Pierwsze wyróżnienie - za całokształt - trafia w ręce dzisiejszego jubilata. Przede wszystkim już sam fakt, że Magneto trzyma się z kadrowymi łobuzami trochę nas zaskoczył, ale dzięki temu mogłyśmy poznać jego mniej cichą i spokojną (a takie miałyśmy o nim wyobrażenie) stronę. Celne riposty, docinki wypowiadane z poważną miną, tak, zdecydowanie polubiłyśmy bardziej Marcina dzięki "Igłą Szyte".
Bartek Kurek próbował robić czarny PR, komentując, iż jest to najgorzej zbudowany siatkarza reprezentacji, ale zdecydowanie bliżej prawdy był sam narrator: "wszystkie dziewczyny podziwiają Pita brzuch". Oj podziwiały.
Biedny, biedny Patryk. Nie można się śmiać z cierpiące, odurzonego człowieka, ale to było takie urocze!
"Bo ten Żygadło, nas nie rozpieszcza. Czasem przyspiesza, czasem podwyższa".
Piotrek nie może bo ma pranie!
Siódmy odcinek dostarczył nam nieoczekiwanej zmiany warty za kamerą i trzeba przyznać, że nowy narrator spisał się wyśmienicie. Jego z pozoru beznamiętna narracja, niewymuszone żarty, nawiązania do klasyków internetu, ujęły nas z miejsca. To w ogóle był chyba nasz drugi ulubiony odcinek (ulubiony znajdziecie na pierwszej pozycji ;)
Michał Kubiak to zdecydowanie jedna z najjaśniejszych postaci tegorocznej edycji. Rozczulał nas jego taniec, śpiew i lęk wysokości, ale eskalacja zachwytu nastąpiła w momencie, w którym biedactwo musiało przyjąć zastrzyk.
Michała Winiarskiego mieliśmy w tej edycji jak na lekarstwo, przez co głównie dostarczał nam wrażeń estetycznych (oczy!), ale gdy tylko dostaliśmy go na dłużej, fragmenty te z miejsca stały się naszymi ulubionymi. Mowa oczywiście o przesympatycznej scenie z lokalnymi dziewczętami przed Uniwersytetem (i ten Rucek biedny zawstydzony!).
"Ruda puma" nic nie musi mówić, wystarczy sama mimika, groźne spojrzenia, a jak do tego dochodzi jeszcze wzgardliwe "jakie ty masz pojęcie o wystawie", albo kultowe wyznani miłości panu prezesowi, marzy nam się spin - off programu, w którym Igłą podążałby z kamerą za Pawłem Zagumnym i pytał "mogę, teraz mogę?".
Innego miejsca pierwszego być nie mogło, i to nawet już nie przez wzgląd na epatującą zewsząd goliznę, ale na fakt, iż mogłyśmy zobaczyć chłopców w absolutnie spontanicznym wydaniu, DJ Gumę, tańczącego Bartka czy rapującego Michała Winiarskiego. Cóż to był za moment.
Oczywiście żadne z tych niezapomnianych chwil nie byłyby w połowie tak fajne, gdyby nie cudowna osoba narratora. Krzysiu - jeszcze raz - dziękujemy!