest. Powiecie, że trochę za bardzo cozrobilzibibartman.net jesteśmy, ale no dziewczyny, no halo, no kalosze:
No beret:
No kamizelka:
No dobra, kamizelka to nie jego wina była.
No dobra, może po transferze Fernando Torresa z Liverpoolu do Chelsea nic już nie powinno nas dziwić, a jednak, fakt, że Sir Alex Ferguson zdecydował się przemienić zagorzałego Kanoniera w Czerwonego Diabła wywołał lekkiego WTFa na naszych twarzach. Wciąż jeszcze do widoku Robina w czerwonej koszulce nie do końca możemy się przyzwyczaić i wciąż jeszcze niezupełnie wiemy, co o tym transferze myśleć.
Oczywiście przeprowadzka z Emirates na Old Trafford nie mogła obyć się bez palenia szalików, wyzywania od Judaszy, rozdzierania szat i zabawnych koszulkowych incydentów.
Dobra dziewczyny, wiele się od tamtego leżakowania wydarzyło, sporo analiz minęło, my już tu możemy nie będziemy wnikać, że przez spodnie, czy on ziewa, ich podwórko, po co, ale to zdjęcie na pewno nie jeden plebiscyt na fotografię roku wygra. Nie jesteśmy tylko pewne w jakiej kategorii.
Zbyszek powraca na trzeci i ostateczny swój performens, by przypomnieć nam jak bardzo pewnego lutowego wieczoru, jednym pociągnięciem maszynki do golenia zniszczył wszystko to, co do tej pory wydawało nam się, że wiemy o świecie.
Myślałyśmy, że to związek idealny. Ciepły, serdeczny, stateczny, równy. Że zawsze już będą mieć wspólną szafę, jeden sweter w paski na zimowe wieczory, że będą padać sobie w ramiona po każdej strzelonej bramce, przytulać, całować i przybijać piątki.
Aż tu nagle coś zaczęło zgrzytać. Jakieś pretensje, jakieś wzajemne zarzuty, jakieś ostre odzywki na meczu, jakiś chłód w pomeczowych wypowiedziach... Zamiast pełnych czułości wspólnych cieszynek - kamienna twarz po golu strzelonym przez niedawnego ukochanego...
Niestety, bromans Davida Villi i Leo Messiego nie był jedynym, który ku naszej rozpaczy, rozpadł się w 2012 roku... Skończyła się też jedna z najpiękniejszych przyjaźni polskiej siatkówki, a z bromansu Kruszyny i Zibiego pozostały tylko pełne wyrzutu spojrzenia i łamiące serce gify...
Pierwsze miejsce to już jednak smutne i poważne sprawy, bo nic nie było dla nas w tym roku niespodziankę równie wielką i przykrą, jak to, co stało się z polskimi siatkarzami w Londynie. Był świetny sezon, niesamowita forma, wygrana Liga Światowa i bęc, igrzyska. Nie ma co wracać, nie ma co rozpamiętywać, ale wtedy bolało.
No alarms and no surprises please.
Perypetiom Chelsea, Barcelony i Ligi Mistrzów poświęcimy jeszcze osobny rozdział w osobnym podsumowaniu. Teraz powiemy tylko, że abstrahując od wszystkich innych emocji, jakie w nas to wywołało, odpadnięcie Barcelony z LM i to z Chelsea, bardzo nas zaskoczyło. Wydawać by się mogło, że Barca, pod wodzą - wtedy jeszcze - Pepa Guardioli pewnie zmierza po histroyczny wyczyn obrony mistrzostwa elitarnej Ligi. A tu Fernando Torres i zonk.
Podobnie było z Realem, wydawało się pewne, jak śmierć Kopernika, że teraz, skoro już Barcelona jest wyeliminowana, po swą upragnioną Decimę sięgnie Real. Tymczasem komuś się przypomniało, że na końcu wygrywają Niemcy, a że tym kimś był akurat Bayern...
Oczywiście, Euro 2012 to temat na zupełnie inną opowieść, czy jednak mogło być pominięte w kontekście zaskoczeń? Niewiele brakowało, żeby tak się stało. Przecież, nie oszukujmy się - nie zaskoczyło nas (niestety, naprawdę nie) odpadnięcie Polski w fazie grupowej, nie zaskoczyła wygrana Hiszpanów, nie zaskoczył brak wygranej Niemców (rybka coś wie na ten temat), ani tym bardziej to, że Anglicy zakończyli swoją przygodę na ćwierćfinale. A więc jeśli coś nas zaskoczyło, to wspaniała postawa Włochów i to, że doszli aż do finału.
Jasne, pamiętałyśmy, że w 2006 roku byli mistrzami świata. Ale pamiętałyśmy też ich słaby występ na Euro 2008 i kompromitację na mundialu w RPA. Z drugiej strony, powinnyśmy były pamiętać, że zawsze gdy Juventus wygrywa mistrzostwo Włoch a w tamtejszym futbolu wybucha jakaś afera korupcyjna... No cóż.
Ale do tego jakże pozytywnego zaskoczenia należy jednak dodać jedno negatywne. Bo chociaż nie spodziewałyśmy się Włochów w finale, to nie spodziewałyśmy się też tego, że jak już się tam znajdą, to dostaną od Hiszpanów az takie lanie...