W środowy wieczór fazę grupową w Lidze Mistrzów kończyły obie nasze drużyny w tej klasie rozgrywek. Mistrzowie Polski w swoim meczu mieli się przespacerować po Budvanskiej Rivijerze i takoż uczynili. Bełchatowianie zagrali praktycznie drugą szóstką, a i tak nie dali najmniejszych szans rywali, i jak podkreślają w pomeczowych wypowiedziach, chcieli zagrać przede wszystkim dla siebie i dla kibiców, którzy przybyli licznie do hali w Łodzi mimo wątpliwej renomy przeciwnika. Wspomniane pomeczowe wypowiedzi prezentuje nam Skra.tv, a wszystkie fanki wywiadów Michała Winiarskiego musimy od razu rozczarować: Miśka nie ma, bo nie było go nawet w meczowym składzie.
Niestety późniejszym wieczorem przyszły złe wieści - Tours VB pokonał ACH Volley, czym zapewnił sobie pierwsze miejsce w grupie i rozstawienie w losowaniu fazy pucharowej. O możliwych dalszych scenariuszach dla Bełchatowa piszą nasi koledzy na Sport.pl.
Awansu i miejsca w grupie Zaksa Kędzierzyn - Koźle była pewna na długo przed wczorajszą wycieczką do Belgradu, i napisałyśmy, że obie drużyny zagrały dla kibiców, gdyby nie to, że do miejscowej hali przybyło ich niewiele więcej niż panów ochroniarzy rażących po oczach odblaskowymi kamizelkami.
Niestety poziom z trybun przeniósł się na boisko, gdzie bynajmniej nie obserwowaliśmy siatkarskiej uczty. Zaksa wymordowała zwycięstwo z Partizanem po tie-breaku, ale i tak, chwała im za to.
Spotkanie rewanżowe w ćwierćfinale Pucharu CEV, dla Rzeszowian okazało się być - tak jak i pierwszy pojedynek - czystą formalnością. Francuski Arago de Sete nie miał żadnych argumentów przeciwko rozgrywającym kolejne dobre spotkanie Resovii, a w drużynie gospodarzy brylował zwłaszcza Georgy Grozer, które skradł również w pomeczowych zdjęciach:
[zdjęcie:assecoresovia.pl]
Zwycięstwo w dwumeczu zapewniło Resovii awans do Challenge Rund, gdzie poza czterema najlepszymi zespołami Pucharu CEV zagrają cztery zespoły z trzecich miejsc rozgrywek grupowych Ligii Mistrzów. Będą to grecki Iraklis Saloniki, tureckie Fenerbahce Stambuł, słoweński ACH Volley Ljubljana i rumuński Remat Zalau i właśnie jedna spośród tych ekip będzie kolejnym rywalem rzeszowskich siatkarzy.
Pozostaniemy w klimacie pogromów, bo taki - drugi raz z rzędu - chorwackiemu Mladost Marina Kastela zgotowała we wtorek Politechnika Warszawska, dzięki czemu awansowała do 1/8 finału Pucharu Challenge. Nie milkną jednak głosy, po co zespół borykający się z problemami finansowymi w ogóle bierze udział w trochę jednak peryferyjnych rozgrywkach, które raczej przynoszą straty aniżeli korzyści.
- Sportowcy lubią grać w tych rozgrywkach, w których miejsce sobie wywalczą, ale obawiam się, że ekonomista powie, że ze względów finansowych i Politechnika, i Tytan w pucharach grać nie powinny - mówi ekspert Polsatu Wojciech Drzyzga.
Trener Politechniki, Radosław Panas, tak tłumaczy zasadność występów jego zespołu w Pucharze Challenge:
Walczyliśmy bardzo mocno o to, żeby uzyskać historyczny awans do europejskich pucharów i będziemy starali się grać w nich jak najdłużej. Wiem, że to są koszty i nie ma żadnych zysków finansowych. Ale jest jeden zysk: sportowy. Dla moich chłopaków jest to kontakt z innymi stylami siatkówki, innymi krajami, zespołami, z trochę innym podejściem do gry. To także doświadczenie życia na walizkach, gdy jeździ się z meczu na mecz bez treningu.
Jeśli jesteście ciekawe całego tego aspektu organizacyjno-finansowego europejskich pucharów, do ciekawej lektury odsyłamy tutaj.
Tymczasem druga z naszych drużyn występująca w Pucharze, również awansowała do 1/8 rozgrywek. Tytan AZS Częstochowa pokonał portugalski Fonte Bastado Azores 3:1.