Zaczynamy od tego, co skłoniło nas do napisania tego tekstu, czyli od rozterek Kimiego z tegorocznego GP Australii. Dwa lata poza F1 i człowiek się gubi: o co chodziło z tymi niebieskimi flagami i dlaczego mi je pokazują? Wiadomo, że dzwonią, ale nie wiadomo, w którym dokładnie kościele.
Znów problemy z kolorami, ale tym razem ma je ktoś z otoczenia Kimiego. Iceman sam najlepiej podsumował to, co stało się podczas GP Kanady 2008:
A przecież już w przedszkolu uczą, co znaczy czerwone światło...
Wyobraźcie sobie, że odpadacie z wyścigu (dokładniej GP Monako 2006) na skutek... powiedzmy, że pożaru:
W takich okolicznościach każdy przeciętny kierowca popędzi, co tchu w piersi do garażu, by zdać sprawozdanie szefom, udzielić kilku okolicznościowych, niezbyt przyjemnych wywiadów i ogólnie okazać solidarność z teamem. Tylko że Kimi nie jest przeciętnym kierowcą. Kimi w takim momencie, owszem - popędzi, ale nie do Rona Dennisa (swojego ówczesnego szefa), ale na luksusowy jacht. Człowiek się zestresował - trzeba odetchnąć...
GP Francji 2002. Podwójna żółta flaga zdaje się krzyczeć "Zwolnij!!". Ale Kimi nic nie widzi, a tym bardziej nie słyszy. Z klapkami na oczach mknie po pierwsze w swojej karierze zwycięstwo w F1. No i przeszarżował... Na 5 okrążeń przed końcem Kimi wpada w poślizg na oleju, który wylał się ze stojącej z boku Toyoty Allana McNisha i traci prowadzenie na rzecz Michaela Schumachera. Przykrość... ale może następnym razem Kimi zwróci uwagę na taki szczegół jak flaga.
Guzik prawda... zaczynamy powoli wątpić w to, czy to oby na pewno Lewis Hamilton jest pierwszym daltonistą F1, bo coraz więcej znaków na niebie i ziemi wskazuje na to, że palmę pierwszeństwa powinien dzierżyć tu jednak Kimi. Zaledwie półtora miesiąca po nieszczęśliwie przegranym GP Francji, Kimi udał się do Belgii, a tam...
Dym wydobywający się z bolidu Oliviera Panisa spowija tor, porządkowi machają żółtymi flagami, ale Kimi niewiele sobie z tego robi i pełnym gazem wjeżdża w szarą chmurę rozciągającą się jak okiem sięgnąć. Po co się przejmować taką drobnostką jak zerowa słaba widoczność.
Znów do gry wchodzą flagi. Czerwona? Twardy orzech do zgryzienia - wyścig niby przerwany, ale jakby trwa. Interpretacja - dowolna. Mark Webber odczytuje czerwień jako sygnał do biegania jak oszalały w górę i dół alei serwisowej w przemokniętym do suchej nitki kombinezonie (by dowiedzieć się o dalsze losy wyścigu). My byłyśmy zachwycone i po dziś dzień nie za bardzo rozumiemy, dlaczego inni kierowcy nie poszli za przykładem Marka.
Felipe Baby płacze i pomocy wzywa, bo nic biedaczysko nie widzi i wizjerek biały potrzebuje na-tych-miast!
A Kimi? Po co siedzieć w bolidzie, kiedy się nie jeździ? Po co biegać po deszczu, kiedy można odpocząć pod dachem? Przecież i tak deszczu nie zaczaruje i ulewa nie przejdzie z sekundy na sekundę. Lepiej odetchnąć i sił nabrać przed ew. dalszym ściganiem. Iceman beztrosko (i ku uciesze innych kierowców) idzie się posilić...
Bardzo dobrze rozumiemy, że photoshop służy poprawieniu mankamentów urody. Gdy takie mankamenty występują i wymagają poprawienia. Kimi jednak należy do tej nielicznej grupy śmiertelników, która poprawy nie wymaga (UWAGA: nie dotyczy fryzury!). Dlatego też uważamy, że oblicze, którego nie zmącił nigdy żaden grymas, żaden uśmiech, żaden ślad emocji, które pozostaje niezmienne od momentu narodzin (ba! od momentu poczęcia!) nie wymaga wygładzania. Bo i co tu wygładzać? Na kamiennym obliczu pokerzysty, któremu obce są jakiekolwiek ruchy mięśni twarzy, nie miały nawet kiedy powstać zmarszczki. Ale co my tam wiemy...
Piękne musi być życie sławnych i bogatych, którzy nie muszą głowić się problemami, z jakimi my - maluczcy spotykamy się na co dzień. Także Kimi najwyraźniej nie wie, czym jest dość podstawowe urządzenie, które każdy szanujący się student obsłuży z zamkniętymi oczyma wyrwany ze snu o czwartej nad ranem po porządnej imprezie - ksero.
Rozmowa z poniższej niezapomnianej reklamówki między dwoma kierowcami McLarena wygląda następująco:
Juan Pablo Montoya: Kimi czy musiałeś kiedyś jechać pociągiem do pracy?
Kimi: Nie.
Juan: Czy musisz nosić w pracy garnitur?
Kimi: Nie.
Juan: Czy musiałeś kiedykolwiek naprawić ksero?
Kimi: Co?
Juan: KSE-RO.
Kimi: Co to jest ksero?
Juan: Nie wiem...