Przedświąteczna kolejka Premier League: Chelsea demoluje, Manchester się bije

Anglicy nigdy zbytnio nie przejmowali się Świętami, ani tym, że ktoś ma na ten przykład okna do umycia, albo śledzie do zamarynowania. Grają sobie w najlepsze, a my między jednym ulepionym uszkiem a drugim obranym burakiem musiałyśmy śledzić kolejne gole wbijane przez Chelsea Aston Villi, tudzież sprawdzać, czy piłkarze United i Swansea jeszcze się nie pozabijali.

Wigan - Arsenal 0:1

Zaczynamy jednak od meczu Wigan z Arsenalem, który w porównaniu z tym, co wydarzyło się w niedzielę był spokojną i idylliczną przygrywką do wielkich wydarzeń. Arsenal wygrał, jedyną bramkę strzelił piękny Mikel Arteta, Wojtuś nie popełnił żadnego błędu, choć oczywiście określanie jego performensu jako "niezły", co uczynili koledzy ze Sportu pozostawia w nas pewien niedosyt.


szólj hozzá: WigArs01Hig

No to wesołych Świąt Kanonierki!

x

Swansea City - Manchester United 1:1

Jeśli mecz Arsenalu był przygrywką dla spotkań niedzielnych, to mecz Manchesteru był zaostrzającym apetyt aperitifem przed pojedynkiem Chelsea z Aston Villą. United zaczęło od prowadzenia, co już było jakimś powodem do niepokoju, w końcu tak przyzwyczaiłyśmy się do diabelskich come backów, że za każdym razem, gdy podopieczni Fergusona pierwsi strzelają bramkę czujemy się co najmniej uneasy. Tak było i tym razem - United strzelili, swansea wyrównało i choć Diabełki miały jeszcze sporo okazji - żadnej nie udało się zamienić na trzy punkty. I choć red. rybka i queenerica drżą by mecz ze Swansea nie odbił się czkawką w jakimś maju, gdy gorączkowo będzie trzeba liczyć punkty i bramki, bezstronni fani PL mogli być zadowoleni z widowiska. Aczkolwiek mogliby się też zgodzić, że solą owego widowiska nie były sytuacje bramkowe, ale to, co wydarzyło się pomiędzy Robinem van Perism a Ashleyem Williamsem gdy było już 1:1.

A wydarzyło się coś takiego:

I może dla nas mogło to wyglądać jak typowa utarczka kolegów z gimnazjum na przeriwe, to serio, dawno nie widziałyśmy tak zbulwersowanego Sir Alexa, jak na konferencji prasowej po tym meczu:

Van Persie ma szczęście, że w ogóle przeżył. Zawodnik Swansea zachował się haniebnie i powinien zostać ukarany przez komisję ligi. To była jedna z najgroźniejszych rzeczy, jakie widziałem na piłkarskim boisku przez wiele, wiele lat. Było po gwizdku,gra była zatrzymana, a on zrobił to tuż pod nosem sędziego. Mógł zabić chłopaka

Sam Williams bronił się, że był to nieszczęśliwy wypadek, a ponieważ są święta, a my mammy dobre serca, chcemy mu wierzyć. Aczkolwiek ta część z nas, która zasługuje na rózgę od Mikołaja każe powiedzieć, że utarczki pod polem karnym są trochę hot.

No to wesołych Świąt fanki Diabełków!

x

Chelsea - Aston Villa 8:0

Wow. No to był pogrom, chyba się zgodzicie. Nie pamiętamy, kiedy ostatnio tak wysoki wynik padł w Premier League, bo przecież nawet w pamiętnym pojedynku Arsenal z MU Kanonierom udało się dwa gole wcisnąć. Tym razem na korzyść defensywy Aston Villi można zapisać chyba jedynie to, że ich bramkarz obronił karnego, co akurat troszkę nas smuci, chciałyśmy bowiem, by debiutujący i śliczny Lucas Piazon mógł zapisać się bramką. Musiał jednak zadowlić się asystą tuż po wejściu na boisko, gdy genialnie podał do Ramiresa. A mówiłyśmy już, że jest śliczny?

x

A dla Chelsea strzelali Torres, David Luiz, Ivanović, Lampard, Ramires, Oscar, Eden Hazard i znowu Ramires:

:
EPL : Chelsea vs Aston Villa 8-0 przez MRLooka

Jedna z nas ma już takiego strasznego crusha na Davida Luiza, że chce jej się płakać za kązdym razem gdy widzi jego słodkie loczki, idealnie zarysowaną szczękę, piękny nos, idealne usta i... dobra, może skończmy to, zanim się rozpłaczę do reszty...

No to wesołych Świąt fanki Chelsea!

x

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.